środa, 22 kwietnia 2020

Wakacje w czasach epidemii - a może wynajem kampera?


Autor: Mateusz Radziszewski


Koronawirus SARS-CoV-2 pojawił się w Polsce i na świecie niesłychanie szybko i niespodziewanie, wywołując falę stresu, niepewności i niepokoju. Niestety, nie posiadamy instrukcji, jak w takich chwilach radzić sobie z emocjami i narastającym napięciem. Akcja #zostanwdomu, choć niezwykle  potrzebna, niejednokrotnie dała się nam już we znaki.


Szczególnie gdy pracujemy, lub próbujemy pracować w domu, ogarniając przy tym wszystko i wszystkich dokoła. Dlatego warto zając myśli czymś optymistycznym, dającym pozytywną energię i motywację.

Urlop i wakacje…to będzie niezwykle trudne przedsięwzięcie w tym roku. Wyjazdy zagraniczne raczej nie wchodzą w grę, to one przecież przyczyniły się do rozwoju epidemii COVID-19. Mówi się, że w najpopularniejszych polskich miejscowościach wypoczynkowych brakuje już wolnych miejsc. Pewnie niejednemu ciężko wyobrazić sobie dwa tygodnie spędzone w małej miejscowości nad polskim morzem, gdzie pogoda bywa bardzo kapryśna…

Dlatego doskonałym pomysłem jest…. wypożyczenie kampera! Niestandardowe sytuacje, wymagają przecież niestandardowych rozwiązań. Na pewno jest to nie lada wyzwanie, ale daje mnóstwo możliwości i satysfakcji. Dzisiejsze samochody kampingowe posiadają cały szereg udogodnień, są w pełni funkcjonalne i komfortowe. Największym atutem karawaningu jest całkowita niezależność. Nie musimy martwić się o dostępność miejsc noclegowych i odpowiednio wczesną rezerwację. Co więcej, możemy działać spontanicznie, jeśli pogoda nie dopisuje czy zaczyna doskwierać nuda, pakujemy swoje rzeczy i ruszamy dalej. W dzisiejszych czasach oprócz tej wolności równie ważną zaletą jest bezpieczeństwo. Unikamy lotnisk, różnych środków lokomocji, tłumów w restauracjach hotelowych - całkowita swoboda, komfort i minimalizacja ryzyka.

Podróżowanie kamperem to świetne rozwiązanie dla grup znajomych jak i rodzin z dziećmi. Najmłodszym ten sposób spędzania czasu wolnego z pewnością przypadnie do gustu. Karawaning to przede wszystkim radość przy planowaniu wspólnych wypraw, odkrywanie nowych miejsc i poznawanie nowych osób. Choć nie można zapominać o szeregu obowiązków, takich jak chociażby codzienne sprzątanie, mycie naczyń czy odkurzanie. Z pewnością ten rodzaj wypoczynku buduje więzi i cementuje relacje.

Nadzwyczajna sytuacja, w której się aktualnie znaleźliśmy jest trudna dla każdego. Za nami już pierwsze chwile słabości. Pamiętajmy jednak, że każdy z nas jest odpowiedzialny za innych, dlatego tak ważne jest, by na razie pozostać w domu, dostosowując się do wprowadzanych zaleceń. Starajmy się jednak nie marnować tego czasu. Po nadrobieniu zaległości na Netflixie i przeczytaniu kilku książek, pomyślmy o czymś pozytywnym, co doda nam siły i energii. Znajdźmy miejsca, które chcemy odwiedzić, zaplanujemy przyszłe wyprawy, zarówno te krótsze weekendowe jak i wakacyjnie - kamper jest idealnym rozwiązaniem. Zajmijmy głowy czymś przyjemnym, co rozjaśni choć na chwilę nasze myśli. Jednocześnie pozostańmy w tej walce wytrwali i silni.


Zobacz wynajem kamperów we Wrocławiu - zachęcamy do kontaktu!

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Idea korytarzy ekologicznych


Autor: Iwona Pliszka


W latach 70-tych XX wieku zaczęto coraz wyraźniej dostrzegać, że dotychczasowa koncepcja ochrony przyrody zaczyna być niewystarczająca. Polegała ona, i to jest nadal aktualne, na pozostawieniu szczególnie cennych przyrodniczo obszarów w możliwie nienaruszonym stanie. Koncepcja ta miała jednak pewne braki.


Jednym z nich było niedostrzeganie, że pewne tereny swoją bioróżnorodność zawdzięczają właśnie tradycyjnym formom gospodarowania człowieka. Po ich zaprzestaniu, na przykład rezygnacji z wykaszania traw, obszar chroniony zarastał, przestawał być dajmy na to atrakcyjnym miejscem gniazdowania ptaków (lub siedliskiem kwiatów łąkowych) i nie tylko nie zyskiwał na wartości, lecz tracił. Dlatego dziś w wybranych rezerwatach przyrody dokłada się starań, by kontynuować tradycyjną gospodarkę rolną.

Innym brakiem ówczesnej koncepcji była izolacja poszczególnych obszarów chronionych. Otoczone presją terenów zagospodarowanych, okazywały się one zbyt małe, by samodzielnie zachować swoją bioróżnorodność. Jako wyjście z tej sytuacji zaproponowano połączenie ich w sieć tak zwanymi korytarzami ekologicznymi.

Mogą to być obiekty naturalne lub utworzone przez człowieka. Takimi naturalnymi korytarzami ekologicznymi są przede wszystkim doliny i pradoliny rzeczne. Unia Europejska wytypowała osiem rzek, których doliny uważa się za najważniejsze korytarze ekologiczne o znaczeniu międzynarodowym. Są to rzeki Soca, Sava, Loara, Dunaj, Cisa, Wisła, Bug i Ural. Paneuropejska Strategia Różnorodności Biologicznej i Krajobrazowej zaleca kompleksową ochronę naturalnego charakteru tych rzek.

Korytarzami ekologicznymi są też w naturze pasy leśne, pasma gór i wyżyn (szczególnie zalesionych), a w terenie zurbanizowanym pasy zieleni. W przypadku przemieszczania się ptaków korytarz nie musi mieć formy ciągłej, lecz może też stanowić pewien ciąg niezbyt oddalonych od siebie, mało zmienionych środowisk.

Zaleca się, by korytarz ekologiczny był odpowiednio szeroki. Wówczas niweluje się tak zwany efekt krawędzi, czyli niedostateczne spełnianie przezeń swych funkcji w pobliżu granicy z obszarem zagospodarowanym. Jest to szczególnie ważne w przypadku dużych leśnych zwierząt, zwłaszcza płochliwych, na przykład wilka czy rysia. Takie ostrożne zwierzęta będą miały opory przed skorzystaniem z korytarzy zbyt wąskich.

W Polsce próbuje się zaprojektować kompleksową sieć obszarów chronionych i korytarzy ekologicznych w ramach Programu Natura 2000. Jest to jednakże bardzo trudne. Połączenie poszczególnych siedlisk wymaga korekty planów gospodarczych na bardzo dużych obszarach, co spotyka się często z oporem lokalnych społeczności. Sytuację komplikuje ponadto fakt, że nie istnieją uniwersalne korytarze ekologiczne. To, co dla jednych gatunków jest niezbędne do migracji, dla innych może być z kolei barierą. Tak na przykład dla chronionych polnych zwierząt przeszkodą będą szerokie pasy leśne.

Sporządzenie sensownego planu korytarzy ekologicznych w Polsce jest więc nie lada wyzwaniem i wymaga ścisłej współpracy biologów, leśników, hydrotechników, a także władz państwowych i samorządowych. Trzeba przekonać też lokalne społeczności o korzyściach płynących z istnienia tych struktur i pokazywać sposoby zarobienia na nich. Na przykład w oparciu o coraz popularniejszą w Europie turystykę przyrodniczą.

  

Image by bertvthul from Pixabay


Zapraszam na mój blog:

https://ipliszka.com/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

niedziela, 19 kwietnia 2020

Jak dbać o stopy? Jak pielęgnować stopy?


Autor: Maksymilian Tkaczyk


Na co dzień przeważnie o nich nie pamiętamy…. do czasu rzecz jasna gdy przyjdzie nam stać na nogach kilka - kilkanaście godzin lub tez przyjdzie na ubrać niezbyt wygodne buty. Wtedy dają się we znaki, wtedy też najczęściej sobie o nich przypominamy.. i zaczynamy o nie dbać.


Tymczasem gdy chcemy by nasze stopy były ładne i zadbane, wypadałoby o nich częściej myśleć. Poniżej kilka porad o tym jak na codzie dbać o stopy:

  • W miejscach publicznych. Jeżeli korzystasz z ogólnodostępnych pryszniców, basenów – nie chodź tam boso, bierz ze sobą klapki. Bardzo łatwo się zarazić jakimiś bakteriami, grzybica stóp, czy czymś podobnym.
  • Po umyciu i osuszeniu stóp. Wetrzyj w nie odrobinę kremu bądź jakiegoś balsamu. Mi bardzo sprawdził się krem cynkowy z miętą – moim zdanie idealny krem do stóp. No ale do każda stopa może potrzebować czegoś innego..
  • Gdy stopy się pocą. Stosuj wtedy talk bądź specjalny dezodorant do stóp. Pamietaj też o przewiewnym obuwiu.
  • Zrób sobie Pedikiur w domu.
    • Zamocz stopy w misce z ciepła wodą i szarym mydłem (ma właściwości bakteriobójcze).
    • Gdy naskórek trochę zmięknie, osusz stopę i pocieraj ją pumexem bądź specjalnym nożykiem.
    • W przypadku większych problemów, możesz sobie dopomóc specjalnym preparatem dostępnym w aptece (np. Acerin) lub też kremem z pilingiem.
    • Przycinamy paznokcie, chroniąc je przed wzrastaniem w ciało.
    • Natłuszczamy stopy.
  • Masaż stóp. Pamiętaj że masaż ma Ci przynieść ulgę. Dlatego też jeśli nie masz doświadczenia, stosuj tylko delikatne techniki masażu . Zaopatrz się w przyrząd do masażu stóp, lub masuj naciskając stopę delikatnie kciukiem.
  • Malowanie paznokci. Gdy malujesz paznokcie u stóp wsadź pomiędzy palce waciki i trzymaj je tam dopóki lakier nie wyschnie.
  • Pękające pięty. Pękające pięty mocz w ciepłej wodzie z krochmalem lub gotowanym siemieniem lnianym, smaruj je także maścią z witaminą A i D3. Niektórzy smarują pęknięte stopy 2% roztworem gencjany lub jodyną. W razie poważniejszych kłopotów zgłoś się do specjalisty.
  • Gdy paznokcie wrastają należy szybko reagować zanim pojawi się stan zapalny. Aby uniknąć tego typu problemów, należy często przycinać paznokcie, utrzymując je jak najbardziej poziomo. Należy też unikać zbyt ciasnych butów.

Maksymilian Tkaczyk - Moje hobby to meble oraz blogowanie - jestem autorem wielu arytkułów i poradników na cityon.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

czwartek, 16 kwietnia 2020


Jak dbać o odporność na co dzień


Autor: Monika Bojar


O odporność naszego organizmu zwykle zaczynamy dbać w momencie, gdy zauważamy pierwsze objawy infekcji. Wówczas jednak niewiele możemy już zrobić, gdyż osłabiony organizm potrzebuje czasu, aby wytworzyć w sobie mechanizmy obronne. 


Dlatego tak ważne jest, abyśmy wzmacniali odporność przez cały rok, nawet wówczas, gdy czujemy się doskonale. Dziś podpowiemy, jakie nawyki warto wdrożyć w życie, aby cieszyć się odpornym na infekcje organizmem.

 

Po pierwsze dieta

Chyba nikt nie spodziewał się, że tego punktu zabraknie na naszej liście. Dieta to paliwo dla naszego organizmu, a od jej jakości zależy, jak będzie on funkcjonował. Nie namawiamy do rewolucyjnej zmiany dotychczasowego sposobu żywienia, gdyż w wielu przypadkach może to być zwyczajnie nieefektywne. Natomiast zachęcamy do wprowadzenia kilku małych zmian, które będą miały korzystny wpływ na nasze zdrowie. Podstawę diety powinny stanowić świeże warzywa. Wszystkie rodzaje sałaty i kapusty, a także papryka, marchew, seler, por, cebula i czosnek to prawdziwi sprzymierzeńcy w walce z infekcją. Codzienna porcja warzyw pod postacią sałatki i surówki, na przykład jako przekąska między posiłkami lub dodatek do obiadu, będzie dobrym krokiem ku zdrowiu.

Nie wolno również zapominać o owocach, najlepiej wybierać te sezonowe, polskie, jak jabłka, gruszki, śliwki, maliny, porzeczki. Poza sezonem możemy sobie przygotować mrożonki, dzięki którym owoce zachowują większość witamin minerałów - w ten sposób zimą zapewnimy sobie dawkę zdrowych owoców. 

Dieta wzmacniająca odporność powinna być również bogata w chude mięso i tłuste ryby, które dostarczają niezbędnych kwasów tłuszczowych. Najzdrowsze będą dania mięsne przyrządzane na parze, duszone lub pieczone. 

Warto także wyeliminować z diety cukier, który jest prawdziwym zabójcą naszego zdrowia. Jeśli nie możemy powstrzymać się od słodyczy, wybierajmy te domowej roboty, przygotowane ze sprawdzonych składników, w których cukier zastąpimy na przykład stewią, ksylitolem lub miodem. Ponadto unikniemy spożywania niezdrowych tłuszczów trans, które obecne są sklepowych wypiekach i słodyczach.

Jeśli jesteśmy przy temacie diety, to należy podkreślić, że niekorzystnie na nasze zdrowie, a więc i odporność organizmu, wpływa spożywanie napojów gazowanych, szczególnie tych sztucznie słodzonych. Zachęcamy do wyeliminowania ich i zastąpienia herbatą oraz ziołowymi naparami. 

 

Po drugie aktywność fizyczna

Sport, nawet na umiarkowanym poziomie, jeśli wykonywany jest regularnie, korzystnie wpływa na funkcjonowanie naszego organizmu i mobilizuje system immunologiczny do walki z “intruzami”. Jeśli więc zależy nam na wzmacnianiu odporności przez cały rok, umiarkowana aktywność fizyczna trwająca przynajmniej 30 minut każdego dnia powinna być na stałe wpisana w nasz codzienny grafik. Może to być gimnastyka o poranku, szybki spacer po parku czy jazda do pracy rowerem. Każda z tych aktywności przyniesie wiele korzyści naszemu organizmowi.

 

Po trzecie: sen

Codzienna dawka snu, przynajmniej 7-8 godzin na dobę, to klucz do zdrowia. To właśnie podczas snu nasz organizm się regeneruje i ”ładuje akumulatory”. Brak snu lub zbyt mała jego ilość powoduje duże szkody w naszym organizmie, co odbija się również na spadku jego odporności.  Pamiętajmy również o tym, aby zapewnić sobie wysoką jakość snu. Powinien on być nieprzerwany, więc warto wyeliminować z naszej sypialni wszelkie źródła hałasu i światła, które mogą zaburzać ten proces.

Dbanie o odporność powinno być takim samym nawykiem jak jedzenie czy higiena. Pamiętajmy, że lepiej zapobiegać niż leczyć i już dziś zróbmy krok ku zdrowiu i doskonałej formie.

 


Polecamy: żel antybakteryjny do rąk w sklepie Antybakteryjne.info - dbaj o higienę na co dzień

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

wtorek, 14 kwietnia 2020

Jak przetrwać Wielkanoc w czasach epidemii?


Autor: Joanna Kosik


Od kilku miesięcy światem rządzi COVID-19. Wyjątkowo wredna, zakaźna choroba koronawirusowa, w ciężkich przypadkach prowadząca do śmierci. Ze względu na szybkie przenoszenie budzi lęk u wielu z nas.


W obliczu koronawirusa wiele firm, zakładów, instytucji i innych działalności zostało czasowo zamkniętych. Ograniczenie kontaktu, będące najlepszą metodą zapobiegawczą kolejnym zakażeniom zmusiło do pozostania w domach. Z dnia na dzień grono zapracowanych ludzi, którzy czasami nie widywali się po kilka dni a nawet tygodni zmuszeni zostali do spędzania 24 godzin. Zapewne dla wielu młodych małżeństw lub osób starszych którzy cenią sobie wspólną obecność to przyjemny czas. Jednak czasami nawet najlepsza rodzina musi od siebie odpocząć. Każdy ma swoje własne zdanie, swoje potrzeby i po pierwszych pozytywnych emocjach przychodzi zmęczenie i “zgrzyty”. Zapewne to dłuższe obcowanie jest powodem iż coraz więcej osób nie cieszy się na myśl o zbliżającej się Wielkanocy.

Dzień jak codzień.

Wyjątkowość świąt polega między innymi na spędzaniu czasu z najbliższymi. Zwykle poprzedza je intensywniejsza praca niż zwykle, wyczerpanie fizyczne, organizacja i załatwianie wielu niecodziennych spraw. W obecnym roku to właśnie zostało zaburzone. O ile dzieci i młodzież nie potrzebują “przedświątecznego zamieszania” do przeżywania wyjątkowych chwil, o tyle dla dorosłych jest to niemal warunek konieczny. Pojawia się niechęć a nawet brak pomysłu jak wprowadzić świąteczny klimat do domów. Bardzo często zapominamy że wyjątkową atmosferę wprowadzają także dekoracje. Zwykle kupujemy je bezwiednie, jako kolejny punkt na liście zakupów, przynosimy do domu i stawiamy. Przy okazji przypominamy sobie o bibelotach schowanych w kartonach i również nimi przystrajamy dom. Szczególnie tego roku trzeba zadbać o wystrój mieszkania. Dekoracje z powodzeniem mogą tworzyć wszyscy domownicy i niemal ze wszystkiego “co jest pod ręką”. W internecie jest niezliczona ilość poradników jak i z czego wykonać dekoracje.

Obrzędy religijne online.

Kolejnym warunkiem głębokiego przeżywania Wielkanocy jest możliwość uczestniczenia w obrzędach. Wiele osób nawet nie praktykujących, w święta czuje potrzebę pójścia do kościoła. Niestety, obecnie jest to niemożliwe, ale media i tutaj wychodzą z pomocą. W TV i internecie prowadzone są msze i pozostałe obrzędy online. Warto zachęcić nawet najmłodszych do uczestniczenia w nich. Jest to niebywała okazja aby maluch, który na co dzień nie jest w stanie wysiedzieć kilkudziesięciu minut, mógł zobaczyć jak to wszystko przebiega. Zapytać i poznać religię od strony praktycznej. 

Technologia w służbie ludzkości.

Brak rodziny przy Wielkanocnym stole jest szczególnie bolesne. Myśl że nie zobaczymy rodziców, dziadków, rodzeństwa czy dzieci także odbiera chęć przygotowywania. Współczesny człowiek spontanicznie sięga po telefon w celu rozmowy lub skorzystania z  komunikatorów. Dlaczego teraz mielibyśmy z tego nie skorzystać. Warto wcześniej sprawdzić nasze taryfy, a w razie konieczności zmienić lub dokupić pakiet aby móc swobodnie rozmawiać. To doskonały moment żeby zachęcić do korzystania z dobrodziejstw techniki seniorów i najwytrwalszych przeciwników współczesnych urządzeń do komunikacji. Coraz powszechniejsze stają się videorozmowy które są najlepszą alternatywą spotkania.

Świadomość odpowiedzialności.

Zapewne wiele osób odczuwa smutek i strach związany z sytuacją jaka powstała przez koronawirusa. Jednak trzeba pamiętać iż choroba minie i wrócimy do poprzedniej normalności, do zabiegania, pracy, powrotów do pustego domu zanim pojawi się reszta domowników. Zanim jednak do tego dojdzie, miną święta które będą pamiętać nasi najbliżsi. Czy na pewno chcecie aby z tegorocznej Wielkanocy zapamiętali tylko wiadomości o epidemii i smutnych zatrwożonych ludzi?


Więcej rozmyślań na stronie www.bezsenna.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

niedziela, 12 kwietnia 2020

Życzenia Wielkanocne 2020 roku


Autor: Artelis


Z okazji Świąt odbywających się w jakże szczególnym czasie i okolicznościach zechciej przyjąć od Artelis te życzenia: 


Wszystkiego Najlepszego z okazji Świąt Wielkanocnych!

- Zdrowia, bo ono teraz najważniejsze,

- spokoju, bo bez niego nic nie smakuje normalnie.

- Ulgi, w każdym aspekcie swej codzienności i

- samo spełniającej się nadziei na lepsze jutro, każdą obecną i następną chwilę. 

 

Niech to będzie początek nowego, lepszego życia dla Ciebie i Twoich bliskich.

 

Z całego serca życzy

Zespół Artelis.pl


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

środa, 8 kwietnia 2020

Zabiegi przy cerze naczynkowej


Autor: Daria Zaręba


Jak walczyć z cerą naczynkową? Jakie czynniki wpływają na rozszerzenie naczynek.


 

Coraz więcej kobiet i mężczyzn w wieku średnim ma problem z rozszerzonymi naczynkami krwionośnymi. Duży problem powstaje wtedy kiedy naczynka te widoczne są na twarzy.

Nieestetyczne zaczerwienienia, skłonność do podrażnień oraz wrażliwość stanowią spory problem o każdej porze roku.

Przyczyny powstania rozszerzonych naczynek są różne, ale niektóre z nich są bardzo istotne i powtarzają się. Są to:

  • czynniki dziedziczne,
  • przyjmowania środków antykoncepcyjnych,
  • nadciśnienie, problemy z układem krążenia,
  • alergia ponieważ wtedy nasila się pękanie naczynek,
  • delikatna wrażliwa cera płytko unaczyniona.

Natomiast czynniki, które nasilają rozszerzanie się naczyń krwionośne to:

  • nadmierne opalanie ( dotyczy także częstego korzystania z solarium)
  • czynniki atmosferyczne takie jak wiatr, duża wilgotność,
  • usuwanie laserów biostymulujące,
  • długotrwałe stosowanie (miejscowo) środków ze sterydami 

Pielęgnacja cery naczynkowej bardzo istotną rolę odgrywa odpowiednia pielęgnacja domowa, która powinna polegać na wzmacnianiu uszczelnianiu naczynek krwionośnych.

Do substancji aktywnych, które odpowiednio wpływają na ten proces należą: pantenol, witamina c, witamina k, e i p, bioflawonoidy, rutyna, kasztanowiec, arnika i inne. Należy zrezygnować z mycie w gorącej wodzie i zastąpić ją chłodną, stosowanie kosmetyków które przeznaczone są dla cery wrażliwej również jest dobrym rozwiązaniem. Przy cerze naczynkowej doskonale sprawdzają się mleczka do demakijażu, które jednocześnie nawilżą skórę nie powodując jej podrażnienia.

W gabinecie kosmetycznym możemy wykonywać zabiegi łagodzące wzmacniające kruche naczynka. Skutecznym i innowacyjnym zabiegiem do cery naczynkowej są zabiegi Essenté. Jest to jedyna unikalna terapia rumienia na bazie synergy bioflawonoidów oraz stabilnej formy witaminy c. Zabiegi są bardzo skuteczne. Pierwsze efekty możemy zauważyć już po pierwszym zabiegu a dalej jest tylko lepiej. Do zabiegu możemy włączyć również mikronakłuwanie dermapenem, ale jest on zalecany tylko przy niezbyt nasilonym rumieniu i mało podrażnionej cerze. Przy dużej nadwrażliwości i trądziku różowatym dermapenu nie stosujemy.

Innymi zabiegami do cery naczyniowej są również zabiegi ultradźwięków sonoforezy. Po oczyszczaniu skóry i  delikatnym peelingu przystępujemy do aplikacji odpowiedniego serum a następnie wtłacza myje w głąb skóry przy pomocy ultradźwięków.

Taka sytuacja powoduje, że składniki aktywne wnikają w głąb skóry uszczelniają naczynia i pielęgnują cerę naczynkową jeszcze intensywniej.

Należy również pamiętać że podczas pory letniej i zimowej czyli w okresie silnego nasłonecznienia i ujemnych temperatur trzeba stosować krem z wysokim filtrem, co stanowi ogólną ochronę kruchych naczyń i wrażliwej skóry.


zabiegi na naczynka w Kielcach

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wykryliśmy, że blokujesz reklamy…


Autor: Krzysztof Dmowski


Wchodzimy na jakąś internetową stronę i dostrzegamy czasem taki zapis, że aby dalej czytać, należy wyłączyć program blokujący reklamy. Ale właśnie dlatego blokuję reklamy, żeby ich nie oglądać.


Strony internetowe blokujące treść w przypadku używania programów zapobiegających wyświetlaniu reklam tworzą jawną dyskryminację i dają warunek, albo oglądasz reklamy, albo nie zobaczysz treści.

Czy autor takiej strony umieścił na niej jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny materiał, że ja muszę wyłączyć blokowanie reklam, żeby zobaczyć na jego stronie, to co mnie interesuje? Nie! Nie muszę oglądać reklam na tej stronie i w każdej chwili mogę te same informacje zobaczyć tam, gdzie ktoś każe wyłączać blokowania reklam. Tylko, że odwiedziwszy tę stronę już podbiłem jego statystyki, bo jego strona jest w zasadzie zrobiona tylko dla reklamodawcy, który widzi wpis: „wyłącz blokowanie reklam”, a także widzi licznik odwiedzin, gdzie stronę odwiedziło na przykład sto osób dziennie, czyli reklamę „zobaczyło” sto osób dziennie. Nie ma znaczenia treść, ani to, czy ktokolwiek ją przeczytał.

Jak bardzo ważna informacja, której szukaliśmy jest na tej akurat stronie, że mam wyłączyć programy do blokowania reklam, żeby poznać zawartość tej właśnie strony? Jeżeli ktoś nie pozwala mi na dokonywanie wolnych wyborów, co mam robić, nie muszę wchodzić na jego stronę. Bez reklam można żyć. A czy zobaczę reklamę kawy, czy jej nie zobaczę i tak nie zmienię zdania na temat kawy.

Irytującym bywa, że rozmawiając przez telefon o jakimś produkcie, wracając do domu, widzę reklamy tego produktu… Tak i od razu pobiegnę taki produkt kupić w tym właśnie miejscu, bo zobaczyłem reklamę…

Kiedyś powstała ustawa antyspamowa i co z tego, skoro nieustannie dostajemy reklamy produktów, których nigdy nie kupimy, a przestrzegania ustawy nikt nie pilnuje, a jeżeli nawet, wówczas wykroczenie jest niską szkodliwością społeczną i sprawy nie ma.

Dostaję e-mail i napis: „dlaczego widzisz tę reklamę?”, wchodzę na tę stronę i tu mam wszystkie słowa, których wyszukiwałem w przeglądarce zarejestrowanej na Google. Problem nie występuje zaś w przypadku przeglądarki niezarejestrowanej.

Kupiłem dysk HDD w Internecie i przez kilka kolejnych dni otrzymuję reklamy dysków HDD. Ile dysków do komputera potrzebuje? Czy to jest normalne? Czy to jest logiczne?

Wydano moją powieść. Gdziekolwiek wchodzę, widzę reklamę mojej powieści. Myślę wówczas, że taka reklama dociera do wszystkich. Niestety… nie! Reklama wyświetla się tylko dla mnie, a ktoś inny wchodząc na tę samą stronę widzi reklamę produktu, który akurat próbował znaleźć w wyszukiwarce. Tak działa ten system.

Wolę zatem zainstalować program do blokowania reklam i ich nie oglądać, a zawartość strony internetowej mogę zobaczyć tam, gdzie nie muszę wyłączyć programów do blokowania reklam.

Jako serwisant komputerów polecam, blokowanie reklam, dla własnego bezpieczeństwa na każdym komputerze. Nie będę pisał o programach, bo każdy może je znaleźć. Rozumiem potrzebę umieszczania reklam, ale nie rozumiem domagania się oglądania reklam za cenę przeglądania zawartości strony internetowej. Szczególnie, kiedy używamy limitowanego Internetu, każda reklama to megabajty, za które płacimy.


Krzysztof Dmowski

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

niedziela, 5 kwietnia 2020

Kiedy wapń odkłada się w żyłach?


Autor: Ewa Mazurkiewicz


Czy naprawdę wiemy, kiedy wapń odkłada się w żyłach? Czytając dalej przekonasz się, że to nie nadmiar wapnia powoduje jego odkładanie w żyłach. Dziś wiadomo, że właśnie z braku wapnia w organiz­mie może powstać na stare lata tzw. zwapnienie żył. Wapń jest głównym budulcem kośćca, zębów i ogromnie ważnym składnikiem mineralnym wszystkich mięśni. 


Około 99% całego wapnia i 70 do 75% fosforu w naszym organizmie wchodzi w skład kośćca, głównie w formie apatytów, w mniejszej ilości w formie fosforanów i węglanów wapnia. Przypomnijmy, że mamy w organizmie od 1 do 2,2 kg wapnia i ok. 650 g fosforu. Oba te składniki działają na ogół wspólnie, dlatego niełatwo jest mówić tylko o jednym z nich, ale tu będzie mowa głównie o wapniu.

Kłopoty z zębami

Dr Melvin Page, stomatolog z St. Petersburg (USA), w jednym z fachowych pism ogłosił w 1975 r. wyniki swoich badań nad przyczynami chorób zębów. Nieracjonalne odżywianie, niedobory minerałów pochodzenia organicznego, to główni wino­wajcy fatalnego stanu naszego uzębienia. Dr Page pisał jeszcze: „Największą odpowiedzialność za nasze nieodpowiednie odżywianie ponosi przemysł spożywczy, który nam dostarcza wysoko oczyszczonej mąki, cukru, ryżu i innych produktów, pozbawionych składników mineralnych, a szczególnie minerałów śladowych”. W swoich dalszych wywodach dr Page zaleca, aby m. in. zażywać tabletki Kelp, które wszystkie te braku­jące składniki mineralne uzupełniają. Kelp to „drobna roślinność z ogrodu Neptuna” – plankton, algi itp. z mórz oczyszczone, wy­suszone i sprasowane w pigułki.

Zawierają niemal wszystkie skład­niki mineralne, łącznie ze śladowymi oraz większość witamin. My, jako źródło niektórych makro i mikroelemen­tów, możemy spożywać dostępną u nas sól morską lub kopal­ną – Kłodawską, a przede wszystkim czystą, twardą wodę źródlaną (a zwłaszcza mineralną). Wiemy już, że 99% wapnia, który znajduje się w naszym organiz­mie, to budulec kośćca i zębów. Pozostały 1 % krąży stale we krwi i innych płynach ustrojowych. I otóż ten 1 % jest wielkością stałą, tzn. jeśli nie dostarczymy dość wapnia w codziennym pożywieniu, wtedy organizm „kradnie” brakującą ilość z własnego kośćca. Naturalnie z całego, ale najbardziej ta kradzież  szkodzi szczękom. Dopiero dużo później np. żebrom, kręgom,  kościom kończyn itd.

Gdy szczęki mają za mało wapnia, przychodzi moment, że zęby jakby się rozluźniają w dziąsłach, robiąc miejsce dla drobno­ustrojów i tak zaczynają się choroby zębów, aż do ich utraty.  Doktorzy Leonnart Krook (profesor patologii) i Leo Lutwak z Uniwersytetu Cornella, którzy właśnie taką teorię wygłaszali, dowiedli jej na pacjentach wolontariuszach. Wybrali 10 osób (5 mężczyzn i 5 kobiet) w wieku od 29 do 45 lat cierpiących na paradontozę. Badając ich jadłospis obliczyli, że osób z tej dziesiątki otrzymywało dziennie po ok. 400 mg lub mniej wapnia. Tymczasem dzienne zapotrzebowanie w tym wieku wyno­si ok. 800 mg. Wobec czego dawano pacjentom przez 180 dni po 1000 mg wapnia w postaci  glukonianu,  węglanu lub mle­czanu wapnia.

Na początku wszyscy pacjenci mieli zapalenie dziąseł połączone z krwawieniem. Po 6 miesiącach kuracji wapniowej nie było śladu tych dolegliwości. Zęby były trwale osadzone w szczęce. Zdjęcia rentgenowskie wykazały, że kości szczęk są zdrowe i mocne. A jako objawy uboczne zanotowano spadek podniesionego ciśnie­nia oraz poziomu cholesterolu we krwi.  W innym doświadczeniu doktorzy Krook i Lutwak podawali przez rok dużej grupie pacjentów codziennie po 1 g wapnia, a innej grupie pacjentów, którzy o tym nie wiedzieli – placebo. Ci, którzy pobierali wapń, mieli o 12,5% gęściejsze zęby i kości od tych, u których żadnych zmian nie zauważono.

Obaj uczeni dodają, że prócz wapnia trzeba też dostarczać organizmowi magnezu i cynku (gdyż zapotrzebowanie na te mine­rały wzrasta wraz z rosnącą w diecie ilością wapnia), a ponadto witaminy D i C oraz kwasu foliowego, które wspaniale wzmacnia­ją dziąsła. I jak wszyscy nasi żywieniowcy, tak Krook i Lutwak pod­kreślają, że najlepszym źródłem wapnia są mleko ( od krowy) i sery. Jeśli przez całe życie będziemy dostarczać organizmowi dość wapnia i innych składników potrzebnych do budowy kośćca i zę­bów, nie tylko matka nie będzie płaciła zębem za każde dziecko, ale i sztuczne nie będą potrzebne.

Wapń, witamina D i MS

Kiedy ludzkość wiele tysięcy lat temu emigrowała z tropi­ków ku północy, musiała powoli przyzwyczajać się do mniejszej ilości słońca. Ale nie wszyscy potrafili się do tych nowych warun­ków tak dobrze zaadaptować, by nie zapadać na rozmaite choroby neurologiczne, a m. in. na stwardnie­nie rozsiane (MS, czyli sclerosis multiplex). Taką hipotezę „niedo­boru słońca” wygłasza dr Paul Goldberg, uczony z Cambridge (Anglia). Tłumaczy ona fakt, dlaczego na MS nie zapadają mieszkańcy tropików, mający słońce przez cały rok, a ono dostarcza im dość promieni ultrafioletowych, które potrafią w naszej skórze wytwa­rzać witaminę D.

Słońce tropików powoduje, że w organizmach ludzi tam żyjących powstaje dziennie 2 do 3 tysięcyjednostek międzynarodowych witaminy D, podczas gdy zalecana norma dla nas, ludzi Północy, wynosi zaledwie od 300 do 800 j.m. na dobę. Hipoteza dra Goldberga zakłada, że młodzież w czasie wzrostu i dojrzewania odczuwa wyraźny niedobór tej witaminy, który się odbija na rozwoju, m. in. systemu nerwowego. W kon­sekwencji zubożona konstrukcja tkanki nerwowej może ulegać załamaniu w późniejszych latach, powodując symptomy MS. MS atakuje, jak wiadomo osoby w wieku od 20 do 40 lat. Jedni zostają kalekami, inni odczuwają tylko nieznaczne jej skutki. Wapń, którego przyswajanie jest uwarunkowane obecnością witaminy D, jest drugim czynnikiem w obronie organizmu przed tą chorobą.

Dr Goldberg wymienia północną Szkocję, jako kraj, w którym najczęściej ze wszystkich krajów świata spotyka się wypadki MS. Otóż Szkoci jadają prawie codziennie płatki owsiane, które „kradną” wapń z organizmu, przy czym nie uzupełniają diety produktami bogatymi w wapń. Popularne są tam również dania ubogie w witaminę D, a ponadto słońca jest bardzo mało.

Między 10 a 15 rokiem życia, według Goldberga młodzi przeżywają okres najważniejszy, jeśli chodzi o zapobieganie na przyszłość występowaniu MS. Jest to wiek, w którym rdzeń pacie­rzowy, kształtując się, osiąga pełną dojrzałość. Jeśli wówczas nie dostarcza się organizmowi dostatecznej ilości wapnia i witaminy D, to zachodzi możliwość powstania tej groźnej choroby. I właśnie w tym młodzieńczym okresie ok. 400 j.m. witaminy D dziennie, to zaledwie 30% zaspokojonych potrzeb, bo  według obliczeń  dra Goldberga — młody organizm wymaga jej  2000 do 3000 j.m.

Prawdę mówiąc, nikt nie wie dokładnie, ile witaminy D młodzi potrzebują, bo jak dotąd było zbyt mało badań na ten temat. A przy tym wielu boi się ryzyka przedawkowania. Ale na ten zarzut dr Goldberg odpowiada, że w tropikach słoń­ce powoduje powstanie takiej właśnie ilości tej witaminy. A ilości toksyczne byłyby wtedy, gdyby na 1 kg wagi ciała dostarczano dziennie 1000 do 3000 j.m., czyli 40 do 120 tysięcy jednostek dla młodzieńca ważącego ok. 40 kg. Oprócz witaminy D potrzebny jest też wapń, a może i magnez, jako składniki konieczne dla zdro­wia i zapobiegające MS.

Niestety, hipoteza ta nie jest ratunkiem dla już cierpiących na MS. Trzeba ją sprawdzać latami, by wynik był pewny. Niemniej jednak warto przestrzegać wskazówek dra Goldberga, a więc dostarczać nastolatkom odpowiednich ilości wapnia, np. w najrozmaitszych serach, w twardej wodzie, która zawiera nie tylko wapń, ale i magnez oraz nie żałować (rozsądnie) słońca, tak latem, jak i zimą. A szczególnie latem, gdy można opalać całe ciało i dzięki słońcu wyprodukować sobie w skórze możliwie jak naj­większe zapasy witaminy D.

Stare kości

Wszyscy z wiekiem mamy „starsze kości”, ale trzeba przyznać, że u niektórych są zdrowe, silne, młode i gęste, a u innych – łamliwe, zrzeszotowiałe, i rzadkie. Zrzeszotowienie (osteoporosis) to jedna z najczęstszych chorób kości, szczególnie w starszym wieku i u kobiet. Babcia wstała z krzesła i złamała nogę. Fakt – Osteoporosis spotyka się u 25% kobiet po menopauzie. A minimum 26% kobiet powyżej 60 roku życia ma zrzeszotowiałe kości, co bywa przyczyną deformacji kręgosłupa, bólów i utraty wagi. Dolegliwość ta dokucza 4 razy częściej kobietom niż mężczyznom, niemniej jest i dla nich problemem, szczególnie w późnym wieku.

Jedną z najpoważniejszych dotąd trudności było, określenie, kiedy rozpoczyna się stan, który można by nazwać początkiem rzeszotowienia. A więc, jak uchwycić moment, gdy kości zaczyna­ją oddawać swój wapń krwi bezzwrotnie i potrzebują pomocy w dostawach tego składnika. Odpowiedzią na te i podobne pytania zajęli się lekarze z Cen­trum Rehabilitacji w Stanie Nowy Jork. Pracowali intensywnie 10 lat. Przebadali kości tysięcy osób i setki wyleczyli, zanim opublikowali swoje doświadczenia.

Rzeszotowienie jest powolnym, podstępnym procesem, podczas którego kości tracą wapń ze swego rusztowania, a ten, który otrzy­mują z pożywienia, nie uzupełnia strat. Czasem z powodu tego, że go dostarczamy za mało, czasem, dlatego, że choć mamy go nawet z nadwyżką, to nie jest przez organizm przyswajany lub przyswaja­ny tylko częściowo (np. przy zaburzeniach pracy gruczołów wydzielania wewnętrznego). Najbardziej widocznym skutkiem ubytku wapnia z kości są ich bóle oraz łamliwość samoistna, bez powodu. Pod szkłem powiększającym takie kości wyglądają jak gąbka lub jak rzeszoto i stąd nazwa.

Dr Albanese i współpracownicy odkryli prosty i łatwy sposób badania stanu kości. Swoją metodę nazwali Pinkie test, gdyż polega ona na robieniu zdjęć rentgenowskich (o małym natężeniu) małego palca u ręki (po angielsku pinkie). Daje to doskonały obraz nawet najmniejszych zmian w strukturze, a więc „gęstości”, kości. W ten sposób zbadano ponad 4 tysiące osób przypadkowych.

A oto wnioski:

  • Po 25 roku życia mężczyźni mają o 25% większą „gęstość” kości od kobiet w tym samym wieku.
  • Gęstość kości u kobiet osiąga swój szczyt w wieku 35 do 45 lat, a potem zaczyna spadać. U mężczyzn ten szczyt przychodzi 10 lat później.
  • Najbardziej zdumiewające i niepokojące było to, że 10 do 15% osób obojga płci miało gęstość kości poniżej normy, czyli początki osteoporozy już w wieku poniżej 25 lat.

Kiedy wapń odkłada się w żyłach?

Dr Albanese badał 12 kobiet (wolontariuszek) w wieku 79 do 89 lat o wyjątkowo zrzeszotowiałych kościach. W swojej zwykłej diecie otrzymywały one dziennie 450 g wapnia, a przepisana norma dla tego wieku wynosi 600 mg. Zaczął realizować ich normę i do­datkowo podawać pacjentkom 750 mg wapniaoraz 375 j.m. wita­miny D (koniecznej do przyswajania tego składnika). Otrzymywały, więc dziennie ok. 1300 mg Ca. W tym samym czasie grupa kontrol­na, złożona z 17 staruszek przeciętnie W wieku 82 lat, nie do­stawała żadnego uzupełniającego „leku”

Doświadczenie trwało pełne 3 lata i w tym czasie staruszki z grupy pierwszej codziennie otrzymywały dodatek wapnia i witaminy D. „Pinkie test” wykazał, że gęstość ich kości wzrosła od 90,6 do 96,1%. Te 3 lata – a w tym wieku, to nie bagatel­ka – nie postarzyły, ale odmłodziły starsze panie. W grupie kontrolnej, nie otrzymującej dodatków wapnia i witaminy D, gęstość kości spadła z 90,3 do 84.2. Nie było też żadnych ubocznych skutków tej kuracji.  Poziom wapnia we krwi i moczu pozostał w normie. Nie byłopodejrzeń np. o powstawanie kamieni nerkowych ani innych objawów kalcyfikacji (zwapnienia) w organizmie. Jedynym, niespodziewanym efek­tem był uderzający spadek poziomu cholesterolu we krwi i to w cią­gu pierwszych 12 miesięcy. Staruszki nie musiały się już obawiać miażdżycy ani zawału serca.

Potem powtórzono eksperyment z 14 zdrowymi kobietami (wolontariuszkami) — pracownicami szpitalnymi, w wieku 36 do 62 lat. Tutaj efekty były różne. Zdumiewająco wprost dobre u 62 i 48 letnich kobiet, których spoistość kości podniosła się nawet do 120 w czasie 36 miesięcy. U jednej z pielęgniarek, która miała gęstość kości 88 (dużo poniżej normy, określanej na 100), po zażywaniu wapnia i witaminy D przez 22 miesiące gęstość kości wzrosła do 115, czyli nawet powyżej normy.

Nie wszystkie wypadki rzeszotowienia kości są bezpośrednimi skutkami niedoborów wapnia w diecie. Może się do tego przyczy­nić długie leżenie, paraliż itp., ale zawsze uzupełniająca dawka wapnia może pomóc. Ile wapnia dziennie nam trzeba, aby uniknąć osteoporozy? Grupa uczonych z drem Albanese na czele uważa, że zalecana nor­ma 800 mg dziennie jest za mała. Jako minimum przyjmuje 1 g, czy­li 1000 mg wapnia na dobę, a raczej od 600 do 1500 mg – jako uzupełnienie tego, co przeciętnie dostaje się do organizmu z pożywieniem.

Dr Albanese nie boi się przekraczania tej dawki, ponieważ wiele organizmów przyswaja zaledwie 10 do 50% wapnia, a im stajemy się starsi, tym bardziej zdolność przyswajania Ca przez nasz orga­nizm maleje. Najlepiej byłoby wapń dostarczać organizmowi w formie mączki kostnej, ale mogą to też być tabletki Calcium gluconicum, lacticum czy inne.

Skażone powietrze

Dr Blumem praktykujący w wiosce Netstal  w Szwajcarii stwierdził, że mieszkańcy pobliża szosy stale niedo­magali. Mieli bóle głowy, migreny, cierpieli na bezsenność, zmę­czenie, a także na dolegliwości przewodu pokarmowego. Te obja­wy były u nich, co najmniej 2 razy częstsze, niż u mieszkańców domów oddalonych od drogi. Przez tę drogę przejeżdżało dzien­nie ok. 5 tysięcy samochodów. Ci, którzy mieszkali, blisko niej, zażywali 4 razy więcej przeróżnych lekarstw uspokajających, na sen, na ból głowy itp. niż mieszkańcy oddalonych okolic.

Wyniki swoich kilkuletnich badań, prób i eksperymentów dr Blumer przedstawił na Międzynarodowym Kongresie do spraw Wypadków Drogowych w Utrechcie (Holandia) w 1974 r. Otóż dowiódł, że przyczyną większości chorobowych objawów było zatrute powietrze i skażenia emisjami ołowiu, benzopirenu i in. spowodowane przez przejeżdżające samochody. Swoich pacjentów doktór leczył głównie odpowiednim odżywianiem: produktami bogatymi w wapń, witaminę C i zespół witamin B. Składniki te po­dawał też pacjentom w formie leków, np. wapń w postaci mączki kostnej lub pastylek dolomitowych (Ca + Mg).

Rezultaty były zaskakująco dodatnie. Niektórzy pacjenci poczuli się znakomicie, a najbardziej oporni na leczenie przestawali cierpieć na bezsenność, nerwowość, zmęczenie i słabe trawienie. Witamin z grupy B, dr Blumer radził szukać w takich środkach spożywczych, jak wątroba i drożdże, a witaminy C — w surowych owocach i wa­rzywach. Przy okazji, okazało się, że pacjenci, którzy odżywiali się i le­czyli, jak im zalecił dr Blumer, przestawali łykać środki uspokajają­ce, bez których dawniej nie mogli się obejść. Minęły nieustanne bóle głowy, ciągłe zmęczenia i znużenia, bezsenność, kłopoty z żołądkiem itp. niedomagania. W tym wypadku wapń z magnezem pomógł usuwać z organizmu trujący ołów, a witaminy nie tylko mu w tym pomogły, ale wzmocni­ły cały ustrój.

Serce

Niestety, nasze serce jest jedną z najczęst­szych przyczyn zgonów, ale czy łączymy sprawy serca z piciem wody? Badacze przyczyn chorób serca bardzo ściśle te sprawy wiążą. W USA przeprowadzono na wielką skalę podobne badania statystyczne. Przebadano 7,5 miliona ludzi żyjących w 140 rejo­nach z miękką wodą wzdłuż rzek Ohio i Kolumbia, oraz z wodą twardą w dorzeczu rzek Missouri i Kolorado. Podczas gdy śmier­telność wywołana innymi chorobami (nie na serce) była wszędzie praktycznie jednakowa, to spowodowana chorobami układu sercowo-krążeniowego była o 41% mniejsza u kobiet i o 25% u męż­czyzn tam, gdzie woda była twarda. Twarda woda — wiadomo  jest o wiele smaczniejsza od mięk­kiej, ale bardzo trudno się w niej pierze, bo powstają „kłaczki”, których mydło nie daje w wodzie miękkiej, doskonałej do prania, ale nie… do picia.

Na ogół też wiadomo, że woda miękka ma wysoką koncentrację sodu, a woda twarda — więcej ma wapnia, magnezu, litu itd. Otóż tego wapnia i innych składników mineralnych ma tyle, że właśnie mydło może je strącać w postaci — niekorzystnych dla procesu prania — kłaczków. W twardej wodzie prócz wapnia bywa dużo magnezu, litu, cyn­ku, kobaltu i wielu innych mikroelementów, których nieraz całą długą tabelkę możemy odczytywać na butelkach z wodami mineralnymi.

Na czym polega ochronne działanie twardej wody, tak naprawdę to niewiadomo. Dr Earl Dawson z Uniwersytetu Medycznego w Galveston, na podstawie zbieranych przez 10 lat materiałów staty­stycznych — jeszcze raz potwierdził, że tam gdzie jest twarda woda, ludzie są zdrowsi. Nie umierają tak często, jak gdzie indziej, na schorzenia mięśnia sercowego, zawały itp., nie cierpią na ogół na nadciśnienie i mają zwykle niższy poziom cholesterolu we krwi. A ważne jest i to, że taki stan obserwuje się także i wtedy, gdy przeciętne spożycie tłuszczów jest wyższe niż na terenach z wodą miękką. Czyli, pijąc twardą wodę, można bezkarnie nieomal opy­chać się tłustym jedzeniem.

Jak to się dzieje? Dr Dawson tłumaczy, że wapń i magnez z wody twardej łączą się w jelitach z tłuszczami nasyconymi (twardymi), a pochodzącymi ze spożytego pożywienia, tworząc nic innego jak mydło. To mydło nie jest przyswajane przez organizm, tylko wydalane. Dzięki temu człowiek pijący twardą wodę pozbywa się niekorzystnych, niepotrzebnych dla niego tłuszczów; jego orga­nizm nie wytwarza nadmiaru cholesterolu, który nie grozi sercu zawałami, nie sprowadza chorób krążeniowych, nadciśnienia itd., nie mówiąc już o otyłości.

Co robić, gdy rozporządzamy tylko miękką wodą? Według dr Dawsona — należy dziennie spożywać 60 mg magnezu i 100 mg wapnia.  Taki dodatek odpowiada wypiciu 2 I twardej wody. Uczo­ny ten odradza równocześnie picia napojów gazowanych, w których jest fosfor, bo ten wiąże wapń, nie pozwalając jelitom na „produk­cję mydła” Magnez jest u nas w aptekach pod rozmaitą postacią, najbardziej naturalny jest tlenek magnezu, a te 60 mg to będzie szczypta na końcu noża.* Tabletki z wapniem są też w apte­kach i to zwykle z oznaczoną jego ilością.

Do czego wapń jest potrzebny i gdzie go szukać!

  • Daje zdrowe zęby i kości.
  • Podtrzymuje rytm zdrowego serca.
  • Obniża poziom cholesterolu, czyli ratuje przed sklerozą; nadmiar cholesterolu jest wydalany dzięki związkom wapnia.
  • Zabezpiecza przed skurczami mięśni.
  • zwapnienie naczyń krwionośnych jest na ogół spowodowa­ne niedoborem wapnia i magnezu w organizmie.
  • Kwas szczawiowy upośledza wchłanianie wapnia, bo tworzy z nim sole trudno rozpuszczalne, których organizm nie potrafi uzyskać (szczawiany wapniowe). Dość dużo kwasu szczawiowego zawierają: szpinak — 3,2 mg%, szczaw — 3 mg%, rabarbar — 2,4 mg% i in.
  • Witamina D wzmaga wchłanianie wapnia z jelit cienkich.
  • Wapń wzmaga krzepnięcie krwi.
  • Reguluje i koordynuje funkcje ustroju, pomaga w leczeniu rozmaitych chorób, o czym wiedzą lekarze różnych specjalności.
  • Wpływ spożycia wapnia na wzrost i rozwój zwierząt badała u nas Z. Bielińska. Jeśli np. szczurom podawać tylko pszenicę i mięso, to kościec rośnie słabo. Jeśli dodać mleka (dobre źródło wapnia), następuje wyraźna poprawa wzrostu i rozwoju zwierząt.

 

Zawartość wapnia w produktach spożywczych         Wapń (w mg)

100 g produktu 

Mleko w proszku odtłuszczone                                                       1277

Ser trapistów półtłusty (20%)                                                           995

Mleko pełne w proszku                                                                     956

Ser edamski tłusty (48%)                                                                  899

Ser trapistów tłusty (40%)                                                                 875

Ser salami tłusty (40%)                                                                     853

Sery podpuszczkowe średnio tłuste (40%)                                       846

Ser tylżycki tłusty (40%)                                                                    810

Ser ementaler pełnotłusty (45%)                                                       837

Ser edamski pełnotłusty (45%)                                                         809

Ser myśliwski tłusty (40%)                                                                795

Sery podpuszczkowe pełnotłuste (45%)                                           771

Ser gouda pełnotłusty (45%)                                                             759

Ser cheddar (48%)                                                                            703

Bryndza                                                                                             532

Rokpol (50%)                                                                                   530

Ser topiony tłusty edamski                                                               499

Ser topiony kremowy ementaler                                                      430

Mleko zagęszczone słodzone                                                          293

Mleko zagęszczone niesłodzone                                                     240

Jogurt                                                                                                147

Mleko krowie       (3,5%)                                                                    118

Mleko krowie znormalizowane (2%)                                                  118

Mleko kwaśne                                                                                    118

Kefir półtłusty                                                                                      118

Pozostałe

Śmietanka do kawy (9%)                                                              108

Maślanka                                                                                       118

Ser twarogowy homogenizowany                                                  98

Ser twarogowy chudy                                                                     96

Żółtka (ok. 4,5 szt.)                                                                         147

Szproty                                                                                           1003

Śledź                                                                                               300

Sardynka bez oleju                                                                          437

Natka pietruszki                                                                               193

Czosnek                                                                                            85

Jarmuż                                                                                             155

Trzeba dodać, że wapń z warzyw jest gorzej przyswajany przez organizm, bo zawierają one też błonnik i kwas szczawiowy. Produk­ty zbożowe są na ogół słabym źródłem wapnia oraz mają nie­ korzystny stosunek wapnia do fosforu. Zawierają też kwas fitynowy, który stanowi 80% fosforu zawartego w zbożach, a działa odwapniająco. Jeśli chodzi o mleko, to tylko to od krowy, bezpośrednio. Mleko w sklepie jest rozcieńczane i pasteryzowane, a to raczej mleka nie przypomina i jest dla nas szkodliwe.

Żródło: Prof. Julian Aleksandrowicz


Ewa Mazurkiewicz; https://projektzdrowie24.pl/ 

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wędzarnia – kilka faktów, na które warto zwrócić uwagę wybierając produkty wędzone.


Autor: Anita Borkowska


Wędzenie potraw to metoda na uzyskanie niepowtarzalnie dobrego smaku, aromatu i barwy! Zawdzięczamy to użyciu dymu wędzarniczego, stąd też otrzymywane w ten sposób produkty nazywamy wędzonkami. Wędzenie to nie bez powodu jeden z najstarszych tipów na konserwację żywności, jednakże oczywiście przez lata nieco zmodyfikowany.


Bądź co bądź w każdej dziedzinie dążymy do doskonałości, stąd też doskonałe wędzone potrawy to te, które spełniają kilka kryteriów. 

1. Po pierwsze drewno musi być suche. Jeśli użyjemy drewna choć odrobinę mokrego możliwe, że dym wcale nie wniknie w głąb potrawy, a dodatkowo osadzi się na niej smoła! Takie wyroby nie tylko będą czarne i kwaśne, ale także bardzo niezdrowe, krótko mówiąc: do utylizacji.

2. Następnie okres leżakowania drewna. Drewno musi być sezonowane co najmniej rok, a także pochodzić twardych drzew liściastych. W żadnym wypadku nie używamy drewna z drzew iglastych, ponieważ w czasie wędzenia wydzielają okropne klejące i smoliste substancje, przez co jedzenie będzie brzydkie, gorzkie i niezdrowe.

3. Dokładne wyczyszczenie – okorowanie! To kolejna sprawa, która wpływa zarówno na smak, jak i na nasze zdrowie. Korowanie drzew powinno być standardem, jednakże niestety nie każdy tego pilnuje. W korze zawarte są wszystkie rzeczy, przed którymi broni się drzewo, tym samym są niezdatne do spożycia.  Dlatego tak istotne jest, by kupować produkty z dobrych lokali/restauracji, takich które dbają o szczegóły.

4. Jeśli kupujesz wędzonki z restauracji zwróć uwagę na to, czy są hermetycznie zapakowane. Wiem, że zapach tych potraw to to, co nadaje im uroku, jednak chyba nikt by nie chciał, aby zapachem tym przesiąkło wszystko dookoła… Ponadto hermetyczne opakowanie, to także możliwość pojedynczego odpakowywania przysmaków – jemy tylko to na co mamy ochotę w danym momencie, reszta jest dalej bezpiecznie zapakowana, a ich walory są zachowane na długo.

Wędzenie to metoda, która posiada wiele zalet, jeśli oczywiście jest przeprowadzona poprawnie. Zalety te to m.in. brak konserwantów, bakteriobójcze składniki oraz niewrażliwość potraw na jełczenie, dzięki obsuszonej skórce. Najlepiej wybrać lokal, który zna się na rzeczy, posiada swoją wędzarnie oraz wiedzę jak robić to dobrze. Jeśli zależy Ci, żeby nie zaszkodzić ani swojemu zdrowiu, ani kubkom smakowym – podpytaj o te kilka faktów na temat drewna w restauracji. Dbajmy o nasze zdrowie i wybierajmy sprawdzone źródła.


Produkty wędzone we Wrocławiu!

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

środa, 1 kwietnia 2020

Czym jest ślad węglowy i jakie znaczenie ma dla nas?


Autor: Klaudia Gruszka


Ludzie coraz częściej zdają sobie sprawę z negatywnego wpływu nadmiernej emisji gazów cieplarnianych na środowisko. Zmiany klimatu zagrażają planecie, a przez to nam samym. Zarówno jednostkowo, jak i w firmach mamy sporą szansę ograniczyć ślad węglowy. To przysłuży się nie tylko naszemu samopoczuciu, ale i stanowi naszych portfeli.


Czym jest ślad węglowy i jakie znaczenie ma dla nas?

W mediach wiele mówi się o konieczności redukcji gazów cieplarnianych. Apelują o to naukowcy, a politycy coraz częściej muszą liczyć się z ich zdaniem. Zmartwienie o to, że lecąc samolotem do egzotycznego kraju, zwiększa się ślad węglowy, przestaje dziwić. Choć nadal są osoby, które wolą ignorować fakt ocieplenia klimatu lub nawet mu zaprzeczać, świadomość, że to od nas zależy przyszłość planety, rośnie. Czym właściwie jest ślad węglowy i po co w ogóle się go oblicza?

 

Niebezpieczny ślad

Ślad węglowy (ang. carbon footprint) to pojęcie zrodzone w Wielkiej Brytanii. Oznacza on całość emisji gazów cieplarnianych w odniesieniu do osoby, produktu, firmy bądź państwa. Jego miarą jest tona ekwiwalentu dwutlenku węgla: tCO2e. Możemy go obliczyć samodzielnie za pomocą różnorodnych kalkulatorów dostępnych w internecie.

Gazy cieplarniane to głównie dwutlenek węgla – bezbarwny i bezwonny związek chemiczny. Mało kto wie, że przeciętny Polak emituje ok. 8 ton dwutlenku węgla rocznie! Poza dwutlenkiem węgla do gazów cieplarnianych należą podtlenek azotu i metan, którego źródłem jest nie tylko przemysł, lecz również wysypiska, uprawy ryżu oraz hodowla. Pochłaniając promieniowanie podczerwone, zwiększają one temperaturę panującą w atmosferze. Skutki są groźne – należą do nich topnienie pokrywy lodowej na Antarktydzie, podnoszenie poziomu wód i liczne powodzie, a z drugiej strony susze. To także zmiany w cyrkulacji wody, bezśnieżne zimy i nieznośnie upalne lata. Stąd tak ważne, by ograniczyć nasz ślad węglowy. Spoglądając na to z innej perspektywy, obliczanie śladu węglowego ma sens, ponieważ jego redukcja po prostu się opłaca. Zaoszczędzone pieniądze możemy wydać w dużo bardziej satysfakcjonujący sposób.

 

Jak ograniczać ślad węglowy w domu?

Chcąc ograniczyć własny ślad węglowy, musimy nauczyć się dostosowywać własne nawyki do zmieniającego się świata. Minimalizm nie jest już tylko przejściową modą – pomału staje się koniecznością, a oszczędne życie wyjdzie na dobre nie tylko Ziemi, ale i tęgości naszych portfeli. Warto zastosować się do kilku zasad:

  • Unikaj lotów transatlantyckich – z pewnością blisko Ciebie jest jeszcze wiele wspaniałych, nieodkrytych miejsc! Wystarczy tylko ich poszukać.

  • Zmień samochód na hybrydowy lub elektryczny, korzystaj z takich rozwiązań jak bla-bla.car i komunikacja publiczna. Podróż pociągiem może być naprawdę ekscytująca!

  • Stosuj żarówki energooszczędne.

  • Gotując wodę nie zapominaj o przykrywkach.

  • Pokochaj jazdę rowerem – Twoje zdrowie będzie Ci wdzięczne!

  • Ogranicz czas spędzany przed telewizorem i ekranem komputera – pozwól swoim oczom odpocząć.

  • Jeśli możesz, kupuj prąd od dostawcy, który korzysta z odnawialnych źródeł energii.

  • Segreguj śmieci.

  • Jedz mniej mięsa lub całkowicie z niego zrezygnuj,

  • Planując budowę domu, pomyśl o budownictwie pasywnym – to nie tylko zgodne z obowiązującymi trendami, ale i oszczędne rozwiązanie.

 

Ślad węglowy a biznes

Przedsiębiorstwa z całego świata z różnych względów decydują się na obliczanie śladu węglowego dla swoich produktów. Często obliguje je do tego prawo, ale czynią to również ze względu na konkurencyjność. Świadomych klientów interesuje, jaki jest ślad węglowy kupowanych przez nich rzeczy. Przy obliczaniu go stosują dwie metody:

  • od kołyski do grobu (from cradle to grave)

  • od kołyski do bramy (from cradle to gate).

Ten drugi sposób jest bardziej powszechny, ponieważ dotyczy on obliczenia śladu węglowego, począwszy od wydobycia surowców do dostarczenia towaru do klienta. To o wiele łatwiejsze, niż sprawdzanie, ile CO2 wydziela się od wydobycia surowców do zniszczenia i utylizacji produktu.

Ograniczenie śladu węglowego przez firmę wiąże się z optymalizacją procesów tworzenia produktu, co sprzyja oszczędnościom i tym samym rozwojowi firmy. Podejście proekologiczne buduje także dobry wizerunek przedsiębiorstwa na arenie międzynarodowej.

 

Źródła:

1. Marcin Popkiewicz, "Jaki jest Twój ślad węglowy i czy warto go zredukować," https://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/jaki-jest-twoj-slad-weglowy-i-czy-warto-go-redukowac-305

2. Małgorzata Wernicka "Czym jest ślad węglowy?", https://sozosfera.pl/srodowisko-i-gospodarka/czym-jest-slad-weglowy/

3. "Ślad węglowy. Jak trujemy naszą planetę i co możemy z tym zrobić?", https://www.komputerswiat.pl/artykuly/partnerskie/slad-weglowy-jak-trujemy-nasza-planete-i-co-mozemy-z-tym-zrobic/yq0tndv


Klaudia Gruszka Copywriter Częstochowa

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

poniedziałek, 30 marca 2020

Jak dbać o odporność na co dzień


Autor: Monika Bojar


O odporność naszego organizmu zwykle zaczynamy dbać w momencie, gdy zauważamy pierwsze objawy infekcji. Wówczas jednak niewiele możemy już zrobić, gdyż osłabiony organizm potrzebuje czasu, aby wytworzyć w sobie mechanizmy obronne. 


Dlatego tak ważne jest, abyśmy wzmacniali odporność przez cały rok, nawet wówczas, gdy czujemy się doskonale. Dziś podpowiemy, jakie nawyki warto wdrożyć w życie, aby cieszyć się odpornym na infekcje organizmem.

 

Po pierwsze dieta

Chyba nikt nie spodziewał się, że tego punktu zabraknie na naszej liście. Dieta to paliwo dla naszego organizmu, a od jej jakości zależy, jak będzie on funkcjonował. Nie namawiamy do rewolucyjnej zmiany dotychczasowego sposobu żywienia, gdyż w wielu przypadkach może to być zwyczajnie nieefektywne. Natomiast zachęcamy do wprowadzenia kilku małych zmian, które będą miały korzystny wpływ na nasze zdrowie. Podstawę diety powinny stanowić świeże warzywa. Wszystkie rodzaje sałaty i kapusty, a także papryka, marchew, seler, por, cebula i czosnek to prawdziwi sprzymierzeńcy w walce z infekcją. Codzienna porcja warzyw pod postacią sałatki i surówki, na przykład jako przekąska między posiłkami lub dodatek do obiadu, będzie dobrym krokiem ku zdrowiu.

Nie wolno również zapominać o owocach, najlepiej wybierać te sezonowe, polskie, jak jabłka, gruszki, śliwki, maliny, porzeczki. Poza sezonem możemy sobie przygotować mrożonki, dzięki którym owoce zachowują większość witamin minerałów - w ten sposób zimą zapewnimy sobie dawkę zdrowych owoców. 

Dieta wzmacniająca odporność powinna być również bogata w chude mięso i tłuste ryby, które dostarczają niezbędnych kwasów tłuszczowych. Najzdrowsze będą dania mięsne przyrządzane na parze, duszone lub pieczone. 

Warto także wyeliminować z diety cukier, który jest prawdziwym zabójcą naszego zdrowia. Jeśli nie możemy powstrzymać się od słodyczy, wybierajmy te domowej roboty, przygotowane ze sprawdzonych składników, w których cukier zastąpimy na przykład stewią, ksylitolem lub miodem. Ponadto unikniemy spożywania niezdrowych tłuszczów trans, które obecne są sklepowych wypiekach i słodyczach.

Jeśli jesteśmy przy temacie diety, to należy podkreślić, że niekorzystnie na nasze zdrowie, a więc i odporność organizmu, wpływa spożywanie napojów gazowanych, szczególnie tych sztucznie słodzonych. Zachęcamy do wyeliminowania ich i zastąpienia herbatą oraz ziołowymi naparami. 

 

Po drugie aktywność fizyczna

Sport, nawet na umiarkowanym poziomie, jeśli wykonywany jest regularnie, korzystnie wpływa na funkcjonowanie naszego organizmu i mobilizuje system immunologiczny do walki z “intruzami”. Jeśli więc zależy nam na wzmacnianiu odporności przez cały rok, umiarkowana aktywność fizyczna trwająca przynajmniej 30 minut każdego dnia powinna być na stałe wpisana w nasz codzienny grafik. Może to być gimnastyka o poranku, szybki spacer po parku czy jazda do pracy rowerem. Każda z tych aktywności przyniesie wiele korzyści naszemu organizmowi.

 

Po trzecie: sen

Codzienna dawka snu, przynajmniej 7-8 godzin na dobę, to klucz do zdrowia. To właśnie podczas snu nasz organizm się regeneruje i ”ładuje akumulatory”. Brak snu lub zbyt mała jego ilość powoduje duże szkody w naszym organizmie, co odbija się również na spadku jego odporności.  Pamiętajmy również o tym, aby zapewnić sobie wysoką jakość snu. Powinien on być nieprzerwany, więc warto wyeliminować z naszej sypialni wszelkie źródła hałasu i światła, które mogą zaburzać ten proces.

Dbanie o odporność powinno być takim samym nawykiem jak jedzenie czy higiena. Pamiętajmy, że lepiej zapobiegać niż leczyć i już dziś zróbmy krok ku zdrowiu i doskonałej formie.

 


Polecamy: żel antybakteryjny do rąk w sklepie Antybakteryjne.info - dbaj o higienę na co dzień

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Ucieczka Naukowca — Krzysztof Dmowski


Autor: Krzysztof Dmowski


W formie opowiadania przedstawiłem jeden z wątków powieści „Taniec z ogniem na beczce prochu”.


Wokół zapadał zmierzch kończący kolejny dzień, a na niebie rysował się Krzyż Południa, mrok przyniósł chłód.

Otrząsnął kurz z ubrania i stanął na nogach. Chwiał się jeszcze przez chwilę, zupełnie nie rozumiejąc sytuacji. Całą jego postać pokrywał pył, Przeciągnął dłonią po bujnych, jasnych, długich włosach, które sterczały we wszystkich kierunkach. Z przerażeniem wymalowanym na twarzy ogarnął szczątki swojego laboratorium.

Tak właśnie i dziś… zdążył tylko zamknąć drzwi swojego laboratorium i przejść kilka kroków ulicą, kiedy niesamowita siła ogromnego wybuchu rzuciła go na drogę. Alfred zdążył nakryć głowę dłońmi, gdy różne przedmioty wyposażenia jego pracowni, zaczęły spadać wokół niego.

Alfred był niezwykle pojętnym mężczyzna, urody raczej przeciętnej, należący do śmietanki towarzyskiej Sydney, od zawsze parał się odkryciami naukowymi. Nigdy jednak nie rozmawiał o swoich naukowych odkryciach, nazywając je jedynie: hobby. Ten roztargniony naukowiec wykładał na uniwersytecie w Sydney i często stawał się świadkiem lub bohaterem niezwykłych wydarzeń w swoim życiu. Mógłbyś powiedzieć, że stale towarzyszył mu pech, a jednak w rzeczywistości ktoś bacznie go pilnował i wciąż tworzył sytuacje, w których naukowiec się znajdował. Tak zaplanowane działanie oczywiście miało na celu odciąganie Alfreda od dokończenia pewnych eksperymentów, które mogły wpłynąć na losy ludzkości.

Całe zdarzenie trwało zaledwie kilka sekund, ale jak zawsze w podobnych okolicznościach odnosimy wrażenie, że czas zwolnił swego biegu i sekundy zmieniają się w minuty, zaś minuty stają się godzinami. Oczywiście owe wrażenie jest jedynie wyobrażeniem, bo czas nadal biegnie po swojemu.

Gdzieś za rogiem rozległ się tętent końskich kopyt, a po chwili zza rogu wyłoniła się dorożka, którą jakby koń poniósł, pędziła na łeb na szyję, w kierunku Alfreda. Woźnica jednak doskonale panował tak nad koniem jak i nad pojazdem i gwałtownie wyhamował obok naukowca, który nie do końca rozumiał, co się właściwe zdarzyło.

— Alfredzie! — zwołała młoda kobieta z kozła. — Wsiadaj! Nie ma czasu do stracenia!

Alfred nie zważając na ból potłuczonego ciała, w kilku susach, znalazł się na siedzeniu dorożki. Gdy tylko jego stopy stanęły na stopniu, koń smagnięty batem ruszył z kopyta. Naukowiec nadal jeszcze oszołomiony zdarzeniem spoglądał na drobną sylwetkę swojej uroczej, czarnowłosej asystentki. Szczupła, sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, charakteryzowała się niebywałą urodą i może ktoś inny zastanowiłby się nad tym, ale Alfreda zbyt pochłaniała otaczająca, go rzeczywistość, aby zwracać uwagę na tego typu drobnostki. Odwzajemnił spojrzenie brązowych oczu, a potem spoglądał na profil Patrycji. Okrągła twarz zasłonięta długimi włosami, symetrycznie rozstawione oczy, wysokie czoło, brwi rysujące się łukiem na oczyma, mały lekko zadarty nosek i kształtne niezbyt wydatne usta stały się dla niego widokiem sprawiającym mu największą przyjemność.

— O co chodzi Patrycjo? — spytał rozkojarzony.

Wiatr rozwiewał włosy, a odgłos kopyt niósł się głośnym echem po ulicach uśpionego miasta.

— Odkryłeś TO! — zawołała dziewczyna. — Zaś ONI się o tym dowiedzieli. Musisz szybko, jak najdalej stąd uchodzić.

— Uciekniesz ze mną?

— Oczywiście! — Patrycja rzuciła naukowcowi wesołe spojrzenie, a następnie smagnęła konia lejcami.

Alfred przytulił się do dziewczyny, w której podkochiwał się od dawna. Przytuleni do siebie opuścili miasto, lecz w ciemnościach musieli zwolnić.

— Dokąd się udajemy? — zapytał w końcu Alfred.

— Przez kilka dni przeczekamy nad morzem w domku, który otrzymałam w spuściźnie po krewnym. A tam na miejscu ustalimy, co zrobimy dalej.

— Dlaczego ktoś chciałby mnie zabić? Powodując wybuch zniszczyli moje dzieło, notatki, całe laboratorium.

— Wszystko nadal jest w twojej głowie! Twoją głowę zamierzali zniszczyć przede wszystkim. Póki żyjesz jesteś dla nich zagrożeniem, bo w każdym miejscu możesz kontynuować swoje badania. Miałeś ogromny fart, że zdążyłeś opuścić laboratorium. Bezczelni! Nie ukrywali zamiaru zlikwidowania ciebie, a mnie uprowadzili dziś po południu i przetrzymywali poza miastem, bo miałeś zginąć tylko ty. Zostawili ze mną dwóch strażników, z którymi poradziłam sobie bez najmniejszego problemu, potem związałam ich, ukradłam powóz i ruszyłam tobie na ratunek. Odległość jednak odebrała mi możliwość przybycia przed czasem.

— Cieszę się z tego, że mam tak wszechstronnie utalentowaną asystentkę!

— Masz ogromną wiedzę, która nie powinna się marnować.

Nagle nocną ciszę przeszył huk wystrzału, koń zarżał żałośnie i padł martwy na drogę. Patrycja błyskawicznie pociągnęła Alfreda za sobą i dała nura w skrub. Odezwały się kolejne wystrzały, a kule podziurawiły oparcie siedzenia ich pojazdu, gdy pasażerowie znajdowali się już poza wehikułem. Patrycja i Alfred kucnęli przyczajeni w skrubie.

Alfred nieprzywykły do podobnych zdarzeń, zupełnie nie wiedział, co dalej powinien zrobić. Natomiast Patrycja odnalazła się w swoim żywiole, zawsze lubiła, gdy coś się działo. Szczelnie zakryła marynarką białą koszulę Alfreda, a następnie zrzuciła niewygodną suknię i wówczas Alfred dostrzegł jej gotowość na podobne zdarzenie, bowiem nosiła pod suknią niezwykle obcisły strój w kolorze czarnym. Była noc, ale Alfred posiadał idealny wzrok i z tak niewielkiej odległości w księżycowej poświacie potrafił wszystko dostrzec, a czego nie widział domyślał się.

Patrycja opuszczając powóz zdążyła z niego zabrać ciężką torbę. Obecnie wydobyła z niej pas zaopatrzony w rząd nabojów oraz dwa ciężkie rewolwery, zaś w dłoni ściskała karabin myśliwski. Ktoś urodzony w innym kraju mógłby nie zrozumieć tej przezorności rodziców, którzy mieszkając w Australii, od najmłodszych lat uczyli swoje dzieci, jak należy zachowywać się w buszu, jak radzić sobie z insektami, czy co należy zrobić po ukąszeniu węża. Rodzice Patrycji postarali się zatem, aby ich córka, pomimo edukacji i etykiety, potrafiła również poradzić sobie w życiu na tym trudnym kontynencie.

Patrycja nie oddała rewolweru Alfredowi, gdyż wiedziała dobrze, że Alfred on nie tylko nie potrafi się nim posługiwać, ale też jest wielkim przeciwnikiem zabijania. Ponownie kucnęła i bacznie rozglądając się nasłuchiwała, wciąż wzrokiem lustrując bacznie okolicę. Napastnik musiał ukrywać się niedaleko i nie potrafiła ustalić, czy będzie on jeden, czy więcej. Musieli przede wszystkim odejść z tego miejsca, bo pozostawanie tutaj gwarantowało śmierć. Nie mogła wiedzieć, czy przeciwnicy ich słyszeli, ale wyrażała przekonanie, że z całą pewnością zapragną stwierdzić, czy ich strzały dosięgły celu.

Patrycja przez cały czas zachowywała zimną krew, jak na córkę australijskich pionierów przystało. Najciszej, jak potrafiła, przeprowadzała całą akcję. Teraz w ciągu najbliższych minut oczekiwała ruchu wroga. Jeżeli są zawodowcami, wówczas zachowają zupełną ciszę, jednak nie liczyła na ich doświadczenie, bo gdyby zaliczali się do doświadczonych wówczas pod byle pozorem zatrzymaliby powóz i z odległości kilku metrów oddaliby precyzyjne strzały pozbawiając życia pasażerów dorożki.

Dziewczyna nie pomyliła się. Wyraźnie usłyszała kroki dwóch mężczyzn, a w chwilę później wiatr przyniósł przykry zapach. Już wiedziała z kim ma do czynienia. Doświadczony traper zawsze podchodzi pod wiatr, żeby przeciwnik go nie wyczuł, natomiast ci dwaj okazali się najzwyklejszymi łotrami z rynsztoka, zapewne wynajętymi do wykonania tego zadania. Zleceniodawca wynajmował takich pracowników, których po wykonaniu zadania mógł bez żalu usunąć, gdy już nie są potrzebni, byle tylko zachować tajemnicę.

Napastnicy podchodzili coraz bliżej, a z każdą chwilą ich kroki stawały się głośniejsze, ale ciemność nocy uniemożliwiała zobaczenie przeciwnika na odległość. Patrycja odłożyła karabin i z rewolwerem w dłoni gotowa do strzału oczekiwała pojawiania się napastników.

Wokół na ich szczęście i nieszczęście, przez gęste konary drzew, nie przebijało się nawet światło księżyca. Patrycja wpatrywała się w ciemność, aż wreszcie oddała strzał, bardziej wiedziona instynktem, niż wierząc własnym oczom. Rozległo się głuche uderzenie ciężaru ciała bezwładnie opadającego na drogę. Jednocześnie w tym samym czasie drugi napastnik głośno szurając stopami odskoczył na bok i wystrzelił na ślepo. Kula głośno świsnęła nad głowami skrywających się w skrubie Patrycji i Alfreda. Oboje natychmiast padli na ziemię, co zupełnie uniemożliwiło obserwację. Wokół panowała niczym niezmącona cisza i stała się ona chyba najskrytszym przeciwnikiem obojga uciekinierów. Gęste zarośla uniemożliwiały działanie, nie pozwalały niczego dostrzec, a najmniejszy ruch powodował głośny hałas.

Patrycja wolno wykonując delikatne ruchy, powróciła do poprzedniej pozycji. Wreszcie powoli zdjęła z nogi prawy but, w prawej dłoni pewnie ściskała rewolwer, a następnie bacznie patrząc w miejsce, gdzie jeszcze niedawno przebywał napastnik, lewą dłonią rzuciła but o kilka metrów w bok. I wszystko poszło tak jak tego się spodziewała. But z hałasem upadł nieopodal, a w tym czasie napastnik bez zastanowienia oddał strzał w to miejsce. Ogień z lufy rewolweru napastnika zdradził jego położenie. Patrycja natychmiast oddała dwa strzały w miejsce gdzie według jej spostrzeżenia przebywał napastnik. W tym samym momencie dał się słyszeć jęk trafionego mężczyzny.

Przez długą chwilę nasłuchiwali, ale wokół panowała jedynie cisza przerwana czasem przez szum drzew i jękami trafionego mężczyzny. Wreszcie Patrycja wstała, dłonią powstrzymując Alfreda, żeby jeszcze pozostał na miejscu. Jak tylko najciszej potrafiła, przemieszczała się do miejsca, gdzie upadł but, bowiem skrub kaleczył bosą stopę. But odnalazła po kilku kolejnych minutach i nałożyła go, aby dalej nie ranić stopy, a następnie wolno i czujnie nasłuchując ruszyła w stronę drogi. Do jej uszu dochodziły jedynie jęki rannego. Bez pośpiechu, cicho zbliżyła się do powozu podążając za głosami rannego. W blasku księżyca sylwetka rannego rysowała się cień kładąc na drodze. Dziewczyna kucnęła przy leżącym mężczyźnie.

— Kto cię wynajął? — zapytała pochylając się nad rannym.

— Pomórz mi! — szepnął błagalnie.

U umyśle dziewczyny zrodziła się dziwna myśl. Napastnik, który przed chwilą bez najmniejszych skrupułów zamierzał ją zabić, a tu leżąc ranny błaga o pomoc! Zamierzała jednak dowiedzieć się czegoś, zanim podejmie decyzję.

— Kto cię wynajął? — ponowiła pytanie.

— Nie chcę umierać! — błagał. — Obiecaj!

— Obiecuję, że ci pomogę…— złożyła obietnicę Patrycja.

— Wynajął nas mężczyzna w kapturze…

— Mów dalej! — zachęcała.

— Moi kumple zostali rozstawieni po dwóch na drogach wylotowych z miasta. Otrzymaliśmy zadanie powstrzymać dwoje ludzi opuszczających miasto. Czarnowłosą, szczupłą kobietę o wyglądzie szlachcianki i wysokiego mężczyznę o jasnych, długich włosach.

Patrycja zacisnęła dłoń na rękojeści. Obiecała pomóc rannemu, zatem jednym tylko strzałem uwolniła go od wszelkich trosk tego świata. Dla wielu osób odebranie życia drugiemu człowiekowi jest przekroczeniem pewnej granicy, której potem nie można już cofnąć, ale dla kogoś, kto znalazł się chociażby raz w niebezpieczeństwie, ratunek własnego życia staje się priorytetem i odebranie życia komuś, kto tego samego chciał dokonać, nie jest żadną granicą, gdyż życie jest wartością najwyższą, ale jeżeli ktoś inny chce je odebrać drugiej osobie, sam na nie, nie zasługuje, więc odebranie mu życia, wbrew wszelkim ideologiom, jest tylko oddaniem mu przysługi — w taki sposób rozumowała Patrycja. Wszelkie odwołania do etyki na tym poziomie, mijały się z sensem istnienia. Tego sposobu myślenia nie zrozumie nikt, kto tego wcześniej nie doświadczył.

— Alfred! — zawołała Patrycja. — Już po wszystkim. Oni muszą tu gdzieś mieć konie.

Alfred głośno hałasując wyszedł na drogę.

— Musimy ukryć ciała, bo za kilka godzin będzie świt — komenderowała dziewczyna. — Jeżeli zobaczą zabitych na drodze, będą przekonani, że właśnie tędy jechaliśmy. A jednocześnie mogą nas oskarżyć o zabójstwo i wówczas będzie ścigać nas również policja.

— Jesteś taka zaradna… — rzekł Alfred pełen podziwu dla dziewczyny.

Zapewne podziwiałby ją również wtedy, gdyby nie cechowały ją tak zorganizowane działania. Patrycja w salonach błyszczała elokwencją i sposobem bycia. I choć może nie uchodziła za klasyczną piękność na salonach, w oczach Alfreda stała się najpiękniejsza na całym świecie.

Alfred zaś uchodził za przystojnego mężczyznę, nieco roztargnionego, choć zadbanego. Mierzył sobie sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu i na salonach wzbudzał zawsze ogólne zainteresowanie swoim darem przemawiania w sposób ciekawy i interesujący. Alfred imponował Patrycji, gdyż robił na niej wrażenie nie tylko jako naukowiec, ale lubiła jego żarty i dowcipy. Wcale nie przeszkadzał jej brak zaradności tego mężczyzny, bo gotowa była o niego troszczyć się niczym matka swoim dzieckiem, a taka możliwość niezwykle jej imponowała. Rzeczywistość jednak mieniła się w zupełnie innych barwach.

— Spieszmy się! — ponaglała Patrycja.

Wspólnie przenieśli oba ciała w skrub. Następnie zabrali się za usunięcie powozu z drogi i schowali go w pierwszych zaroślach. Wreszcie podążając za odgłosami parsknięć odnaleźli konie napastników. Z ich pomocą ściągnęli z drogi zastrzelonego konia, używając do tego uprzęży wehikułu.

Właśnie noc zaczynała szarzeć. Patrycja postanowiła na wszelki wypadek ucharakteryzować Alfreda, żeby jego jasne, potargane, długie włosy nie wzbudzały zainteresowania, zabraną z powozu czarną wstążką okręciła jego głowę i nakazała mu nałożyć kapelusz. Dzięki temu z daleka wyglądał na czarnowłosego mężczyznę. Swoje włosy spięła z tyłu głowy, nałożyła płaszcz i kapelusz jednego z zastrzelonych bandytów. Z początku trudno miała przyzwyczaić się do smrodu bijącego z ubrania, ale po jakimś czasie przestała zwracać uwagę na zapach. Liczyła się tylko ucieczka. Alfred nie potrafił dostrzec nic dziwnego w zachowaniu dziewczyny, która pozować mogła na zawodowego zabijakę.

— Mamy do przejechania co najmniej dziesięć mil — oświadczyła pakując suknie i inne rzeczy do juków. — Chatka nad morzem jest odpowiednio zaopatrzona do przetrwania przez tydzień, w tej chwili nie możemy tracić czasu na posiłek.

— Jestem przy tobie nikim…

Wsiedli na konie i ruszyli przed siebie.

— Alfredzie… — odezwała się Patrycja dopiero po dłuższej chwil milczenia. — Posiadasz wielki talent, którego nie kupisz za żadne pieniądze…

— Ale nie potrafię sobie poradzić w życiu. Ty zawsze wiesz co należy robić, a dziś dwa razy uratowałaś moje życie.

— Bo jedni ludzie są mądrzy, tworzą coś, wymyślają, przeprowadzają badania naukowe, a inni żyją, żeby się nimi opiekować.

Patrycja posłała Alfredowi wesoły uśmiech.

Jechali przez cały dzień unikając dróg i otwartych przestrzeni i choć głód doskwierał obojgu, ale woleli nie ryzykować żadnego postoju. Wędrowali bardzo wolno przez busz i dopiero wieczorem dotarli na miejsce, a przez całą drogę nikt nie zwracał na nich uwagi. Nie dostrzegli tego, że są śledzeni, od początku swojej drogi. Grupa dwudziestu jeźdźców podążała ich śladem. Jeźdźcy należeli do najgorszej zbieraniny zbirów, każdy z nich nosił na sobie ubranie najlepsze jakie tej nocy udało się ukraść, ściągając je nawet z jeszcze ciepłego ciała konającego lub zabitego właściciela. Każdy z nich dzierżył w dłoniach nowoczesny karabin myśliwski, prezent od zakapturzonych zleceniodawców reprezentujących Syndykat Skrybów.

Tymczasem Patrycja i Alfred dotarli do chatki i rozgościli się w niej. Wyczerpani po całym dniu jazdy wierzchem zapragnęli odpocząć i coś zjeść. Patrycja natychmiast przygotowała posiłek, jednocześnie wciąż jak niańka pilnowała roztargnionego Alfreda, żeby czegoś nie zrobił. Alfred pozbawiony opieki w przeciągu kwadransa pakował się w kłopoty co najmniej kilka razy, jakby zupełnie nie zdawał sobie sprawy z obecnej sytuacji, ni też z panującego zagrożenia.

