sobota, 14 maja 2011

SPORT

Kwestia sportowych kibiców

Autorem artykułu jest Agnieszka Pilecka



Kibice meczy sportowych W ostatnich dniach nie brakuje w prasie, telewizji, komentarzy na temat wojen z kibolstwem. Co drugi program telewizyjny komentuje ostatnie wydarzenia na stadionach z udziałem polskich kibiców. A raczej pseudo'kibiców.

Bo trudno nazwać fanami, kibicami, ludzi którzy demolują stadion swych faworytów. Reagują na to media, coraz głośniej; reagują siły porządkowe, ale także władze państwowe, aby ukrócić tą bezkarność. Rozpoczyna się więc zamykanie stadionów, ale i bardziej radykalne pomysły, aby z tym skończyć. Prawdziwi kibice też chcieliby się poczuć bezpieczniej i o tym się właśnie myśli.

Wprowadzane są karty identyfikacyjne oraz monitoring. Dzięki temu jest możliwe rozpoznanie chuliganów, a prawdziwi fani futbolu czują się bezpieczniej. Podejmujemy próbę przeciwdziałania tego typu zachowaniom, aby nie pojawiały się przestępstwa, chcąc przerwać tego rodzaju postępowanie. Mimo negatywnych opinii policji nadal tak zwani kibole organizują struktury przestępcze, będąc bardzo dobrze zorganizowani, nie stanowiąc żadnego realnego zrzeszenia szerzą propagandę, rozsiewając postrach.

Uporczywie naruszamy jest porządek, organizatorzy meczu nie kwestionują tych zachowań; więc mamy na stadionach palenie papierosów, picie alkoholu, wulgarne okrzyki, wyśpiewywanie chamskich przyśpiewek, palenie rac, petard. Tylko że też idzie to w dalszym kierunku, bo liczyć się trzeba ze zniszczeniem mienia, wtargnięciami na prywatny teren. I w tym momencie protestuje i władza i nawet sami kibice.

I tak od lat trwa walka między urzędnikami a stadionowymi fanami. Zauważmy jednak że próbuje się coś z tym robić. Nie tak też do końca lekceważy się stadionową przestępczość. Stanowi to jednak istotny społeczny problem, dla którego wymaga to radykalnego rozwiązania. Stanowi to przecież obraz Polski na zewnątrz, dla innych państw.

Z uwagą obserwujemy i komentujemy bieżące wydarzenia, tylko pojawia się pytanie „co dalej?”. Komentarze przecież nie są pozytywne. Należałoby się wprost wstydzić. Nie ma się też co usprawiedliwiać, bo zdarza się to u nas nagminnie.

Sprawy kierowane do prokuratury czy też sądu są lekceważone, wielokrotnie umarzane. Nie stanowi to żadnego problemu, tylko że trwa to do czasu.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz