ROZWÓJ OSOBISTY

Dajesz się wykorzystywać?


Autor: Daniel Karwicki


Nikt nie lubi być wykorzystywany. Chyba jedynie ktoś, kogo można określić jako osobę, która postradała rozum. Jednak w wielu przypadkach człowiek pada ofiarą ludzi, którzy posługują się nim jak marionetką – i to czasami na wiele brutalnych sposobów, które z pozoru na takie nie wyglądają. Jak więc można rozpoznać, kiedy jest się wykorzystywanym?


Chyba każdy się zgodzi, że niesienie pomocy jest szlachetne. Jest jednak jedno „ale”. Bycie dobrym Samarytaninem nie zawsze wychodzi na dobre. Wiem, wiem. Każdy może w tej chwili powiedzieć, że przecież niesienie pomocy bliźniemu w każdej kryzysowej sytuacji to akt najwyżej dobroci i humanitaryzmu. I owszem, jest to prawdą. Nie można się z takim argumentem sprzeczać. Nie uważam, jak i nie jest również celem tego artykułu sugerowanie, iż nie powinno się nieść pomocy tym, którzy jej naprawdę potrzebują – i prosiłbym, aby takie skojarzenia natychmiast odrzucić. Natomiast dobrze byłoby zwrócić uwagę na to, że niestety wiele osób nie odróżnia wykorzystywania od niesienia pomocy, a przecież pomiędzy jednym i drugim istnieje kolosalna różnica. Niedostrzeganie jej prowadzić może do całkowitej uległości i bezwolnego podporządkowania się komuś, komu jest to akurat na rękę. Jak wiadomo, przeróżnego rodzaju manipulantów nie brakuje, także dla własnego dobra trzeba to sobie uświadomić.

Kiedy to się zaczyna i gdzie przebiega granica?

Można stwierdzić, iż moment, w którym jedna osoba próbuje uzależnić od siebie drugą, i przywłaszczyć ją sobie, stanowi ową granicę – to ta chwila, kiedy ktoś zaczyna wykorzystywać innego człowieka dla własnej wygody, czyli dla własnych interesów, celów, spraw itd. Łatwo ją jednak przeoczyć, albowiem jest ona bardzo cienka i to właśnie sprawia, że człowiek może nie zorientować się, kiedy zaczyna być ofiarą. Myśli on, że przysługuje się innemu w najszlachetniejszy sposób, a w rzeczywistości jest tylko wykorzystywany. Tak szlachetna cecha, jak chęć niesienia bezinteresownej pomocy jest zaiste piękną cnotą, tak może być ona wykorzystana przez kogoś innego w niewłaściwy i egoistyczny sposób. Nie ma co ukrywać, że chyba każdy tego doświadczył… i chyba każdy też w jakiś sposób wykorzystał innego człowieka. Wiadomo więc, o czym jest tutaj mowa. Zapewne nie jest zbyt miło o tym myśleć – trzeba to z rozbrajającą szczerością przyznać. Mimo wszystko zamiast szukania w pamięci takich chwil i sytuacji warto pomyśleć o tym, jak to wszystko zmienić i co zrobić, żeby uniknąć w przyszłości tak bycia ofiarą, jak i bezmyślnego oraz egoistycznego manipulowania innymi ludźmi. Jedno i drugie nie prowadzi do niczego dobrego. Może i z początku wygląda to wszystko na coś bardzo pozytywnego i nieprzynoszącego nikomu żadnych większych problemów, czy strat, lecz później z całą pewnością objawi się to w postaci czegoś negatywnego – mogą to być np. kłótnie, nieporozumienia, niechęć czy nawet wzajemna nienawiść wynikająca z uzależnienia jednej osoby od drugiej. Dlatego tak ważna jest umiejętność dostrzegania tej niewidzialnej granicy, która oddziela to, co dobre od tego, co nie jest za bardzo dla nikogo korzystne, czyli manipulacji.

Niektórym być może przyszło do głowy pytanie: dlaczego ludzie wykorzystują innych? Cóż, niektórzy robią to świadomie, a inni zaś nie mają pojęcia, że to czynią. Nie wiadomo jednak, który typ ludzi wyrządza więcej szkód, albowiem w obu przypadkach cel jest ten sam – uzależnienie innych od siebie. Wrócę jednak do odpowiedzi na pytanie, które pojawiło się nieco wyżej. Każda z osób, która chce wyręczyć się innymi ma na uwadze tylko własne cele i są one bardzo różne. I dla tych właśnie celów wykorzystują oni ludzi. Nie ma zatem sensu, aby poruszać ten wątek, gdyż rozpisywanie się na ten temat mogłoby nie mieć końca. I nie jest to też główne zagadnienie poruszane w tym artykule. Taka odpowiedź w zupełności wystarczy.

Uwolnij się od manipulacji

Masz pełne prawo, używając przenośni, postawić znak z napisem „STOP” dla tych, o których wiesz, że lubują się w wykorzystywaniu innych. Nie masz obowiązku pomagać takim ludziom. Możesz za to pomagać tym, którzy bardziej Cię potrzebują – jak i Twojej pomocy – niż manipulanci. O tym kilka słów więcej na koniec. Jak jednak odróżnić osobę, która faktycznie potrzebuje wsparcia od tej, która się Tobą „bawi” i zabiera Twój czas oraz energię? W praktyce nie jest to trudne. Tego typu ludzie są z reguły męczący i, przepraszam za to słowo, upierdliwi. Co przez to rozumieć? Nie liczy się dla nich to, co akurat robisz i czego Ty pragniesz tylko to, czego oni potrzebują od Ciebie w danej chwili. Będą Cię więc nachodzić, wydzwaniać, pisać i w każdy możliwy sposób niepokoić – nie zważając przy tym na to, jaka jest pora dnia, noc czy dzień. Nie będą liczyli się również z Twoimi obowiązkami. To, że w danej chwili pracujesz albo jesteś bardzo zajęty, nie jest dla nich czymś, co zaprzątałoby im głowy. Swoją drogą oni mają to do siebie, że najpewniej będą pojawiać się w najmniej dogodnym momencie i odciągać Cię od tego, co faktycznie masz do zrobienia albo „wisieć” Ci nad głową tak długo, aż to skończysz, żebyś później zrobił dla nich to, czego oni chcą. A jeśli nie masz na to ochoty i podczas rozmowy zaczną wyczuwać Twój opór, ponieważ pojawiła się u Ciebie uzasadniona niechęć do zajmowania się ich sprawami, będą także odwoływali się do Twoich emocji, chcąc sprawić, abyś poczuł się w jakiś sposób winny, jeśli im nie pomożesz. Zaczną „słodzić”, powołując się na znajomość i dobro, jakie jest dzięki Twojej pomocy wyrządzane. To jest właśnie sprytna manipulacja i próba „przekabacenia”. Może też być pułapką. Ludzie łatwo łapią się na „słodkie słowa”, jak i na szantaż emocjonalny. Sam zadaj sobie teraz pytanie, czy takie postępowanie jest według Ciebie etyczne?

Niemniej problemem dla wielu osób jest powiedzieć „nie” wtedy, gdy zachodzi taka potrzeba. Boją się, że ktoś, kogo znają i kto zwraca się do nich o pomoc – a jednocześnie próbuje ich wykorzystać – będzie o nich myślał źle, mówił źle albo się obrazi, jeśli mu odmówią. Zadaj sobie teraz takie pytanie: byłoby dla Ciebie prawdziwym dramatem, gdybyś tak uczynił, czyli odmówił i zniechęcił taką osobę do siebie? A teraz może nieco przekornie. No i co z tego? Jak chce, to niech się obraża i mówi, co jej ślina na język przyniesie. To przecież nie świadczy źle o Tobie, tylko o kimś, kto próbuje Ci uwłaczać i kto chciał Cię wykorzystać. No cóż, prawda jest taka, że z tej znajomości i tak nic dobrego nie wynikało, więc po co się dodatkowo męczyć i przejmować? I tak najprawdopodobniej za długo męczyłeś się z kimś takim, oddając swój czas i energię. Przecież taka osoba to mały i niepoważny „wampir”. Przyssała się do Ciebie, ponieważ jej na to zezwoliłeś. Możesz w końcu odstawić na bok tego „wampirka”.

Zapamiętaj też coś bardzo ważnego. Nie tylko możesz powiedzieć „nie” i zaznaczyć, że czułeś się wykorzystywany. Zrezygnowanie z toksycznej znajomości ma dodatkowe plusy. Pierwszym jest posiadanie większej ilości czasu dla siebie i dla swoich bliskich. Możesz w końcu zająć się spokojnie swoimi sprawami a ludzie, których kochasz i którzy są przy Tobie, też potrzebują Twojej uwagi i wsparcia. Drugim plusem jest także coś istotnego. Rezygnując z „wampirka”, możesz oddać swój czas i energię komuś, kto faktycznie potrzebuje pomocy – i to bardziej niż zwykły manipulant. Ludzi w prawdziwej potrzebie jest cała masa, a „wampirek” odbiera im możliwość jej udzielenia, albowiem wpycha się przed kolejkę, uznając siebie za pępek świata. Jest też trzeci plus. To własne samopoczucie. Przede wszystkim niesienie pomocy nie powinno kojarzyć się z udręką tylko z radością, więc tutaj nie będzie niespodzianką, że w relacji manipulant–ofiara tej radości nie ma. To jest kolejny sygnał mówiący o tym, co się właściwie dzieje. Jest oczywiście o wiele więcej pozytywów i każdy może dodać tutaj własne. Zachęcam Cię zatem do dokładniejszego przyjrzenia się temu, czy jesteś wykorzystywany, czy też nie. Jeśli czujesz, że tak jest, zmień to – zrób to tak szybko, jak możesz. Jeśli nie czujesz manipulacji i chęci wysługiwania się Tobą, to rób dalej to, co robiłeś – pomagaj bezinteresownie. Zatem na koniec pomocy mówimy „tak”. Co zaś powiedzieć wykorzystywaniu? Stanowcze „nie”. I nie ma sensu się dłużej nad tym zastanawiać.


Daniel Karwicki

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Przeczekanie


Autor: Ela Walczak



przeczekanie

kiedy płynie mrok po mroku

i pozbawiony wskazówek czas

odmierza nieregularnie nadejście

kolejnego cyklonu

usypiam, budzę się i przesypiam

przyzwyczajam oczy do niepatrzenia

zapamiętuję tylko niepokój

 

ponad wszystko wyrasta niezadowolenie

 

wyczekuję wtedy tylko jednego

nadejścia  umiejętności skupiania się

na wspomnieniach

 

nadchodzą cicho miejsca i rozmowy

potem zastanawiam się znowu, nim zasnę

po co pamiętać ;mieszkania i kwiaty

które w nich były, skoro wszystko jest

bez znaczenia

 

patrzę na ciemność, która specjalnie

czeka

na upływ czasu nie do zniesienia

czekam

by powietrze stało się cieplejsze

przepełnione świeżym zapachem

życia

w  mroku nie słyszę bicia własnego serca

milknie i przeczekuje

nadejście kolejnego cyklonu


Tomiki poetyckie Elżbiety Walczak. Czytaj gdzie chcesz i w aplikacji jakiej chcesz.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Uzależnienia


Autor: Marzena Banasiewicz

W tym artykule przybliżę problem uzależnień, które w dzisiejszym świecie są zjawiskiem powszechnym. Jedne są nam doskonale znane, o innych nie wiemy, że są uzależnieniem. Przybliżę, na czym polega uzależnienie, jakie mity krążą na temat picia, jak również, w jaki sposób bliscy wspierają osobę uzależnioną.

Uzależnienie jest to stan umysłu, który przejawia się ciągłym myśleniem o substancji, która pozwoli poczuć się lepiej, dostarczy dodatkowej energii i będzie źródłem przyjemności. Zachowanie jest powtarzalne, osoba uzależniona nie może przestać tego robić, czuje bardzo silny wewnętrzny przymus.
Wyobraźmy sobie osobę, która cokolwiek robi, ciągle ma z tyłu głowy myśl "jak stąd wyjdę, to wreszcie się napiję", wreszcie się odprężę. Wytrzymuje np. osiem godzin w pracy, a po wyjściu z niej kieruje swoje kroki prosto do punktu, gdzie może zaspokoić swoje pragnienie. Każdy jej dzień ma podobny scenariusz, a przymus jest tak silny, że osoba ta nie potrafi się powstrzymać, łamie obietnice dane sobie i bliskim, przestaje kontrolować własne zachowanie, a zaczyna manipulować ludźmi, by robili za nią to, czego ona z powodu picia robić nie może, reorganizuje swoje życie po to, by móc pić i ponosić jak najmniej konsekwencji swojego postępowania. Zmienia swój styl życia, system wartości
i przekonań, rezygnuje z czynności, które przeszkadzają w piciu, często zmienia także towarzystwo.
Krąży wiele mitów o alkoholizmie, jeden z nich dotyczy myślenia, że alkoholik to osoba z marginesu społecznego (pijak spod sklepu). Jest to błędne myślenie. Jak pokazują badania, coraz częściej alkoholizm dotyczy biznes klasy. Osoby, które stać na markowy alkohol, zajmują wysokie stanowiska i upijają się dwa razy w tygodniu do nieprzytomności (lub częściej), bo nie panują nad ilością wypitego alkoholu, są w grupie wysokiego ryzyka! Każde upicie do nieprzytomności kończące się urwanym filmem, ale i codzienne popijanie niskoprocentowych alkoholi  prowadzi do uzależnienia. Drugi mit dotyczy częstości picia, uważa się powszechnie, że tylko osoba, która pije codziennie, ma problem. Alkoholikiem może być także osoba, która pije tylko raz w roku, ale jej myślenie krąży nieustannie wokół tego, kiedy ten dzień nastąpi. Uzależnienie wiąże się ze stanem umysłu i wewnętrznym przymusem do zaspokojenia potrzeby w sposób najbardziej efektywny.
Bez względu na to, ile by się mówiło i pisało o uzależnieniach, nadal istnieją ludzie, którzy nie wiedzą, że ich bliscy mają problem. Czasem nie mówią, bo to wstyd, ale bywa też tak, że osoby wychowane w domach alkoholowych nigdy nie usłyszały, że matka lub ojciec jest np. alkoholikiem. Istniejąca w domu sytuacja została owiana tajemnicą tak, jakby jej nie było – nazywamy to zjawiskiem hipopotama w pokoju stołowym. Bliscy wiedzą, że coś jest nie tak, ale udają, że jest wszystko w porządku.
Wyobraźmy sobie osobę, która pije regularnie, szuka okazji do świętowania i często znajduje ją wraz z towarzystwem do picia. Czuje wewnętrzny przymus, by zaspokoić swoją potrzebę i chce doświadczyć stanu odprężenia w całym swoim ciele, chce zapomnieć. O czym? Z tego sobie nie zdaje sprawy, a tak naprawdę nie chce sobie tego uświadomić. Często za uzależnieniem kryje się nieuświadomiony ból psychiczny. 
Trzyma się wymówek typu „miałem trudny dzień”, „ktoś” lub „coś” go zdenerwowało, nadarzyła się okazja i nie mógł za nic odmówić, bo byłoby to źle odebrane – zaczyna żyć w świecie własnych iluzji, wierzyć w to, co mówi! Czemu tak się dzieje? Bo pomyślenie o sobie "jestem alkoholikiem" jest bardzo trudne. Przyznanie się wiąże się z wzięciem odpowiedzialności za siebie. Alkoholik jest osobą, która ma świetnie urządzony świat i często nie ponosi konsekwencji swojego postępowania. Ma sztab ludzi wokół siebie, które zadbają, by był czysty, by miał co zjeść, ma go kto sprzątnąć z ulicy, kiedy trzeba i zapewnić mu alibi w pracy, gdy nie jest w stanie do niej iść. Jak on ma zauważyć, że w jego życiu jest coś nie tak? Bliscy osoby uzależnionej powinni sobie uświadomić, że gdy nie pozwalają, by alkoholik zaczął odczuwać konsekwencje swojego postępowania na własnej skórze to tak, jakby wbijali mu bardzo powoli gwoździe do trumny.
Oglądałam wywiad z AA, który w ten sposób opowiadał o wyjściu z nałogu. Któregoś dnia żona po spotkaniu w poradni poinformowała go, że ma dosyć jego picia i od dzisiejszego dnia nie będzie go w tym wspierać. Co on zrobił - poszedł się napić, a gdy rano powiedział do niej: "zadzwoń do pracy i powiedz, że mnie nie będzie" odpowiedziała "sam sobie zadzwoń". Co zrobił - znów się upił. Gdy pojechała do ojca na urodziny, zapytana, gdzie ma męża, wsadziła ojca do samochodu i przywiozła go do domu i pokazała, w jakim stanie jest mąż. Gdy sąsiad przyszedł pożyczyć wiertarkę, też skierowała go do pokoju, gdzie leżał nieprzytomny. Była bardzo konsekwentna w swoim postanowieniu. Niedługo wyprowadziła się od niego. Gdy już wszyscy wokół dowiedzieli się, że jest alkoholikiem, gdy stracił pracę, ocknął się w kilku nieprzyjemnych miejscach - zechciał coś ze sobą zrobić, bo zauważył, że ma problem. Bo do tej pory całą odpowiedzialność za niego brała jego żona. Dbała o jego wizerunek na zewnątrz, załatwiała alibi, by nie stracił pracy, kłamała przed rodziną i znajomymi. On był więźniem alkoholu, a ona więźniem jego. Trzeba sobie zadać pytanie, czy wspierając osobę uzależnioną pomagam czy też tak naprawdę szkodzę? Dlaczego to robię?
Wg Bohdana Tadeusza Woronowicza osoby uzależnione możemy podzielić na dwie grupy - pierwsza to łowcy nagród - osoby, które drażnią lub pobudzają ośrodek przyjemności w mózgu poprzez różne uzależnienia (typu alkohol, seks praca) robią to, by poczuć się fajnie. Drudzy to osoby poszukujące ulgi – czują się źle, maja niskie poczucie własnej wartości, są w ciągłym dołku psychicznym, dlatego zażywają substancje, by poczuć się lepiej, by wyjść z tego stanu, choć na chwilę.
Okazuje się, że gdy przekracza się granicę uzależnienia (od alkohol, seksu, pracy itd.) nie jest ono już źródłem radości, staje się powodem cierpienia, przed którym chce się uciec.
Rozwój cywilizacyjny oprócz typowych uzależnień od substancji przyniósł nam uzależnienia psychiczne i fizyczne, które przez Światową Organizację Zdrowia zostały nazwane zależnościami. Co kryje się pod tym terminem np.:
  • uzależnienie od wiedzy, kiedy chodzimy na różnego rodzaju szkolenia, warsztaty, mamy ukończone kilka fakultetów, a nie wykorzystujemy tej wiedzy w praktyce;
  • uzależnienie od religii, kiedy staje się jedyną inspiracją do życia;
  • uzależnienie od pracy, kiedy pochłania zbyt dużo czasu i staje się miejscem, bez którego nie potrafimy funkcjonować;
  • uzależnienie od seksu, kiedy potrzeba rozładowania napięcia seksualnego jest tak silna, że nie panujemy nad tym, z kim i w jakich okolicznościach dochodzi do zbliżenia, byle tylko na chwilę pozbyć się tego uczucia;
  • uzależnienie od sukcesu, kiedy własną wartość mierzymy osiągniętymi sukcesami, które i tak nas nie cieszą;
  • uzależnienie od ludzi, kiedy nie potrafimy samodzielnie funkcjonować, a brak drugiej osoby pozbawia nas sensu życia itp.
Uzależnienie wiąże się ze stanem umysłu, w którym osoba odczuwa silny przymus, żyje w świecie własnych iluzji i zaprzeczeń, rozładowuje narastające w sobie napięcie, zaspokaja nieuświadomiony ból psychiczny, następuje powtarzalność tego zjawiska oraz brak kontroli nad własnym zachowaniem.

Marzena Banasiewicz
Akademia Liderów - Akademia Psychologi Terapeutycznej, Szkoła Trenerów i Menedżerów
www.akademialiderow.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.


MAGICZNE pytania i PODŚWIADOMOŚĆ - odc. 1


Autor: Ryszard Skarbek

Odpowiednio zadane pytania mają w sobie ogromną moc... Jednym z najważniejszych kluczy do naszego szczęścia jest umiejętność skupiania naszej uwagi na tym, czego CHCEMY.



Wierzę, że to my stwarzamy nasze życie, że jesteśmy "kowalem własnego losu" i, co najważniejsze, to my jesteśmy za nasze życie odpowiedzialni.

Nikt inny.

Jeżeli potrafimy świadomie przyjąć tę odpowiedzialność (co również oznacza odpowiedzialność za wszelkie "niemiłe" rzeczy, których doświadczyliśmy w przeszłości), to wchodzimy na właściwą drogę wiodącą do szczęścia i spełnienia, do odnalezienia swojej jedynej, niepowtarzalnej ścieżki na tym świecie, swojej misji i sensu istnienia.

Wracając do wątku głównego dot. skupiania uwagi na rzeczach właściwych: jedną z najprostszych i zarazem najbardziej skutecznych metod jest zadawanie sobie pytań.

Jedno z takich MOCNYCH pytań brzmi: W JAKI SPOSÓB mogę coś osiągnąć?

Np. zarabiać więcej pieniędzy, mieć więcej czasu dla siebie, znaleźć miłość mojego życia, być bardziej zrelaksowanym... itd.

Jego moc polega na tym, ze nasza podświadomość jest niezastąpiona w szukaniu odpowiedzi na dowolne pytania. Nasz świadomy umysł jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Zdecydowaną większość informacji gromadzimy w naszej podświadomości (70%-90%).

Wg coraz większej ilości osób nasza podświadomość to również bezpośredni, super-szybki pomost do Siły Wyższej, Inteligencji Zbiorowej, Boga, Boskości, Wszechświata, Jedynego Źródła Energii (nazwij tę większą od nas moc wg swojego uznania - o ile oczywiście wierzysz w jej istnienie). Ten pomost daje nam tak naprawdę dostęp do nieograniczonych zasobów.

Kiedy zadajesz sobie pytanie, podświadomość zaczyna pracować w poszukiwaniu odpowiedzi. Im większa jest nasza wiara, nasza potrzeba, nasze zaangażowanie w zadane pytanie - tym większa jest szansa, ze odpowiedź przyjdzie szybko. Tę umiejętność można też wyćwiczyć - np. poprzez medytację.

Na pewno nie raz doświadczyła(e)ś sytuacji, w której zmagałe(a)ś się z jakimś problemem i, im dłużej zastanawiałaś się nad jego rozwiązaniem, tym trudniej było je znaleźć. Jednakże przerwa, odłożenie sprawy na chwilę, drzemka (bardzo dobry sposób!) powodowały, że rozwiązanie przychodziło ni stad, ni zowąd "samo".

Right? :-)

Wielu sławnych ludzi tego świata wpadło na swoje najlepsze pomysły we śnie. Albo tuż po regularnej drzemce. Lub w trakcie długiego samotnego spaceru.

Jest również jeden niezwykle ważny element związany z pracą naszej podświadomości. Nie rozumie ona słowa NIE, zaprzeczenia. Nie odróżnia "zamówienia" od "NIE-zamówienia". Dlatego niezwykle ważne jest, aby nasze pytania były formułowane w sposób pozytywny i w konsekwencji, abyśmy w życiu skupiali naszą uwagę na pozytywnych stwierdzeniach, czyli na tym, czego CHCEMY WIĘCEJ, a nie na tym, czego CHCEMY MNIEJ.

Zwróć proszę uwagę, jak sformułowane są przykłady umieszczone tuż poniżej głównego pytania.

Jeżeli napisalibyśmy "mniej pracować", zamiast "mieć więcej czasu dla siebie" - niestety wygenerujemy w naszym życiu więcej pracy - nie więcej odpoczynku.
Jeżeli napisalibyśmy "być mniej zestresowanym", zamiast "być bardziej zrelaksowanym" - niestety wygenerujemy kolejny stres.

Dlatego też tak bardzo ważne jest również, jakich słów używamy na co dzień, jak formułujemy swoje myśli.
W ten sposób za każdym razem prowokujemy naszą podświadomość do skupiania się na tych tematach. A potem jesteśmy bardzo zdziwieni, że im więcej narzekamy na to, że praca jest stresująca, tym bardziej taka jest.

Ze zrelaksowanym pozdrowieniem :-)

Ryszard Skarbek
Autor Bloga Tańcząc z Życiem
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.


Fale gamma - tajemniczy sprzymierzeniec umysłu.

Autor: Arkadiusz Milczarek

Tym razem szerzej na temat najmniej poznanych fal mózgowych - fal gamma. Badania tych fal prowadzone na całym świecie przynoszą coraz ciekawsze wnioski i obiecujące odkrycia. Niektórzy naukowcy dochodzą do spostrzeżeń mających bezpośredni związek z rozwojem duchowym człowieka i mistycznymi prktykami dalekiego wschodu.  

Twój umysł to ogromny i niewykorzystany potencjał, dzięki któremu możesz nadać swojemu życiu nowy wymiar. Wejrzyj w siebie i uwolnij wibracje fal mózgowych, które sprawią, że lepiej poznasz samego siebie. Dzięki temu uzyskasz pełniejszy kontakt ze światem zewnętrznym oraz nauczysz się bez wypowiadania choćby jednego słowa wywierać wpływ na innych. Twój mózg jest kluczem do Twojego szczęścia i zdrowia.

Pomyśl proszę czym są wspomnienia? A teraz czym są marzenia?

Wspomnienia to nasze wyobrażenia dotyczące przeszłości, a marzenia to nasze oczekiwania dotyczące przyszłości. W każdym razie i wspomnienia, i marzenia stają się dla nas zawsze dostępne w TERAZ. Gdyż istnieją tylko w naszym umyśle i zawsze w tej chwili kiedy je przywołujemy! I zawsze pojawiają się w naszym umyśle. A siedzibą naszego umysłu jest nasz mózg. Mózg człowieka składa się z około 20 bilionów neuronów, które zawierają i przekazują elektryczne impulsy. Kiedy wszystkie neurony razem są rytmicznie zsynchronizowane, ukazuje się elektryczny potencjał we wszystkich połączeniach pomiędzy neuronami. Im więcej neuronów pracuje w doskonałej harmonii tym większy jest potencjał (amplitudy) elektrycznych (mikrovolty) drgań, które mierzone są Hertzach (Hz - cykl na sek.). Liczba cyklu na sekundę jest rytmem mózgowym zwanym też falą mózgową, którą charakteryzują dwa parametry – amplituda i częstotliwość.
Fale mózgowe to cykle aktywności bioelektrycznej mózgu. Są rejestrowane za pomocą aparatu zwanego elektroencefalografem (EEG). Posiada on kilkanaście elektrod, które przyłącza się do skóry za pomocą specjalnego kremu. Z jego pomocą mierzy się częstotliwość i amplitudę - ilość impulsów na sekundę i wielkość zmian napięcia w mózgu. Za pomocą EEG sygnały przechodzą do komputera i są analizowane pod kątem amplitudy drgań i ich częstotliwości.
Synchronizacja mózgu, proces dzięki któremu różne części mózgu pracują w tym samym rytmie. Zachodzi wtedy sprawne przekazywanie impulsów z jednej części mózgu do drugiej oraz prawidłowa wymiana informacji. Brak pamięci do osób lub rzeczy jest spowodowany brakiem synchronizacji. Występuje w chwili zmęczenia, rozkojarzenia i stresu.

Aktywność mózgu polega na generowaniu fal mózgowych. Wszystkie składowe fal mózgowych pojawiają się nieustannie, ale przewagę pewnych pożądanych fal mózgowych można uzyskać wysiłkiem woli i systematycznym treningiem. Czynność bioelektryczna mózgu, zarówno spontaniczna, jak i wywołana, jest skutkiem aktywności neuronów. Zmiany w aktywności neuronów zachodzą m.in. w czasie przechodzenia ze stanu czuwania w stan snu, jak i w czasie odbioru i analizy bodźców czuciowych. Rozległość i kolejność występowania zmian w aktywności neuronów w obszarze kory mózgowej jest wskaźnikiem intensywności procesów nerwowych zachodzących w naszym mózgu. Dominacja poszczególnych składowych częstotliwości fal, zmienia poziom świadomości i decyduje o tym, czy jesteśmy świadomi czy nieświadomi. Aktywność EEG (elektroencefalograficzna) wskazuje, że mózg wykonuje jakąś działalność angażując jednocześnie miliony komórek. Rodzaj wykonywanej czynności (bieganie, czytanie) aktywizuje różne obszary naszego umysłu, a nawet decyduje, która półkula będzie pracować intensywniej. Człowiek w ciągu dnia funkcjonuje używając półkul mózgowych zamiennie. Pracują obie, ale zawsze jedna jest bardziej aktywna. Z tego powodu mamy dostęp głównie do tego, czym dysponuje bardziej aktywna półkula, z pominięciem możliwości tej drugiej. Samoczynne zsynchronizowanie przez organizm pracy obu półkul (osiągnięcie stanu głębokiego odprężenia) ma miejsce dwa razy w ciągu doby: rano, kiedy się budzimy i wieczorem, gdy zasypiamy. Za pomocą dwóch dźwięków o odpowiedniej różnicy częstotliwości pomiędzy słuchawką lewą a prawą (kilka herców), można zmusić mózg do zmiany jego częstotliwości, tak aby dostroił się do dźwięku i osiągnął pożądany stan. Każdy stan charakteryzuje się inną częstotliwością pracy mózgu. Wyróżnia się pięć podstawowych rodzajów fal mózgowych:

Fale delta (około 0,5Hz do 4 Hz) Charakteryzują stan głębokiego snu. Pewne składowe w paśmie delta wywołują uwolnienie hormonu wzrostu, odpowiedzialnego za samoleczenie i regenerację. Pojawiają się również w ciągu dnia u ludzi przy intensywnym wysiłku umysłowym i w stanie silnej depresji i zaburzeniami psychicznymi. W stanie delta zdrowy człowiek jest z reguły nieruchomy i nieświadomy.

Fale theta (około 4Hz do 7Hz) Charakterystyczne dla głębokiego stanu medytacji, lub płytkiego snu. W stanie theta ignorujemy większość bodźców zewnętrznych, słabiej czujemy ból, dotyk, dźwięk. Stan theta to brama podświadomości, kojarzona z najgłębszym poziomem medytacji. Medytacje w tym stanie zwiększają kreatywność i wspomagają proces uczenia się. Przebywanie w stanie theta redukuje stres i budzi intuicję. Fale theta są połączone z emocjami, występują podczas transów, śnienia i intensywnego marzenia oraz charakteryzują się szybkim ruchem gałek ocznych. Kiedy w umyśle pojawiają się te fale następuje szybsze gojenie się ran i mamy dostęp do nieświadomego materiału zgromadzonego w naszej pamięci. Powiązane z tym stanem czynności i zachowania to stany twórcze i intuicyjne, charakteryzujące stan silnego skupienia. Jednak w przypadku nadmiaru tych fal mogą pojawić się stany braku skupienia i rozkojarzenia.

Fale alfa (około 8Hz do 13Hz) Charakterystyczne dla uczucia relaksu, odpoczynku, nostalgii, medytacji, rozmarzenia oraz pobudzonej wyobraźni. Jest to stan głębokiego odprężenia, kiedy jeszcze myślimy i zachowujemy czujność, ale z reguły powiązany jest z brakiem aktywności fizycznej. W stanie alfa zaczynamy uzyskiwać dostęp bogactw kreatywności, które znajdują się poniżej naszej świadomej uważności – jest to brama, wejście do głębszych stanów świadomości. Kiedy świadomie wytwarzamy fale alfa redukujemy stres i wspomagamy proces regeneracji organizmu. Zwykle występuje przy zamkniętych oczach, a najczęściej spotykany jest zaraz po przebudzeniu, ale kiedy mamy jeszcze zamknięte oczy. Fale alfa niczym furtka łączą dwa światy - wewnętrzny i zewnętrzny - świadomość i nieświadomość.

Fale beta (około 14Hz do 30Hz) To normalny stan naszego mózgu podczas codziennej aktywności. Umysł jest czuły na wszelkie bodźce zewnętrzne. Kiedy to czytasz jesteś w stanie beta. Stan ten charakteryzuje logiczne, analityczne myślenie i werbalną komunikację. W miarę zwiększania częstotliwości fal beta przechodzimy od stanu odprężenia, zwiększając czujność i zogniskowanie uwagi, do stanu skoncentrowania, wysokiej czujności oraz świadomości siebie i otoczenia.. Przy wyższych częstotliwościach fal beta pojawia się irytacja, zdenerwowanie, które często towarzyszy pobudzeniu ciała. Egzystencja w stanie beta umożliwia prezentację, analizę i organizowanie informacji oraz inną działalność, gdzie wysoki poziom koncentracji jest kluczowy. Aktywacja wysokich fal beta następuje również w stanach skrajnych przeżyć i emocji oraz koncentracji w chwili niepokoju i strachu.


Fale gamma - powyżej 30 Hz, do około 250 Hz. Fale gamma są mało poznane, ale uważa się je za sprzyjające najbardziej wydajnej pracy umysłowej i twórczej. Wg niektórych badań sięgają nawet częstotliwości 250 a nawet 600 Hz.
Rozróżniamy następujące stany gamma:
30 – 80 Hz podstawowy zakres gamma związany z wolą
80-200 Hz określa się jako wysokoczęstotliwościowa gamma (high-gamma)
100-250 Hz nazywane są drobnymi falami (ripples).
250-600 HZ to wysokoczęstotliwościowa aktywność fast ripples. Dotyczy w szczególności pacjentów z epilepsją i dominuje w obszarze ogniska epileptycznego.
Przyjmuje się, że jeśli mózg musi równocześnie przetworzyć informację w różnych miejscach, to używa częstotliwości 40Hz do synchronizacji. Fale gamma charakteryzują myślenie integracyjne i procesy skojarzeniowe wiążące różne modalności (modalność - percepcja zmysłowa – wzrokowa, słuchowa , czuciowa itp.) Przypuszcza się, że rytm gamma o częstotliwości około 40 Hz ma związek z świadomością percepcyjną (dotyczącą wrażeń zmysłowych i ich postrzegania) oraz związany jest z integracją poszczególnych modalności zmysłowych w jeden postrzegany obiekt. Rytm gamma towarzyszy aktywności ruchowej i funkcjom motorycznym oraz percepcji sensorycznej. Aktywność high-gamma występuje podczas aktywacji kory mózgowej, zarówno przez bodźce zewnętrzne (np. dotykowe, wzrokowe), jak i wewnętrzne (przygotowanie ruchu, mowa). Rytm gamma towarzyszy działaniu i funkcjom motorycznym oraz integracyjnemu myśleniu i procesom skojarzeniowym. Fale 36 – 44 Hz są jedyną grupą częstotliwości, znalezioną w każdej części mózgu. To dlatego przyjmuje się, że kiedy mózg musi równocześnie przerobić informację w różnych swoich obszarach, to używa częstotliwości 40Hz do synchronizacji i równoczesnego przetwarzania. Fale gamma wspomagają wydajną pracę umysłową i twórczą np: podczas oglądania jabłka i kojarzenia jego nazwy. Uaktywniają się wtedy co najmniej dwa obszary mózgu. Jeden rejestruje kolor owocu, a drugi – kulisty kształt. Te dwie różne informacje o jabłku muszą się teraz połączyć w jeden obraz. Obszary mózgu, w których się pojawiają, porozumiewają się za pomocą właśnie fal gamma. Impulsy nerwowe o treści „czerwony” i „kulisty” drgają w równym takcie gamma i dlatego jabłko postrzegamy jako jeden owoc, a nie dwa odrębne przedmioty, z których jeden jest czerwony, a drugi w kształcie kuli. Okazuje się, że fale te stanowią rodzaj łącznika, za pomocą którego komunikują się nawet odległe od siebie obszary mózgu. To one wyznaczają rytm, którego utrzymanie jest dla mózgu tak samo ważne jak dla serca regularne skurcze. Fale gamma mają decydujący wpływ na najważniejsze funkcje umysłu: świadomość, pamięć i uwagę.

Z badań nad bioelektryczną aktywnością mózgu wynika, że właśnie dzięki falom mózgowym gamma z masy informacji docierających do nas w każdej sekundzie możemy stworzyć w głowie spójny obraz świata. Arytmia mózgu, czyli zaburzenia wytwarzania fal gamma, prawdopodobnie przyczynia się do chorób psychicznych, np. schizofrenii czy depresji. Mózg rejestruje, segreguje i przetwarza wszystkie sygnały płynące ze zmysłów. W odpowiedzi na dopływające z zewnątrz informacje w neuronach następują zmiany napięcia elektrycznego. Kiedy jednak pobudzenie wywołane np. dźwiękiem telefonu czy zapachem pokarmu zacznie przenosić się z jednej komórki nerwowej do drugiej, w całych grupach neuronów i obszarach mózgu dochodzi do rytmicznych zmian aktywności elektrycznej. Powstają wówczas fale mózgowe. O falach gamma, które mają częstotliwość najwyższą ze wszystkich, wiedziano dotąd niewiele. Badano głównie cztery o niższych częstotliwościach: theta, delta, alfa i beta. Fale gamma, których częstotliwość może zmieniać się od około 30 do przynajmniej 250 Hz, były trudniejsze do zarejestrowania przez elektroencefalografy niż pozostałe, co utrudniało eksperymenty. Dopiero teraz naukowcy dysponują wystarczająco czułym sprzętem, by prowadzić dokładniejsze badania.

Komunikacja neuronów przy pomocy fal gamma wydaje się, przynajmniej częściowo, tłumaczyć powstawanie ludzkiej świadomości. Dr Lucia Melloni z Instytutu Maksa Plancka we Frankfurcie zdobyła niedawno twardy dowód na to, że częstotliwości gamma mają udział przy jej powstawaniu. Melloni sprawdzała przepływ fal mózgowych, badając grupę studentów. Pokazywała im planszę, na której wśród rozmaitych wzorów ukryte było jedno słowo. Niektórzy studenci zauważyli je i zapamiętali, a inni nie. U wszystkich badanych aparat EEG rejestrował aktywność w tych samych rejonach mózgu. U tych, którzy odczytali i zapamiętali wyraz, we wszystkich tych obszarach pojawiały się fale gamma i były one idealnie zsynchronizowane. Jeśli takiej synchronizacji brakowało, słowo umykało uwadze badanych i wpadało w bezmiar podświadomości. Abyśmy więc mogli świadomie obserwować i przeżywać to, co się dzieje wokół nas, mózg musi nie tylko wychwytywać informacje, ale także przetwarzać je w tym samym rytmie – wynika z badania Melloni.
Częstotliwości gamma mają też udział w procesach zapamiętywania. Dr Laura Colgin z uniwersytetu w Trondheim w Norwegii śledziła fale mózgowe w dwóch obszarach hipokampu: pierwszym, który gromadzi wspomnienia minionych zdarzeń, oraz drugim - korze śródwęchowej, w której zbierają się informacje o tym, co dzieje się tu i teraz. Obydwa te rejony przekazywały informacje do trzeciego obszaru przez fale gamma. W artykule zamieszczonym w czasopiśmie Nature opisano, w jaki sposób promienie gamma działają na różnych częstotliwościach w zależności od typu przesyłanej informacji. Uczeni zmierzyli fale mózgowe występujące u szczurów, koncentrując się na trzech różnych częściach hipokampa. Ku zaskoczeniu dr Colgin mózg pracował w systemie podobnym do radiowego, gdzie do przekazu informacji wykorzystywane są fale o różnych częstotliwościach. "Odkryliśmy, że istnieją wolne i szybkie fale gamma pochodzące z różnych obszarów mózgu, niczym z radiostacji emitujących na różnych częstotliwościach" - wyjaśnia autorka artykułu, dr Laura Colgin. "Kiedy komórki mózgowe chcą nawiązać kontakt ze sobą, synchronizują swoją aktywność. Komórki dosłownie dostrajają się do swoich częstotliwości. Badaliśmy, w jaki sposób szczególnie fale gamma biorą udział w komunikacji między grupami komórek w hipokampie. To co odkryliśmy można opisać jako radiowy system wewnątrz mózgu. Niższe częstotliwości są wykorzystywane do transmitowania wspomnień minionych doświadczeń, a wyższe częstotliwości do przekazywania tego, co się dzieje w danym momencie." - dodaje dr Colgin. W mózgu za pomocą niskich częstotliwości gamma przekazywane były wspomnienia minionych zdarzeń, natomiast wyższe częstotliwości przenosiły informacje z teraźniejszości. Odbierający obszar mózgu przełączał się co pewien czas z jednej częstotliwości na drugą, by rejestrować zarówno przeszłe, jak i obecne wydarzenia. Dr Colgin przypuszcza, że od częstotliwości fal gamma zależy to, na ile trwale zapisywane są wiadomości. Jej zdaniem te wysokie i szybkie częstotliwości gamma sprzyjają tworzeniu trwałych połączeń między komórkami, tak abyśmy skutecznie pamiętali to, co działo się 10 czy 20 lat temu. Niższe częstotliwości gamma są zbyt powolne, by wystarczająco wzmocnić te połączenia. Dlatego wg Pani Colgin przynajmniej część tego, co się dzieje tu i teraz, umyka nam z pamięci.
Mechanizm ten ułatwia komunikację z rozproszonymi grupami komórek, które przetwarzają powiązane informacje, dbając o to, aby różne ich rodzaje nie pomieszały się. Choć komórki wydają się posiadać zdolność szybkiego przełączania się, dostrajając się do wolniejszych lub szybszych fal, naukowcy są przekonani, że nie mogą przetwarzać jednych i drugich jednocześnie. "To tak jakby słuchając radia ustawić częstotliwość między dwoma kanałami - nie można byłoby nic zrozumieć i słychać byłoby tylko szumy" - wyjaśnia Colgin. "Bieżące postrzeganie miejsca pomieszałoby się ze wspomnieniami, jak ono kiedyś wyglądało." Pomieszanie się różnego rodzaju fal gamma może doprowadzić do zaburzeń i upośledzeń umysłowych. "Nie jesteśmy w stanie z całą pewnością stwierdzić, że to ten przełącznik jest wadliwy, ale wiemy, że w przypadku chorych na schizofrenię fale gamma są nieprawidłowe" - zauważa autorka. "Percepcja otaczającego świata przez schizofrenika jest zmącona podobnie do odbiornika radiowego ustawionego pomiędzy kanałami."
Tradycyjnie naukowcy zakładali, że przetwarzanie informacji w mózgu odbywa się stałymi trasami. Wyniki nowych badań sugerują jednak, że mózg jest znacznie bardziej elastyczny. "Spośród tysięcy danych wejściowych dana komórka mózgowa może zadecydować, że będzie słuchać jednych ignorując inne, a wybór danych wejściowych zmienia się nieustannie" - podsumowuje dr Edvard Moser, dyrektor Instytutu Neurologii Systemów Kavli. "Jesteśmy przekonani, że przełącznik gamma stanowi generalny mechanizm pracy mózgu, wykorzystywany w całym mózgu do poprawy komunikacji międzyregionalnej."
Fale gamma pojawiają się w mózgu także wtedy, gdy koncentrujemy się na jakimś zadaniu, pokazują z kolei badania dr. Roberta Desimone z Massachusetts Institute of Technology. Sprzyjają też uczeniu. Praktycznie wszystkie operacje intelektualne wykonujemy w ich rytmie. Okazało się nawet, że w korze mózgowej są rozrzucone specjalne neurony, które generują czterdziestohercowe fale gamma. To właśnie one wg dr Dawida Wienera z UAM w Poznaniu wyznaczają podstawowy rytm mózgu.
Odkryto również, że neurony PV (od nazwy specyficznego dla nich białka parvalbuminy) wytwarzające fale gamma o częstotliwości 40 Hz działają jak pokrętło regulatora, za pomocą którego można stroić mózg. Tak wynika z doświadczeń prowadzonych na myszach przez prof. Karla Deisenrotha, psychiatrę ze Stanford University. Naukowiec wszczepił zwierzętom geny, dzięki którym ich neurony stały się czułe na energię świetlną. Potem – używając bardzo skomplikowanej techniki – naświetlał te komórki. Pod wpływem światła niebieskiego generowały one więcej fal gamma o częstotliwości 40 Hz, natomiast światło żółte hamowało ich powstawanie. To odkrycie może okazać się dla medycyny bezcenne, bowiem zaburzenia wytwarzania i synchronizacji fal gamma, zwłaszcza tych czterdziestoherzowych, wydają się prowadzić do wielu chorób np. schizofrenii czy depresji, kiedy to neurony wytwarzają – jak się sądzi – mniej czterdziestoherzowych fal niż normalnie. Za pomocą wymyślonej przez prof. Deisenrotha terapii można by więc podkręcić mózg tak, by zaczął pracować w prawidłowym rytmie.
Fale gamma naukowcy już zaczęli nazywać naturalnymi antydepresantami. Nie sposób jednak uniknąć wrażenia, że nadzieje na nowe metody leczenia są nieco przedwczesne. Technika wymyślona przez prof. Deisenrotha jest bowiem na tyle skomplikowana (wymaga modyfikacji genetycznych w komórkach nerwowych i wprowadzania światła lasera do wnętrza mózgu), że jej stosowanie u ludzi na razie nie wchodzi w grę. Trwają jednak poszukiwania innych sposobów przywracania właściwego rytmu w mózgu. Naukowcy próbują osiągnąć ten cel, stosując niektóre leki, np. podwyższające w mózgu ilość jednego z neuroprzekaźników GABA. Właśnie jego niedobór może być przyczyną arytmii fal gamma. Dr Dawid Lewis z University of Pittsburgh zaczął podawać je chorym na schizofrenię i – jak pisał w „American Journal Psychiatry” – zaobserwował poprawę.
W utrzymaniu rytmu gamma w mózgu może pomóc też medytacja. Kiedy kilka lat temu prof. Richard Davidson z University of Wisconsin przebadał za pomocą EEG tybetańskich mnichów, okazało się, że podczas medytacji ich mózg pracuje w optymalnym dla niego rytmie 40 Hz. Co istotne, aktywność gamma w mózgu pozostawała u mnichów wyraźnie silniejsza (w porównaniu z osobami niemedytującymi) także po wyjściu ze stanu skupienia. Wg prof. Davidsona, oznacza to, że techniki medytacyjne pomagają nie tylko osiągnąć, ale też utrzymać na długo potem optymalny rytm mózgu. Badani mnisi mieli jednak za sobą 10 tys. godzin medytacji. Davidson zauważył bardzo wysoką aktywność przednich płatów mózgu, szczególnie po lewej stronie, związanej z uczuciem radości, szczęścia i współczucia. EEG wykazało we wszystkich medytacjach potężną aktywność fali gamma. U tybetańskich mnichów poziom duchowego rozwoju znajduje się w trwałym przebudzonym stanie. Co ciekawe wypicie kieliszka wina również zwiększa ilość fal gamma w mózgu. Alkohol wpływa na pewien obszar w mózgu, który jest silnym generatorem tych fal, dlatego przynajmniej na chwilę zwiększa się ich ilość w mózgu. Odrobina trunku może mieć pozytywny wpływ na mózg, zaś nadmiar będzie oczywiście niekorzystny.
Innym naukowcem badającym mózg i jego ewolucję na przestrzeni milionów lat jest Andrew Newberg, profesor medycyny nuklearnej z Uniwersytetu w Pensylwanii. Zajmuje się on badaniem mózgu człowieka i jego połączenia z kosmosem - z Bogiem. Wydał książkę " Why God Won't Go Away", w której opisał swoją pracę i badania ludzkiego mózgu, również w oparciu o doświadczenia prowadzone z mnichami tybetańskimi. Za pomocą urządzenia SPECT badał stan ich mózgu podczas medytacji i normalnych aktywności życiowych. Zauważył, że w czasie głębokich medytacji zapala się czerwonym światłem przednia część mózgu wskazując na zwiększenie przepływu krwi i aktywność neuronów w tym rejonie. Nazwał ten obszar - Attention Association Area (Stowarzyszona Powierzchnia Uwagi - AAA) W tym samym czasie niespodziewanie w górnych graniczących z tym rejonem płatach mózgu, który nazwał Orientation Association Area (Stowarzyszona Powierzchnia Orientacyjna - OAA) kolor zmienia się na granatowy wskazując, że w tym miejscu nastąpiło gwałtowne przerwanie pracy mózgu. Według jego teorii podczas medytacji jest przerywana łączność ze światem zewnętrznym i również w tym samym czasie, blokuje się aktywność neuronów w tej części mózgu. W czasie kiedy mnisi wypowiadali mantry następowała jeszcze szybsza praca neuronów w rejonie AAA. Rejon OAA daje człowiekowi zdolności orientacji w przestrzeni i czasie, oraz poczucie bycia sobą. Jest siedzibą rozumu i ego. Kiedy ten obszar jest wyłączony, wyłącza się również poczucie fizycznego ograniczenia ciała i znika uczucie odosobnienia. Mózg nie rozgranicza wtedy pomiędzy byciem jednostką i światem zewnętrznym, natomiast łączy się ze wszystkim i z każdym. Newberg tą sytuacje nazwał Absolutnym Połączeniem z Najwyższym Stanem "bycia w Jedności". Co ciekawe u osób wykonujących praktyki duchowe lub mistyczne, obserwuje się mocniej rozbudowane przednie płaty mózgu.
Badania naukowców sugerują, że proces przebudzenia spirytualnego nie jest tylko psychologiczną zmianą mózgu lub zmianą własnej filozofii. Przede wszystkim jest rezultatem zmiany funkcji mózgu z ośrodka OAA i uruchomienie przedniego płata AAA. Kiedy zasadniczo zmniejszy się aktywacja OAA, a zwiększy AAA taka jednostka budzi się i wzrasta na wyższy poziom świadomości. Rejon AAA otwiera intensywnie energia kundalini. O energii kundalini powiemy sobie więcej za chwilę.
Narastający stres czy zmęczenie stają się również coraz większym społecznym problemem. Stan ten wiąże się z obecnym stylem życia i dużym zanieczyszczeniem elektromagnetycznym, które prowadzi do rozstrojenia mózgu. Sposobem na poprawę sytuacji jest częste przebywanie na łonie natury z dala od urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Jeśli jednak dla kogoś jest to kłopot może skorzystać z neurofeedback'u (rodzaj sprzężenia zwrotnego). Jest on stosowany dość powszechnie od wielu lat, a urządzenia wspomagające można nabyć także w Polsce. Trenowany siada przed monitorem z czujnikami fal mózgowych na głowie. Fale są analizowane w komputerze i przetwarzane na obraz widoczny na ekranie, np. samochodziku. Człowiek steruje myślami tak, aby ten samochodzik – jak w grze komputerowej – poruszał się po określonej drodze. Jeśli w głowie trenowanego będzie panował chaos, samochodzik nie ruszy nawet z miejsca. Dopiero gdy poszczególne obszary zaczną pracować w odpowiednim rytmie, można rozpocząć „jazdę”. Neurofeedback ma wśród naukowców zwolenników i przeciwników. Jedni uważają, że efekty tej terapii są minimalne. Inni – że jest wręcz odwrotnie. „Treningi neurofeedbacku uczą mózg pracować w rytmie gamma na tyle skutecznie, że poprawiają nawet inteligencję” – pisze André Keizer z uniwersytetu w Lejdzie w czasopiśmie „International Journal of Psychophysiology”.
W trakcie innych badań zauważono, że fale gamma, które powstają m.in. w krytycznym dla uczenia się i zapamiętywania hipokampie, staja się intensywniejsze, gdy ciało szybciej się porusza, czyli np. podczas biegu. Prof. Mayank Mehta z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles zastosował specjalne mikroelektrody, które pozwalały na monitorowanie fal gamma. Okazało się, że rytm gamma stawał się silniejszy, gdy wzrastała prędkość biegu. Dzięki temu odkryciu uda się zrozumieć funkcje mózgu niezbędne procesie uczenia się. Wyniki eksperymentu opisano w artykule, który ukazał się w piśmie PLoS ONE.
W istnieniu fal gamma ciekawą rolę odgrywa pewna część naszego mózgu zwana hipokampem Jest to obszaru mózgu, który w dużej mierze odpowiedzialny jest za pamięć długotrwałą i orientację przestrzenną . Hipokamp również szybko utrwala fakty związane z doświadczeniami. Podczas snu te czasowe wspomnienia ulegają konsolidacji i są przenoszone do innych części mózgu, gdzie będą przechowywane. Neurony w hipokampie utrwalają też dane związane z położeniem w przestrzeni. Amerykanie porównują mózg do orkiestry. „Rytm gamma to grające stale skrzypce, naznaczone neuronalnymi impulsami podobnymi do uderzeń perkusji” - opowiada Zhiping Chen. Sygnały mózgowe to połączenie wielu rytmów i impulsów neuronów z różnych rejonów. Wyzwaniem jest odniesienie języka mózgu do zachowania. Profesor Mehta twierdzi, że: „Prawa biofizyczne rządzące pojedynczym neuronem są dość dobrze znane. Nie wiemy natomiast, jak miliardy neuronów ze sobą oddziałują i tworzą umysł”. Chen z kolei podkreśla, że hipokamp jest niezbędny dla nawigowania w przestrzeni. „Komórki hipokampa kodują informacje o pozycji, jednak nie wystarczy wiedzieć, gdzie jesteśmy, trzeba jeszcze mieć świadomość, jak szybko idziemy. Doszliśmy więc do wniosku, że dane nt. prędkości koduje odrębny sygnał mózgowy” - wyjaśnia Chen. Podczas eksperymentu mierzono sygnały setek mysich neuronów. Do mikroelektrod podłączono przewody 20-krotnie cieńsze od ludzkiego włosa. W ciągu dnia zespół zdobywał w ten sposób prawie 100 gigabajtów danych. Analiza doprowadziła do nieoczekiwanych wniosków. Okazało się bowiem, że występujący podczas uczenia rytm gamma nasilał się, gdy gryzonie zaczynały się szybciej poruszać. Co prawda rzadko natrafia się na tak klarowny związek, jednak Mehta zaznacza, że jest za wcześnie, by twierdzić, że aktywność fizyczna może wpłynąć na proces uczenia. Powyższe badania potwierdziły ostatnie przypuszczenia naukowców, że fale gamma dzielą się na szybsze i wolniejsze sygnały, powstające w oddzielnych częściach mózgu. „Ku naszemu zaskoczeniu w miarę wzrostu prędkości sygnały stawały się coraz bardziej różne” – mówi prof. Mehta. W ramach studium Mehta i Chen współpracowali ze specjalistami z Florydzkiego Instytutu Maxa Plancka oraz Instytutu Badań Medycznych Maxa Plancka w Heidelbergu.