Z apetytem zjedli smaczny posiłek i natychmiast udali się na spoczynek. Nawet brak poczucia bezpieczeństwa, sprawił, że po całym dniu jazdy konnej, nie potrafili trzymać warty. Obojgu mocno udzieliło się zmęczenie.

— Mam dziwne przeczucie, że ten dom nie jest bezpieczny — oświadczyła Patrycja. — Dlatego z rana wyruszymy do mojego przyjaciela, na którego pomoc mogę zawsze liczyć. Jest on człowiekiem honoru i godnym zaufania towarzyszem.

Obudziło ich słońce wdzierające się przez okna. Po szybkiej toalecie zjedli pożywne śniadanie, a potem Patrycja ponownie ucharakteryzowała swojego towarzysza. Alfred został ubrany jak prosty wieśniak. Głowę jego ponownie Patrycja okręciła czarną chustą, zaś sama nałożyła prostą suknię i żakiet, a w ten sposób wyglądała jak wielka dama, przy chłopie. Musieli improwizować, żeby wyjść cało z tej sytuacji.

— Niedaleko stąd mieszka mój znajomy, który nas zabierze stąd swoim żaglowcem — powiedziała dziewczyna.

— Jak zamierzasz zapłacić za podróż? Nie posiadamy zbyt wiele.

— Poradzimy sobie, mam coś, co na początek wystarczy — odrzekła wskazując sakiewkę przy pasie.

Ponownie zajęli miejsca w siodłach i ruszyli w drogę nadal unikając wszelkich dróg.

— Dokąd się udamy? — zafrasował się Alfred. — Ja nigdy nie pracowałem fizycznie.

— Mam coś, co zobowiązałam się dostarczyć do Edenu — odrzekła Patrycja. — Jeżeli uda się tam dotrzeć, wtedy ci z Edenu sami zaproponują nam najlepsze warunki.

— Nie rozumiem — zagadnął Alfred spoglądając na dziewczynę.

— Kilka tygodni temu odbyłam podróż na stary kontynent — wspomniała Patrycja. — Tam spotkałam dawnego znajomego, który poprosił mnie o doręczenie w sposobnym czasie, tego obiektu do Edenu…

I tak Patrycja zrelacjonowała swojemu towarzyszowi przebieg rozmowy, oraz opowiedziała, że ten obiekt, którego działania nie poznała, ma wielką wartość dla Edenu.

W kilka godzin później dotarli do samotnej, pełnej przepychu posiadłości. Patrycja zostawiła Alfreda na podwórzu, a sama znikła za drzwiami. W tym czasie Alfred cieszył się widokami. Spoglądał na duży jacht łagodnie kiwający się na fali przy drewnianym pomoście, a potem przechadzał się po owocowym sadzie obok domu.

W kwadrans później Patrycja wyszła na podwórze w towarzystwie mężczyzny w średnim wieku, ubranego w marynarski strój. Za nimi podążało czterech marynarzy. Po szybkiej prezentacji udali się w stronę jachtu.

Sprawnie poleciały w górę gaflowe żagle, na obu masztach szkunera. Zanim odbili od brzegu zostało postawione także pozostałe ożaglowanie. Szkuner łapiąc wiatr w żagle, niczym koń dźgnięty ostrogą, ruszył na pełne morze.

Patrycja i Alfred źle znosili morską żeglugę na rozkołysanym morzu.

Do wieczora żegluga mijała w przyjaznej atmosferze. Tragedia rozegrała się dopiero, gdy słońce zaczynało chylić się ku zachodowi. Właściciel jachtu właśnie schodził pod pokład, gdy huknął strzał, a jego ciało siłą odrzutu wyleciało na dek. Marynarze sięgnęli po pukawki. Patrycja podała Alfredowi jeden ze swoich rewolwerów. Alfred dobrze zdawał sobie sprawę, że w obecnej chwili jego ideologie niczego nie zmienią i zostanie zastrzelony, jeżeli nie będzie walczył.

W mgnieniu oka na pokład wyległo z luku pięciu napastników, następnych pięciu wspięło się po bakburcie, a kolejnych pięciu po sterburcie. Rewolwery po obu stronach plunęły ogniem, a pokład spłynął krwią. Patrycja szybko opróżniła swój bębenek, kładąc trupem wroga przy każdym wystrzale i właśnie nabijała rewolwer po raz wtóry.

Sternik zginął pierwszy po swoim szefie. Ale trzech marynarzy dzielnie stawiało opór przeważającej liczbie wrogów, do chwili aż wrogowie zaszli ich od tyłu. Ostatni marynarz na baku bronił się dzielnie, ale napastnicy ukryli się za ładunkami umieszczonymi na pokładzie.

— Alfredzie spuść na wodę łódź z żaglem! — zawołała dziewczyna. — Sami nie damy rady poprowadzić szkunera!

Alfred posłusznie ruszył wykonać zadanie. Długi czas motał się ze spuszczeniem dużej łodzi na drewnianych żurawiach, w końcu łódź z pluskiem opadła na falę. W tym czasie zginął ostatni z marynarzy. Wówczas Patrycja nabiła po raz kolejny oba rewolwery. Wstała i ruszyła przed siebie…

☆☆☆

Dalsze losy bohaterów znajdują swoje wyjaśnienie w powieści Krzysztofa Dmowskiego: Taniec z ogniem na beczce prochu.


Krzysztof Dmowski

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

sobota, 28 marca 2020

Jak prawidłowo zamrażać jedzenie?


Autor: Maksymilian Tkaczyk


W ciągu tygodnia nie masz czasu na gotowanie? Zupy jest za dużo a nie chcesz wylewać? Przeczytaj nasz poradnik - dowiesz się jak zamrażać żywność!


Po co zamrażać żywność?

Aby zaoszczędzić czas
Niekiedy nie mamy czasu na gotowanie, a przygotowane wcześniej, zamrożone posiłki odgrzejemy w mgnieniu oka! W dodatku będą to posiłki pełnowartościowe, a nie fast-food.

Aby zaoszczędzić pieniądze
Mrożenie = oszczędność. Możemy na przykład kupić sezonowe owoce i zamrozić je na zimę, aby nie przepłacać za mrożonki, kiedy świeżych już nie będzie. Można też kupić świeże, pachnące pomidory w sezonie, zrobić z nich sos do pizzy lub makaronu i zamrozić w pojedynczych porcjach. Nie będziemy musieli kupować zimą gotowych produktów w słoikach, nie wspominając już o niezbyt aromatycznych zimowych pomidorach.

Aby nie marnować jedzenia
Jeśli masz za dużo warzyw lub owoców z ogródka, albo po prostu za dużo ugotowałaś - wystarczy że to zamrozisz, a nie będzie trzeba nic zmarnować. Większość potraw świetnie znosi mrożenie, a jeśli nie mamy ochoty przez cały tydzień jeść bigosu - na pewno poczeka w zamrażarce, aby trafić na ten moment, kiedy akurat mamy na niego chrapkę!

Zanim zamrozisz

Zanim włożysz produkty do zamrażalnika pozwól im całkowicie ostygnąć. Jeśli włożysz tam ciepłe produkty - temperatura w zamrażarce wzrośnie, a produkty nie zamrożą się równomiernie. (Poza tym podobno takie postępowanie może powodować szybsze psucie się lodówki.)

Szybkie chłodzenie

Ugotowaną żywność trzeba jak najszybciej schłodzić, zanim się ją zamrozi. W tym celu najlepiej wstawić garnek z potrawą do zimnej kąpieli, np. w zlewie wypełnionym lodowatą wodą. Sos, zupę czy gulasz dobrze jest mieszać aby stygły równomiernie.

Ostudzoną potrawę należy podzielić na porcje. Nie chcemy przecież znów mieć w garnku za dużo jedzenia! Wkładając porcje do pojemników lub woreczków, napiszmy na nich markerem nazwę potrawy lub produktu datę zamrażania. Zamrożone produkty czasem nie przypominają oryginału...

Pojemniki lub woreczki układajmy jedną warstwą w najzimniejszej szufladzie zamrażalnika. Kiedy już całkowicie zamarzną możemy je przełożyć do innej szuflady.

Jeśli zamierzamy przechowywać dany produkt w zamrażarce bardzo długo, ustawmy jej temperaturę na -18 stopni C.

Jak zamrażać pierogi?

 

Pierogi mrozimy surowe, tzn. zanim je ugotujemy. Układamy je jeden obok drugiego na desce do krojenia posypanej mąką i tak wkładamy do zamrażarki. Kiedy całkowicie zamarzną, przekładamy je do woreczków lub pojemniczków. W ten sposób się nie posklejają. Kiedy jesteśmy gotowi je zjeść - po prostu wrzucamy zamrożone pierogi na wrzątek i gotujemy przez 5-10 minut.

W czym mrozić?

Jeśli zapakujemy nasze produkty nieodpowiednio, mogą się nabawić "odmrożeń" (będą przesuszone i zmienią barwę), albo po prostu przejmą zapachy innych produktów w zamrażarce. Dlatego do zamrażania trzeba się dobrze przygotować:
1. Używaj specjalnych pojemników lub woreczków do mrożenia. Powinny nie przepuszczać wilgoci ani zapachów.

2. Wyciskaj jak najwięcej powietrza z woreczków lub pojemników. Jeśli zamrażasz płyny w pojemnikach - możesz zostawić nieco powietrza, by miały miejsce na zwiększanie objętości w czasie mrożenia. Z woreczków foliowych należy wycisnąć możliwie jak najwięcej powietrza.

3. Jeśli mrozisz zwarty kawałek żywności, np. kawałek mięsa lub ciasta, najpierw zawiń je w folię aluminiową, a dopiero później włóż do woreczka.

4. Świeże mięso i ryby kupowane na tackach w supermarketach muszą być przepakowane w domu zanim trafią do zamrażarki. Sklepowa tacka i folia nie gwarantują szczelnego opakowania, lepiej więc wyjąć te produkty i włożyć do woreczków lub pojemników specjalnie do tego celu przeznaczonych.

5. Najlepiej zamrażać w pojemnikach nie większych niż litrowych. Dzięki temu żywność zamarznie szybko (tj. w ciągu ok. 4 godzin). Produkt o grubości 5 cm zamarza przez ok. 2 godziny.

Termin przydatności

Choć zamrażanie sprawia, że możemy przechowywać żywność w niemalże nieskończoność, to po pewnym czasie traci ona smak. Każdy produkt ma inny "okres przydatności do spożycia", ale jeśli produkty w zamrażalniku są pomarszczone, mają białe plamki lub inne odbarwienia, bezpieczniej będzie je wyrzucić.

Czas przechowywania w zamrażarce popularnych potraw:

Sos pomidorowy / warzywny - 6 miesięcy
Zupy i gulasze - 2-3 miesiące
Lasagne i zapiekanki z makaronem - 6 miesięcy
Klops, pulpety, kotlety mielone - 6 miesięcy
Tarty - 6 miesięcy
Drób (ugotowany, bez sosu) - 3 miesiące
Drób (ugotowany, w sosie) - 5-6 miesięcy
Surowe ciasto na pizzę - 3-4 tygodnie
Chleb i muffiny - 2-3 miesiące
Ciasta (bez polewy) - 6 miesięcy
Ciasta z polewą - 3 miesiące
Surowe mięso - 1 rok
Zamarynowane mięso - 1 miesiąc

Rozmrażanie

Chleb, ciasta, muffiny i inne wypieki można rozmrażać w temperaturze pokojowej. Pozostałych produktów w ten sposób nie powinno się rozmrażać, ponieważ mogą w nich się rozwinąć bakterie, które mogą zagrażać naszemu zdrowiu nawet po ugotowaniu rozmrożonej potrawy!

Bezpieczne rozmrażanie:

W lodówce: To powolna, ale najbezpieczniejsza metoda. Małe produkty rozmarzną w ciągu kilku godzin, ale większe lepiej jest pozostawić w lodówce na noc.

W zimnej wodzie: Należy włożyć mrożonkę do szczelnego woreczka, a następnie umieścić całość w misce lub zlewie z zimną wodą.

W mikrofalówce: Na trybie "rozmrażanie". Od razu po rozmrożeniu należy potrawę odgrzać lub ugotować, bo jej części mogą zacząć się już nagrzewać podczas mikrofalowania.


Maksymilian Tkaczyk - Moje hobby to meble, gotowanie oraz blogowanie - jestem autorem wielu arytkułów na cityon.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.