Jak wynika z badań profesora Richarda Davidsona i profesora Andrew Newberga, nauka zbliża się coraz bardziej do naukowego wyjaśnienia wielu duchowych i mistycznych kwestii. Jednym z takich tematów jest energia kundalini, którą również interesuje się nowoczesna fizyka.
Czym jest energia kundalini wg mistyków? W dzisiejszych czasach słowo kundalini nadal brzmi bardzo obco. W języku chińskim używa się określenia "Qi" (chi). Przez Japończyków zwane jest energią "Ki". Najbliższym słowem w języku zachodnim jest "Duch Święty", "Boski Duch" lub „Wewnętrzne Światło”. Jest najbardziej potężną energią kosmiczną, która w pełni przebudzona powoduje oświecenie człowieka. Kiedy jest uśpiona mieszka w kości krzyżowej. Kiedy manifestuje się po raz pierwszy wtedy człowiek budzi się duchowo. Pierwsze wyzwolenie kundalini trwa od kilku tygodni do kilku lat. W tym czasie człowiek dojrzewa duchowo poprzez wyrażanie bezwarunkowej miłości. Osiąga zrównoważenie i połączenie energii męskiej i żeńskiej, płynących w 2-ch kanałach - Pigala i Ida. Co ciekawe te dwa kanały widać współcześnie na kadyceuszu – symbolu współczesnej medycyny widocznym w logo wielu aptek. Korzeń kundalini (laska kaduceusza, sushumna) reprezentowany jest przez centralny układ nerwowy (kręgosłup). Również symbol DNA wygląda jak dwa węże widoczne na kadyceuszu. Podobno kiedy budzi się energia kundalini następuje wyższy rozwój człowieka poprzez aktywizację DNA. W procesie budzenia kundalini człowiek stopniowo pozbywa się "ego" aby w pełni w jego ciele mógł zamanifestować się Bóg. Kiedy do centralnego kanału energetycznego człowieka wpływa wysoka energia z kosmosu i połączy się z Kundalini - mówi się o oświeceniu (patrz badania prof. Newberga). Człowiek osiągający oświecenie osiąga stan umysłu zwany Samadhi – Nirvana oraz posiada głęboką mądrość i wiedzę - wie, że wszystko jest jednością. Znikają wtedy wszystkie problemy mentalne i rozczarowania, a umysł staje się skoncentrowany tylko na jednym - na Bogu. Taki człowiek jest jakby prześwietlony, wypełniony światłem Boga i jest wypełniony wewnętrznym szczęściem i spokojem. Budząca się i podnosząca kundalini ma bezpośredni związek z szyszynką z uruchomieniem jej zablokowanych funkcji. Aktywność szyszynki (gruczoł znajdujący się w mózgu) wiązana jest z pojęciem trzeciego oka, które miałoby się objawiać w okolicy czoła. To tyle jeśli chodzi o mistyczny opis kundalini. A co mają do powiedzenia w tej kwestii naukowcy?
Herbert Froblich wykazał, że kiedy mózg osiąga ekstra wysoką energię Kundalini - staje się super konduktorem (nadprzewodnikiem) i działa podobnie jak laser. Zmieniają się molekuły, które już posiadają bardzo wysokie napięcie. To stwierdzenie – w kontekście kilku wcześniejszych zdań – daje naprawdę do myślenia. Pozostawiam czytelnikowi jakie wnioski można z tych rozważań wysnuć.
A na koniec przytaczam myśl jednego z największych uczonych ery nowożytnej:
"... Wielu filozofów, myślicieli, astronomów, poetów włącznie z Platonem miało ciekawe doświadczenia ze swoim mózgiem. Właśnie to co robili było efektem ich mistycznych doświadczeń lub kosmicznej świadomości. Nie rozwinęli tych swoich umiejętności przez swoje działanie ale ukazały się one nagle, spontanicznie. Spowodował to mechanizm zwany Kundalini, który wynosi całą ludzkość na wyższy stopień świadomości. Wszyscy mistycy i prorocy znają historię tego mechanizmu, który powoduje aktywację geniusz człowieka i zaszczyca go niezwykłym intelektualnym talentem. Człowiek jest cząstką wszystkiego zwanego Universum, małą cząstką ograniczoną czasem i przestrzenią. Człowiek doświadcza samego siebie, własnych myśli i wszystkiego co jest odłączone od reszty, cząstki optycznej deluzji własnej świadomości. Ta deluzja jest dla nas rodzajem więzienia, ogranicza nas do naszych pragnień i łączy z kilkoma osobami najbliżej nas. Naszym zadaniem jest uwolnić się z tego więzienia poprzez koło współczucia obejmując wszystkie żyjące stworzenia, całą naturę i ich piękno. Nikt nie jest zdolny osiągnąć tego kompletnie na drodze zwykłych osiągnięć, jest to proces uwalniania się przychodzący z zewnątrz... " (Albert Enstein)

Być może poprzez połączenie ognia współodczuwania w naszych sercach będziemy mogli otrzymać dostęp do najwspanialszych wibracji wszechświata poprzez centrum galaktyki? Brzmi to jak S-F? A może niedługo nasi naukowcy dowiodą, że istnieje połączenie pomiędzy pulsującymi wibracjami centrum naszej galaktyki a falami gamma naszych mózgów?

Arkadiusz Milczarek
www.gunar.pl
terapie@gunar.pl
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Prokrastynacja: proste sposoby jak ją pokonać


Autor: Paulina Buczek

Jak często przed ważnym projektem, egzaminem czy rozmową znajdujesz masę innych, prostszych rzeczy do zrobienia nie mających związku z najpilniejszą sprawą? Nawet jeśli posiadasz krótką listę takich rzeczy, potrafią one na dobre uprzykrzyć Ci życie. Jak sobie z tym radzić?

Zacznijmy od wyjaśnienia samego terminu „prokrastynacja”. Jest to pojęcie psychologiczne określające ciągłe odkładanie nieprzyjemnych spraw i myśli na później. Ma to niekorzystny wpływ na nasze zdrowie psychofizyczne.

Od prokrastynacji można skutecznie się uwolnić. Ten proces wymagać będzie od Ciebie cierpliwości i konsekwencji, ale gdy już osiągniesz cel, będziesz czuć się znacznie lepiej.

Co możesz zrobić?

1. Zastanów się, dlaczego odkładasz rzeczy na potem
Jeśli zauważyłeś, że kolejny raz odkładasz daną sprawę, zastanów się dlaczego tak jest. Być może uważasz, że sobie nie poradzisz lub niedostatecznie dobrze wykonasz zadanie? A może po prostu jesteś zmęczony i brakuje Ci energii? Określając problem, który wywołuje prokrastynację, łatwiej będzie Ci go rozwiązać.

2. Stwórz listę rzeczy do zrobienia
Już sam fakt stworzenia takiej listy ma psychologiczny wpływ na Twoją podświadomość. Umieść na niej te rzeczy, z którymi chcesz zmierzyć się danego dnia i systematycznie realizuj plan.

3. Ustal optymalny czas potrzebny do wykonania zadania
Najlepsza w tym wypadku będzie technika Pomodoro. Chodzi o to, by 25 minut przeznaczyć na intensywną pracę, a 5 minut na odpoczynek. Gdy wiesz, że przerwa tuż tuż, przyjemniej Ci będzie wykonywać dane zadanie. Możesz również konkurować z samym sobą o produktywność w każdym 25 minutowym odcinku pracy.

4. Na początku wykonuj trudniejsze lub mniej interesujące czynności
Psychologowie twierdzą, że istnieją dwa podstawowe czynniki wywołujące prokrastynację. Pierwszy to czas. Im późniejsza pora tym mniej prawdopodobne, że uda Ci się wykonać zadanie.
Z tym stwierdzeniem mogą się nie zgodzić jedynie sowy, których produktywność wzrasta wieczorem. Drugim czynnikiem jest złożoność zadania. Specjaliści są przekonani, że jeśli wykonasz w pierwszej kolejności trudniejszą i mniej interesującą pracę, a przyjemniejsze czynności zostawisz na później, Twój nastrój i wydajność znacznie wzrosną.

5. Podziel zadanie na kilka etapów
Jeśli przed Tobą duży, odpowiedzialny projekt bardzo prawdopodobne, że strach przed nim doprowadzi Cię do prokrastynacji. Możesz tego uniknąć dzieląc pracę na kilka mniejszych zadań.

6. Nie zapominaj o odpoczynku
Planowanie przerw jest tak samo ważne jak planowanie pracy. Bardzo istotne jest, by umieć odpoczywać. Jeśli podczas przerwy obiadowej nie przestajesz myśleć o swoim projekcie, nie będzie miało to dobrego wpływu na Twoją efektywność. Nieustanne sprawdzanie poczty i kontaktowanie się z kolegami w sprawach dotyczących obowiązków służbowych nie jest najlepszym sposobem na relaks. Przerwy będą prawdziwym odpoczynkiem tylko wtedy, gdy zajmiesz się sobą: możesz surfować w sieci lub wesoło żartować z kolegami z pracy.

6. Nagradzaj się za każde wykonane zadanie
Zmusiłeś się do tego, by w końcu zrobić coś z czym zwlekałeś od tygodni? To powód do dumy. Doceń siebie za to i w nagrodę spędź czas tak jak lubisz. Rób to za każdym razem gdy ukończysz ważne zadanie, a prokrastynacja odejdzie w zapomnienie.

Więcej ciekawostek znajdziesz tutaj
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

  

Jak o pieniądzach myślą bogaci?


Autor: Marcin K.

Według rozmaitych statystyk, od 1990 roku co najmniej 40 000 Polaków popełniło  samobójstwo z powodu długów. Ponad milion bierze środki uspokajające i  antydepresyjne. Każdego roku z powodu kłopotów finansowych rozpada się  kilkadziesiąt tysięcy małżeństw.

Nawet jeśli kraina dziecka to nie tylko urocze nonsensy i rozczulająca naiwność, ale mnóstwo oryginalnych pomysłów i innowacji, wobec których bywamy na ogół zupełnie bezradni, to dziecko w nie wierzy i traktuje śmiertelnie poważnie. Spróbuj 5-letniemu supermanowi zabrać wystrugany kij, który przytachał do domu z niedzielnego spaceru do parku, to przekonasz się na własnej skórze, że to, co dla Ciebie jest kijem nadającym się do utylizacji, dla dzieciaka stanowi jednocześnie narzędzie do zamieniania zwykłych rzeczy w złoto, świetlisty miecz do obrony przed złymi czarownikami i wehikuł czasu (wystarczy tylko wsiąść na ten kij i wypowiedzieć kilka magicznych słów). Czy nie wydaje Ci się, że nasz poważny dorosły świat z reguły opiera się na co najmniej umownych zasadach — dokładnie tak, jak to robią dzieci? Czym są bowiem papiery wartościowe, certyfikaty, współczesne banknoty i plastikowe karty płatnicze, jeśli nie iluzją i „matriksem”, który istnieje tylko dlatego, że:
1. Wszyscy godzimy się na to, że są symbolem określonych wartości.
2. Wszyscy wierzymy, że mają jakąkolwiek wartość.
Tak więc nasz tak bardzo poważny i racjonalny świat opiera się na nieco infantylnych zasadach:
1. Wierze, wspólnej dla wszystkich dorosłych uczestników tego teatrzyku, w którym posługujemy się groźnie i uczenie brzmiącymi nazwami. Te poważnie brzmiące nazwy zastąpiły dziecięce magiczne różdżki i kryteria bogactwa mierzonego w wieku 5 lat np. kolekcją kapsli, etykietek z butelek lub samochodów na resorach: środek płatniczy, jednostki funduszu inwestycyjnego, papiery wartościowe, akcje giełdowe, polisy ubezpieczeniowe, zysk kapitałowy lub roczna stopa zwrotu, wreszcie apokaliptyczny zwrot „egzekucja długu” (chociaż chodzi przecież o „egzekucję” dłużnika).
2. Społecznej zgodzie na to, że to, co nazywa się papierami wartościowymi, istotnie ma jakąś wartość, a polisa ubezpieczeniowa zapewnia bezpieczeństwo czasami równie realne jak nieśmiertelność, dzięki magicznej różdżce, którą stwarza się z patyka znalezionego na trawniku.
3. Powszechnej ufności w to, że banknoty i pieniądze nie tylko same mają wartość, ale również służą do mierzenia wartości towarów, które chcemy kupić lub które mamy, albo rozmaitych usług, z których korzystamy, lub które sami sprzedajemy.
Jaki jest powód, dla którego fryzjer w centrum Warszawy bierze 3 razy więcej niż tak samo dobry fryzjer na osiedlu w Legionowie, 20 kilometrów dalej? Dlaczego modne spodnie Levi’s 501 na wyprzedaży w Grecji, gdzie często bywam, kupię za 10 euro, zaś w firmowym sklepie w Polsce te same szmatki, bez których nie mogę, lub wydaje mi się, że nie mogę się obyć, kupię za co najmniej 200 złotych? Pięć razy drożej! Cena za metr kwadratowy apartamentu w Warszawie kilka lat temu przekraczała 11 000 złotych, w 2010 roku luksusowe apartamenty znajdowałem o ponad połowę tańsze. Kiedy bank daje Ci kredyt na samochód, jego wartość wynosi 20 000 złotych — powiedzmy, że jest to 6-letni volkswagen. Ale rok później, jeśli tylko przestaniesz płacić raty kredytowe, rzeczoznawca bankowy wyceni ten samochód na jakieś 2000–3000. Myślę, że sam możesz podać z własnego doświadczenia setki takich przykładów. Wiara, zaufanie i powszechna zgoda — oto fundamenty współczesnego systemu finansowego, który na pierwszy rzut oka jawi się jako przestrzeń w 100% racjonalna, uporządkowana i rządząca się idealnie matematycznymi regułami. Bez nich nasz tak bardzo świecki i tak bardzo dorosły, poważny i racjonalny świat nie przetrwa dłużej niż magiczna różdżka 5-latka.
Pieniądze istnieją tylko dopóki w nie wierzymy. Pieniądze papierowe nie mają praktycznie żadnego pokrycia w kruszcach, pieniądze elektroniczne to tylko impulsy, które mają z kolei znikomy związek z ilością papierowych banknotów na rynku. Żyjemy w czasach niezwykłych, niepowtarzalnych, osobliwych i zdumiewających. Oto po raz pierwszy w dziejach każdy może pozyskać tyle pieniędzy i dóbr materialnych, ile zechce. Pieniędzy można wykreować więcej, niż każdemu z nas potrzeba do dostatniego życia. Jednak wszyscy postrzegają nasz świat jeszcze w starych kategoriach walki o byt, morderczej konkurencji i bezwzględnego współzawodnictwa. Współzawodnictwo i konkurencja mają — i zawsze będą miały — zbawienny, głęboki i uniwersalny sens.
W sporcie, nauce czy  np. kiedy dwóch facetów zabiega o tę samą kobietę. Ta ostatnia sytuacja jest rzeczywiście trudna (dla facetów oczywiście) i bardzo rozwija kreatywność oraz pomaga w pielęgnowaniu zdrowej determinacji. Z pieniędzmi jest inaczej: jeśli staramy się o tę samą sumę, dokładnie te same pieniądze, to tak bywa chyba już tylko w konkursach esemesowych lub w lotto. Pieniędzy wystarczy i dla Ciebie, i dla mnie, nawet jeśli i Ty, i ja ubiegamy się równocześnie o kredyt hipoteczny lub prowadzimy interesy dokładnie w tej samej branży, w tym samym segmencie rynku. To, co do niedawna było skończoną pulą, stało się obszarem, gdzie czujesz tajemniczy oddech nieskończoności. Równocześnie to, co zostało nam dane w obfitości przekraczającej nawet granice wyobraźni, staje się towarem deficytowym. To nasza miłość, serdeczność, uprzejmość, wiara i wspaniałomyślność. Tego każdy z nas ma nieskończenie wiele i każdego dnia może się tym dzielić ze światem. Dawać i otrzymywać. Z jakichś jednak tajemniczych powodów uśmiercamy te niebiańskie uczucia, tępimy je wytrwale każdego dnia i zastępujemy oziębłością, egoizmem i lękiem.
Gdyby większość z nas, żyjących w Polsce, pojęła naturę współczesnego pieniądza, prawdopodobnie żyłoby nam się znośniej, a klimat społeczny sprzyjałby jak największej kumulacji pieniędzy i ich pomnażaniu. Tak jak to się dzieje w wielu innych nacjach na świecie, przywiązanych jednocześnie do ścisłego współdziałania na rzecz wspólnego dobra, zaś z drugiej strony stwarzających warunki i stymulujących rozwój indywidualności i jednostek wybitnych...

http://www.zlotemysli.pl/wzniesienieduchowe,1/prod/10053/jak-o-pieniadzach-mysla-bogaci-i-dlaczego-biedni-robia-blad-myslac-inaczej-andrzej-manka.html
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak pokonać nieśmiałość?

Czym jest nieśmiałość

Nieśmiałością nazywamy specyficzny stan psychiczny, występujący przeważnie w sytuacji, kiedy jesteśmy oceniani (sądzimy, że jesteśmy oceniani, spodziewamy się, że będziemy oceniani).

Objawy i cechy charakterystyczne związane z nieśmiałością

Nieśmiałość objawiać się może na różne sposoby. W większości przypadków ludzie nieśmiali w sytuacjach "kryzysowych" czują zakłopotanie, lęk i skrępowanie. Nie są w stanie zachowywać się na luzie, nie potrafią płynnie się wypowiedzieć lub wykonać nawet stosunkowo prostych czynności. Wymienionym wyżej symptomom towarzyszą też charakterystyczne dla stanu napięcia nerwowego objawy somatyczne: pocenie się, drżenie rąk, niekontrolowane napięcie mięśni (najczęściej twarzy), bóle brzucha itd. Konsekwencją nieprzyjemnych odczuć wynikających z nieśmiałości często bywa świadome lub podświadome unikanie sytuacji stresogennych. Osoby nieśmiałe często izolują się, wyłączają np. z życia towarzyskiego.

Przyczyny występowania nieśmiałości

Trudno o krótki i jednoznaczny wykaz przyczyn występowania nieśmiałości. Po pierwsze warto zaznaczyć, że każdy z nas jest w pewnym stopniu nieśmiały - każdy obawia się pewnych sytuacji, pewne okoliczności wywołują w nas mniejsze lub większe zakłopotanie. Problem pojawia się, kiedy zamiast naturalnych hamulców (dzięki którym życie społeczne wygląda tak a nie inaczej), mamy do czynienia z nieśmiałością chorobliwą.
O ile każdy z nas bywa nieśmiały w pewnych sytuacjach i nie ma w tym nic złego, o tyle nieśmiałość nadmierna jest zaburzeniem, które nierzadko utrudnia lub uniemożliwia normalne funkcjonowanie.
Przyczyny występowania nadmiernej nieśmiałości mogą być różne. Zwykle mówi się w tym kontekście m.in. o niskiej samoocenie, wysokich wymaganiach stawianych przez samego siebie lub przez otoczenie, przykrych doświadczeniach z przeszłości (ośmieszenie, odrzucenie), a także o cechach wrodzonych.

Jak pokonać nieśmiałość?

Każdy z nas w pewnym stopniu codziennie walczy z nieśmiałością. Dla osób raczej pewnych siebie i przebojowych oznacza to raczej zabawę i "przełamywanie się" w różnych mniej lub bardziej poważnych sytuacjach. Dla osób bardziej skrytych i skromnych, każda próba pokonania nieśmiałości to niemalże walka o życie.
Niezależnie od tego, czy nieśmiałość dokucza nam w trakcie wystąpień publicznych, zbliżeń intymnych, konfrontacji z innymi ludźmi czy w innych okolicznościach, warto z nią walczyć.
Podstawowym i współcześnie jednym ze skuteczniejszych sposobów na wyjście z nieśmiałości są ćwiczenia z zakresu NLP. Pamiętajmy jednak o tym, że nie każdy z nas musi być ekstrawertykiem, duszą towarzystwa i mistrzem przemawiania. Przyjmijmy, że wielu z nas ma nieco mniejszy temperament. Nie ulegajmy presji społecznej, która zmusza nas do postępowania wbrew samemu sobie.


o autorze

Piotr Kat


--
Artykuł pochodzi z serwisu:
Albercik.pl - darmowe artykuły do przedruku na strony www


Co zrobić aby nas słuchano? W trakcie naszego wystąpienia


Autor: Damian Wilpert

Jest to czę­ste pyta­nie, które otrzy­muję w mailach a także w trak­cie pro­wa­dze­nia kon­sul­ta­cji, szko­leń z wystą­pień publicz­nych. Czy jest na to recepta? Oczy­wi­ście!

Wie­dza mówcy jest ważna, nato­miast to w jaki spo­sób wypo­wia­damy słowa ma olbrzy­mie­ zna­cze­nie dla słu­cha­czy.
Mówcy mogą mieć podobną wie­dzę mery­to­ryczną, jed­nak to w jaki spo­sób zaczy­nają mówić – robi kolo­salną róż­nicę.

1. Dy­na­mika, pasja, prze­kaz z umy­słu i serca mówcy, aro­mat słó­w – zasto­suj natu­ral­ność a nie ora­tor­skie pre­zen­ta­cje, będąc na sce­nie, sali kon­fe­r­cyj­nej spraw, żeby publicz­ność poczuła part­ner­stwo.
Współ­cze­sny słu­chacz ocze­kuje komu­ni­ka­tów bez­po­śred­nich, bądź natu­ralny i spójny.

2. Uży­wa­nie zbyt roz­bu­do­wa­nych wstę­pó­w – pod­czas wypo­wia­da­nia się naj­waż­niej­sza część komu­ni­katu powinna być zamiesz­czona na początku, mniej zna­czy wię­cej. Krótko, dyna­micz­nie i powiedz jaki jest twój cel wystą­pie­nia.

3. Py­ta­nie o zgo­dę­ – infor­muj uczest­ni­ków o swo­ich zamie­rze­niach, nato­miast nie pytaj o pozwo­le­nie. Jeśli twoje plany będą dla kogoś nie­wy­godne to powie ci o tym. Pyta­jąc czy możesz coś zro­bić, sta­wiasz sie­bie na niż­szej pozy­cji.

4. Uży­wa­nie słów pomniej­sza­ją­cych zna­cze­nie two­ich suk­ce­só­w – „to nic takiego”, „mia­łem pew­nie szczę­ście”. Wykreśl te sfor­mu­ło­wa­nia ze swo­jego słow­nika i zastąp je pew­nymi zwro­tami „dzię­kuję, wło­ży­łem w to ser­ce­”

5. Słowa, któ­rych nie uży­wamy:

Tak ale – czy wcale nie tak, tylko nie nie nie, ale to pod­świa­dome zaprze­cze­nie.  Słowo wy­daje mi się, zastąp uwa­żam, JESTEM PEWIEN.

6.Stosuj pauzy   pauza w wystąpieniach publicznych daje dużą MOC, ma wpływ na zaciekawienie i budowanie napięcia, co ważne używając przerw dajemy czas do namysłu słuchaczom. Każde szkolenie zaczynam od ważnej pauzy, wtedy widzę, że wzrok jest skierowany na mnie, pojawia się pełne skupienie i można zaczynać wystąpienie publiczne, ponadto kiedy stosujemy odpowiednią przerwę to unikamy nieartykułowanych dźwięków, typu eeee, mmmm, yyy


Naj­waż­niej­sza zasada to: Tre­nuj każ­dego dnia, ponie­waż poprzez prak­tykę roz­wi­jasz kom­pe­ten­cje wystą­pień, zacznij już dziś.

Na­wet na kawie ze zna­jo­mymi, czy pod­czas roz­mowy z part­ne­rem wypo­wia­daj się ład­nie, a wej­dzie Ci to w krew, tak działa siła pozy­tyw­nego nawyku, a poczu­jesz, że ludzie w trak­cie Two­jego mówie­nia Cię słu­chają.

Damian Wilpert
Trener wystąpień publicznych 

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Nie bądź koniem od kieratu

Tak leci miesiąc, po czym dostajesz na konto wypłatę – marne 3.300 zł, ponieważ zarabiasz średnią krajową (jak mówi rząd i GUS) – czyli jakieś 4.200 zł brutto. Nie śmiej się, bo jesteś Polakiem, więc oficjalnie niestety tyle zarabiasz
Po pracy jest jak zwykle. Przebierasz się, jesz obiad i siadasz przed telewizorem. Jest godzina 17.15. W telewizji o tej porze – obojętnie jaki kanał włączysz – lecą absolutne hity szklanego ekranu. Genialne produkcje telewizyjne XXI wieku, które
o tej porze dnia mają za zadanie przyciągnąć uwagę właśnie takich jak Ty. Tytuły tych hitów mówią same za siebie: „Ukryta prawda”, „Trudne sprawy”, „Dlaczego ja?”. Siedzisz i oglądasz. Złościsz się i śmiejesz. Gdziekolwiek nie przełączysz, znajdziesz ich jeszcze więcej: „Zdrady”, „Szpital”, „Szkoła”, „Sąsiedzi”. Przełączasz dalej: „Pielęgniarki”, „W11”, „Policjanci i policjantki”, „Sekrety sąsiadów”, „Na patrolu”, „Niewinna intryga”. Jest tego wystarczająco dużo, aby zabrać Ci czas mniej więcej do 18.3o. Wtedy wkraczają wszelkiego rodzaju wiadomości, wydarzenia, fakty, które twój umysł czyszczą do końca czyli kończą to, co rozpoczęły wcześniejsze hity ekranu.
Programy informacyjne są tak wciągające i – nawet nie przypuszczasz – tak skonstruowane, aby cię wkurzyć oraz na koniec uspokoić. Po tym wszystkim jesteś do tego stopnia wyjałowiony umysłowo, że nie masz siły i nie chce Ci się nic więcej robić. Jesteś więc pożyteczny dla systemu, w którym funkcjonujesz. Z jednej strony narzekasz na brak kasy, z drugiej zaś godzisz się ze swoim losem i podświadomie popierasz jednak to, że ci w rządzie zarabiają kilkanaście razy więcej niż Ty. Nagle robi się późno, czujesz się zmęczony i idziesz spać, by znów wstać o szóstej.
Są ludzie, którzy lubią taki tryb życia. Idą do pracy, dostają pieniądze (zawsze te same), nie wystarcza na wszystko, ale dobre i to. Poddają się całkowicie systemowi, który ich wyzyskuje i straszy na każdym kroku. Ale są też tacy, którzy za wszelką cenę chcą się wyrwać z tego kieratu. To ludzie mający wizję swej przyszłości, którzy wiedzą, że robienie odpowiednich rzeczy oraz nie robienie nieodpowiednich, przybliża ich do celu. W pierwszej grupie mieści się zawsze 95% społeczeństwa –
w drugiej jedynie 5%. Do której grupy Ty chcesz należeć?


o autorze

Marek Zagrobelny marketer internetowy, bloger, copywriter

--
Artykuł pochodzi z serwisu:
Albercik.pl - darmowe artykuły do przedruku na strony www


Czy samoobrona fizyczna to też samoobrona psychiczna?


Autor: Joanna Twardawska

Mogłoby się wydawać, że w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia nie ma miejsca na spokój ducha, kiedy organizmem rządzi strach. W skutecznej samoobronie liczy się szybkość działania, błyskotliwa reakcja, brak zawahania się – ale też pewne umiejętności, wyniesione np. z kursu samoobrony, jak i legalne narzędzia do samoobrony.

Na kursach samoobrony dla kobiet uczestniczki przyswajają nie tylko wiedzę praktyczną, czyli jak kilkoma ruchami obezwładnić przeciwnika (nawet większego od siebie!) i jak posługiwać się gazem pieprzowym, paralizatorem czy pałką teleskopową, aby efektywnie i szybko się obronić, ale także... cenną umiejętność samoobrony psychicznej.

Samoobrona psychiczna w obronie koniecznej

Niezależnie od tego, czy kobieta ma na oku gaz pieprzowy, paralizator czy pałki teleskopowe do samoobrony, powinna sobie zdawać sprawę ze swojej siły i możliwości. Bez właściwej wiary w siebie – choć to może brzmieć naiwnie – samoobrona może nie być aż tak skuteczna!
Sztuka samoobrony WenDo zwraca uwagę na asertywność, rozumianą jako świadomość swoich granic i tego, że nie powinny być przez nikogo przekraczane. Jeżeli kobieta uświadomi to sobie, automatycznie powinna silniej bronić swojej bezpiecznej strefy i nie mieć podstaw do niewiary w siebie. Granice bezpiecznej strefy wyznacza się indywidualnie i intuicyjnie. Mogą się odnosić nawet do zajmowania miejsca w środku transportu publicznego bardzo blisko innych osób, rozmawiania twarzą w twarz z obcą osobą (czyli odległości między rozmówcami, kiedy stoją zwróceni do siebie) czy zachowania odstępu między ludźmi stojącymi w kolejce.

Co mówi sztuka WenDo?

Samoobrona WenDo uczy, jak nie wpadać w panikę podczas niespodziewanego ataku, jaki może pechowo przytrafić się kobietom np. późnym wieczorem w ciemnym parku. Odczuwanie strachu i lęku w takiej sytuacji jest zrozumiałe, ale lęk nie powinien powodować u zaatakowanej kobiety zdrętwienia z przerażenia i niemożności wykonania jakiegokolwiek ruchu. Wtedy nawet najdroższy gaz pieprzowy zawiedzie...
Bardzo istotny jest też brak zawahania się. Kiedy kobieta wyciąga z kieszeni gaz pieprzowy czy paralizator, powinna natychmiast i jak najcelniej go użyć. Chwila niepewności może spowodować, że napastnik zdoła uniknąć spryskania twarzy czy porażenia prądem, może nawet wytrącić kobiecie narzędzie z ręki. Jeżeli gaz, paralizator czy pałka zostaną użyte momentalnie, napastnik może nawet nie zorientować się, że kobieta wyciągnęła narzędzie do samoobrony – i będzie miała przewagę. Tym bardziej, jeżeli jej sprzęt przypomina z wyglądu małą latarkę.
Ofiara nie może postrzegać siebie jako ofiary napastnika! Od początku powinna myśleć o pokonaniu przeciwnika, obezwładnieniu go, ucieczce i wezwaniu pomocy – to jest jej celem. Nie myślenie o tym, że nie ma szans w walce z agresorem.

Dlaczego warto wybrać kurs samoobrony?

Na kursach samoobrony kobiety uczą się samoobrony na podstawie zaaranżowanych sytuacji. Oczywiście czym innym jest realny napad na ulicy, a czym innym ćwiczenia na macie na sali gimnastycznej, ale niektórzy instruktorzy starają się egzaminować swoje kursantki w najróżniejszych sytuacjach.
Część kursów samoobrony oferuje zajęcia w otwartym terenie, a także końcowe egzaminy polegające na... atakowaniu znienacka swoich kursantek na mieście! Wtedy uczestniczka zajęć nie wie, kiedy dokładnie zostanie zaatakowana – i chociaż ma świadomość, że będzie to jej instruktor, kiełkuje w niej dreszczyk niepokoju.
Takie zajęcia mają umożliwić kobietom sprawniejsze przeniesienie wyuczonych na zajęciach odruchów do realnych sytuacji i przećwiczenie swojego zachowania w zaskakująco nieprzyjemnych zdarzeniach – ale kontrolowanych.
Instruktorzy oferują również ćwiczenia... na klatkach schodowych, w tramwajach, różnorodnych miejscach publicznych, aby uświadomić kobietom, że potencjalne zagrożenie może czekać wszędzie. I żeby obudzić w nich stałą czujność!

Pałki teleskopowe, paralizatory i gazy pieprzowe - wszystko o samoobronie na Skuteczna-samoobrona.pl.
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

  

Świadomy Sen - Pełny Kurs Jak Nauczyć Się Śnić Świadomie


Autor: x x5

Świadomy sen to umiejętność świadomej kontroli swoje snu, dzięki czemu możesz zrobić w nim WSZYSTKO co tylko chcesz i co sobie jesteś w stanie wyobrazić. Co więcej w świadomym śnie odczuwasz i doświadczasz wszystko tak jakbyś to robił w rzeczywistym świecie...a nawet jeszcze mocniej i bardziej intensywnie.

Wersja Wideo Tego Kursu Dostępna Jest Na Mojej stronie Internetowej

Ok, co to jest świadomy sen i co można w nim robić?

Zacznę od tego co można w nim robić żeby Ci pokazać że jeżeli nie przeczytasz tego artykułu do końca to stracisz coś fajnego w życiu ;)

Świadomy sen to umiejętność świadomej kontroli swoje snu, dzięki czemu możesz zrobić w nim WSZYSTKO co tylko chcesz i co sobie jesteś w stanie wyobrazić. Co więcej w świadomym śnie odczuwasz i doświadczasz wszystko tak jakbyś to robił w rzeczywistym świecie...a nawet jeszcze mocniej i bardziej intensywnie. Czyli jeżeli chcesz uprawiać sex z Britney Spears (dla panów) albo z Brucem Willisem (dla pań ) to będziesz odczuwał/ła wszystko tak jakbyś to robił/ła naprawdę (co więcej orgazmy w świadomych snach są kilkunastokrotnie bardziej intensywne).

Możesz również latać (też fajne doświadczenia), możesz podróżować w kosmosie, jeździć super samochodami, zwiedzać świat... wszystko co tylko chcesz. Ze świadomych snów korzystają malarze, pisarze, naukowcy – sny są dla nich źródłem inspiracji i odpowiedzi na problemy i pytania. Jest nawet historia że Einsteinowi przyśnił się wzór E=mc2.

Innymi słowy jeżeli nie nauczysz się świadomie śnić (co jest bardzo proste) to stracisz możliwość dobrej zabawy kiedy śpisz ( musisz spać tak czy owak, więc czemu nie nie ? :D) Jeżeli myślisz sobie teraz „fajnie, ale ja i tak nie pamiętam swoich snów” to wiedz że większość ludzi ich nie pamięta, a żeby się nauczyć je zapamiętywać wystarczy tydzień praktyki i będziesz w stanie przypomnieć sobie nawet 4-5 snów każdej nocy (tak tyle snów ma się każdej nocy).

Ile zajmuje trening i jak szybko można nauczyć się świadomie śnić? To zależy tylko od Ciebie... ja pierwszy świadomy sen miałem po dwóch tygodniach ćwiczeń, gdzie startowałem z miejsca gdzie nie pamiętałem w ogóle swoich snów.

Świadome sny są tak bezpieczne jak bezpieczny jest normalny sen – w rzeczywistości świadomy sen jest normalnym snem, z tym że masz nad nim nieograniczoną kontrolę.

Ok zaczynamy. Kurs jest podzielony na cztery szybkie kroki - czytaj je po kolei bo inaczej zgubisz po drodze informację które są niezbędne do nauki świadomego śnienia. Dodatkowo dla tych którzy lubią głębiej zgłębiać wiedzę, zamieściłem kilka dodatkowych technik i ciekawostek o świadomym śnie. Ok zaczynamy.




FAZY SNU

Zanim przejdziemy do konkretnych technik, musisz wiedzieć jak „działa” sen.


W ciągu dnia

W ciągu dnia, kiedy sobie „żyjesz” i wykonujesz normalne czynności, Twój mózg pracuje na falach „beta”. Kiedy kładziesz się, zamykasz oczy i odprężasz, Twój mózg przełącza się na fale „alfa” (np. kiedy leżysz sobie w wygodnej pozycji na kanapie).


Faza 1 - Hipnagogi

Jeżeli pozwolisz sobie „odpływać w sen” to po chwili (5 – 10 minut) zaczną Ci się pojawiać „hipnagogi”. Hipnagogi są strefą między snem a byciem obudzonym, gdzie Twoje mięśnie odprężają się i gdzie pojawiają Ci się przeróżne obrazy, kolorowe kropki i scenki. Większość ludzi którzy nie wiedzą (a większość nie wie) że coś takiego istnieje, nie zauważa ich.

Faza 2 - Płytki Sen

Po fazie z hipnagogami zapadasz w płytki sen w którym Twój mózg przestawia się na fale „theta”. Ta faza trwa około 20 minut i łatwo Cię z niej obudzić (jeżeli się obudzisz podczas trwania tej fazy, nawet nie poczujesz że spałeś). Dla ciekawostki, ta faza jest już stanem bardzo głębokiego relaksu i można ją też osiągnąć poprzez wchodzenie w trans.


Faza 3 i 4 - Głęboki Sen

Po około dwudziestu minutach po tym jak zapadasz w płytki sen, przechodzisz w fazę głębokiego snu. Tutaj Twój mózg pracuje na falach „delta”, serce zaczyna bić wolniej i oddychasz wolnym regularnym rytmem. Jeżeli obudzisz się podczas trwania tej fazy, będziesz czuł się jakby Ci szumiało w głowie (taki zdezorientowany, wiesz o co mi chodzi nie ;) )

Powrót Do Fazy 3 i 2

Po zakończeniu fazy 4 powracasz do fazy 3 i 2. Cały ten proces zajmuje 90-120 minut i jest określany jako „N-REM” (w wolnym tłumaczeniu NIE-REM)

Faza REM

Tutaj zaczyna się zabawa o którą nam chodzi :) Faza REM (Rapid Eye Movement – Szybkie Ruchy Gałek Ocznych) następuje po cyklu N-REM. Jest to faza w której mózg zaczyna pracować tak jakbyśmy byli przebudzeni, ciśnienie krwi wzrasta, serce bije szybciej, wzrasta puls. Tutaj śnimy wszystkie sny. Co prawda mózg i ciało pracuje tak jakby były obudzone, ale umysł nakłada na ciało swego rodzaju „klatkę paraliżującą” żebyśmy nie poruszali np. rękoma i nogami jak coś się nam śni ;)


Cykl Się Powtarza

Po fazie REM, powracamy do snu płytkiego, potem znowu wchodzimy w fazę N-REM, potem w REM i tak w kółko aż do przebudzenia. Pierwsza faza REM trwa około 10-20 minut a jej długość wzrasta im dłużej śpimy – w ostatnich dwóch godzinach snu faza REM może trwać nawet godzinę.

Podsumowując, jeden cykl snu trwa około 90 minut, więc podczas jednej nocy masz 4-5 cykli co równa się 4-5 fazom REM co równa się 4-5 różnych snów.





Jak Pamiętać Sny


Ok, zanim będziesz mógł mieć świadomy sen, musisz nauczyć się pamiętać przynajmniej jeden sen dziennie. Przeciętny człowiek nie pamięta w ogóle snów – to nie jest problem, to tylko kwestia praktyki i chęci. Dobra lecimy z tym:

1.Musisz chcieć pamiętać sny. Po prostu myśl o tym czasem w ciągu dnia a szczególnie gdy kładziesz się spać. Twoja podświadomość podłapie że chcesz pamiętać sny i będziesz je pamiętał. Ludzie nie pamiętają snów głównie dlatego, bo nie mają takiej intencji.

Dodatkowo gdy kładziesz się spać wykonuj takie ćwiczenie. Połóż się w wygodnej pozycji, wyczyść swój umysł. Myśl o tym że się relaksujesz i odprężasz, możesz skupić się na rytmie Twojego oddechu. Gdy zlikwidujesz całe napięcie z Twoich mięśni, i głęboko się odprężysz, powtórz sobie kilka razy w myślach „ Idę teraz spać i będę śnić. Kiedy się obudzę, będę pamiętał moje sny”. Ja po takich sugestiach pamiętałem pierwszy sen już na drugi dzień (gdzie nigdy wcześniej nie pamiętałem snów) ale może się zdarzyć że minie kilka dni zanim zaczniesz pamiętać swoje sny – efekty są indywidualne dla każdego i uwarunkowane tym jak bardzo tego chcesz i jak bardzo wierzysz że to rzeczywiście jest możliwe.


2.Dziennik Snów (Obowiązkowy) Załóż sobie zeszyt albo dokument tekstowy w komputerze, gdzie będziesz zapisywał swoje sny (możesz też używać dyktafonu jeżeli chcesz). Dziennik snów spełnia kilka funkcji, po pierwsze drastycznie zwiększa Twoją umiejętność zapamiętywania snów, po drugie pozwala Ci odnaleźć twoje „znaki senne” (rzeczy, sytuacje, osoby które pojawiają się bardzo często w Twoich snach). Znaki senne są ekstremalnie pomocne w uzyskiwaniu świadomości we śnie ( wszystko jest opisane w dalszych częściach tego kursu).

Od razu po przebudzeniu nie poruszaj się, tylko staraj się przypomnieć sobie sen. Czasem może Ci się zdarzyć, że obudzisz się w środku nocy od razu po zakończonym śnie – zapisz go od natychmiast! Rano możesz go już nie pamiętać. Ja np. po tym jak powiedziałem sobie że chcę pamiętać sny, budziłem się kilka razy w nocy za każdym razem kiedy kolejny sen się skończył. Sny przypomina się od końca, więc przypominając sobie go, staraj się ułożyć historyjkę od końca do początku.

Nadaj Tytuł I Datę Każdemu Snu

Zapisuj dokładne daty snów i nadaj im tytuły które pomogą Ci sobie przypomnieć, o czym był konkretny sen kiedy będziesz przeglądał dziennik.

Zapisuj Wszystko

Zapisuj sny ze wszystkimi szczegółami, wszystkie czynności, emocje, kolory. Jak zauważyłeś że jakiś kamyk leżał obok zielonego smoka w czapce czarodzieja, to też to zapisz;)


Wyrób Sobie Nawyk

Najważniejsze żeby zapisywanie snów w dzienniku stało się Twoim rytuałem. Zdecyduj się na jedną formę zapisywania (zeszyt, komputer, dyktafon) i trzymaj się jej cały czas. Jeżeli jest to zeszyt, to używaj jednego długopisu, a zeszyt trzymaj w jednym miejscu (ja trzymałem pod poduszką). Zdecyduj i powiedz sobie że będziesz zapisywał przynajmniej jeden sen dziennie. Chodzi w tym wszystkim o to, że ciągłe powtarzanie jednej rutyny trenuje Twoją podświadomość, żeby automatycznie wykonywała to co chcesz - to powoduje że efekty przychodzą dużo szybciej.

Jak Szybko Możesz Spodziewać Się Efektów?

Jak zawsze efekt jest indywidualny dla każdego (wkurzające co ;P) Ja potrafiłem sobie przypomnieć pierwszy sen już następnego ranka od kiedy zdecydowałem że chcę pamiętać sny. Po około dwóch tygodniach potrafiłem sobie przypomnieć 2-3 sny każdego ranka a po miesiącu 4-5. Najważniejsza jest sumienność i regularność.







Jak Zdobyć Świadomość We Śnie

Sen jest tak samo rzeczywisty jak „normalne” życie, więc trzeba użyć jakiegoś sposobu żeby odróżnić czy śnimy czy nie. Tak naprawdę to teraz gdy czytasz ten tekst, to też mógłby być sen i byś o tym nie wiedział. Dodatkowo gdy śnimy, akceptujemy wszystko co się stanie, np. gdy we śnie siedzisz sobie w domu i serfujesz po internecie, to nie będzie nic dziwnego jak godzilla wejdzie Ci frontowymi drzwiami i da Ci prezent na urodziny -we śnie nasz zmysł krytyczny jest zawieszony.

TEST RZECZYWISTIOŚCI (TR)

Test rzeczywistości polega na wykonaniu czynności która pozwoli Ci jednoznacznie stwierdzić czy właśnie teraz śnisz czy nie. Może zdarzyć się np. że nie będziesz pewien czy śnisz czy nie- to oznacza że prawie na pewno jesteś we śnie. Zrób TR i jeżeli rzeczywiście śnisz, to automatycznie się uświadomisz.

Przykładowe testy rzeczywistości:


Przeczytaj Coś
Zacznij coś czytać, spójrz na coś innego i znów spójrz na to co czytałeś. Jeżeli śnisz, to tekst który czytałeś zmieni się.

Spójrz na zegarek
Spójrz na zegarek, odwróć wzrok i spójrz znowu na zegarek – jeżeli godzina się zmieni to oznacza że śnisz. We śnie zegarki nigdy nie pokazują właściwego czasu, co więcej często zegarki ze wskazówkami nie mają wskazówek, a elektroniczne nie mają cyfr tylko dziwne symbole.

Zaciśnij Palce Na Nosie
Zaciśnij palce na nosie i spróbuj oddychać. Jeżeli możesz oddychać przez palce to znaczy że śnisz

Spójrz na swoje ręce
Spójrz na swoje ręce i przestudiuj czy nie wyglądają dziwnie,. Spróbuj przetknąć palec przez drugą dłoń.

Spróbuj Lewitować
Tylko spróbuj. We śnie wystarczy że sobie o czymś pomyślisz i to się dzieje. Jeżeli zaczniesz lewitować, to od razu uzyskasz świadomość.

Przełącz Włącznik Światła
We śnie włączniki nie działają, a jeżeli działają to zmieniają tylko kolor światła w pomieszczeniu. Jeżeli włącznik nie działa to na pewno śpisz (albo wywaliło korek :D)

Dotknij Lustra
Włóż palec w lustro albo w ścianę. Fajne uczucie ;)




Lepsze Użycie Testów Rzeczywistości

Używałem tej techniki na samych początkach i śmiało mogę powiedzieć że daje świetne rezultaty. Ta technika polega na wyrobieniu sobie nawyku automatycznego robienia TRów w ciągu dnia, wszędzie i o każdej porze, tak żeby potem automatycznie zrobić test podczas snu i się uświadomić .

Np. ja ustaliłem sobie że za każdym razem kiedy patrzę na zegarek to wykonuję TR (moje ulubione to próba latania albo rozpalanie ogniska myślą). Potem podczas snu, gdy przypadkiem spojrzę na zegarek, automatycznie z nawyku robię TR i okazuję się że wzbijam się w powietrze, co znaczy że śnię – automatycznie staję się świadomy.

Możesz np. ustawić sobie alarm w telefonie albo zegarku na odstępy np. 10 minutowe i co dziesięć minut robić test. Jeżeli wyrobisz sobie nawyk, to we śnie też go zrobisz.


Użyj Swoich Znaków Sennych Do Testu Rzeczywistości
Tak samo jak trenujesz nawyk robienia TRów w regularnych odstępach czasu , to możesz powiązać TR, ze swoimi znakami sennymi (dlatego Dziennik Snów jest taki ważny). Po prostu bierzesz swój znak senny (sytuację, rzecz lub osobę która Ci się często śni) i podczas dnia gdy widzisz ją, albo gdy robisz tą czynność (Twój znak senny) to robisz test rzeczywistości. Mi na przykład często śni się radiowóz policyjny (pewnie przykre wspomnienie jak za małolata złapali mnie jak kradłem kod do gry komputerowej w media markt :D ). Wyrobiłem sobie nawyk, że robię TR za każdym razem kiedy w ciągu dnia widzę radiowóz, to powoduje że gdy we śnie widzę radiowóz, to od razu robie TR i staję się świadomy. To prosta i potężna technika, użyj jej.


To już wszystko! Te techniki i dziennik snów pozwolą Ci przy odrobinie praktyki i samozaparcia nauczyć się świadomie śnić. Poczytaj jeszcze co można robić żeby utrzymać się dłużej w świadomym śnie.


Jeżeli chcesz sugestii co można robić ciekawego w świadomych snach kliknij tutaj.

Jeżeli chcesz poznać jeszcze więcej technik świadomego śnienia kliknij tutaj.


PS Jedni mają spontaniczne świadome sny od urodzenia, inni muszą się postarać żeby się ich nauczyć, ale fakt jest taki że, każdy może to zrobić. Jednym efekty przychodzą szybko innym wolniej – ale systematyczność prędzej czy później zostaje nagrodzona.

W tym wypadku trochę Twojego wysiłku zostanie nagrodzone pięknymi i fascynującymi przeżyciami do końca życia – raz się nauczysz i będziesz śnił świadomie już zawsze. Życzę Ci fajnej zabawy ;)

Bartek


DODATKOWE MATERIAŁY



Jak Utrzymać Się Dłużej W Świadomym Śnie


Gdy pierwszy raz uda Ci się osiągnąć świadomość we śnie, możesz się tak podekscytować że Cię z niego „wywali” (pamiętam jak sam tak miałem ;) ) dlatego postaraj się być jak najbardziej opanowany i spokojny.


Może też się zdarzać, że będziesz czuł jak sen zanika, jak się rozmywa i traci klarowność. Wtedy możesz spróbować użyć którejś z technik poniżej:


Kręć Się Wokół Własnej Osi

Zacznij kręcić się bardzo szybko wokół własnej osi (nie będzie Ci się kręciło w głowie) i powiedz do siebie „Jak się zatrzymam to będę wciąż we śnie” albo „ Jak się zatrzymam to będę miejsce w którym chcesz się znaleźć” Możesz użyć tej techniki również jako „teleportu” do innych miejsc.


Pocieraj Ręce

Patrz na swoje dłonie i pocieraj nimi jednocześnie powtarzając „Wciąż jestem we śnie”


Zrób Listę Rzeczy Do Zrobienia

Jeżeli nie będziesz wiedział co chcesz robić podczas świadomego snu, to może się okazać że szybko wchłonie Cię zwykły sen. Żeby temu zapobiec, zrób sobie przed snem w myślach listę rzeczy które chcesz zrobić podczas świadomego śnienia.


Krzycz

Kiedy czujesz że sen traci klarowność krzyknij „Zwiększam ostrość snu” ( nie wiem dlaczego ale śmieszy mnie to – zawsze się śmieję jak tak drę ryj we śnie :D) albo „ Klarowność razy 1000”





Co Można Robić W Świadomych Snach


Co można robić w świadomych snach ? Jednym słowem wszystko co sobie możesz tylko wyobrazić . We śnie wystarczy że sobie o czymś pomyślisz, a to się staje natychmiast rzeczywistością. Polecam pobawić się następującymi rzeczami na początek:


Lataj

Latanie to nieziemskie przeżycie i powinno być jedną z pierwszych rzeczy jaką zrobisz. Latanie w zwykłym świecie np. samolotem albo skoki na spadochronie są fascynującymi przeżyciami, a co dopiero we śnie, gdzie odczuwasz wszystko jeszcze mocniej i intensywniej. Są różne sposoby latania, każdy preferuje coś innego. Można latać machając rękoma jak ptak, na supermena, pływając, lecieć na dywanie, możesz przekształcić się np. w ptaka i lecieć.... nie ma ograniczeń. Niektóre osoby mają problemy z lataniem wysoko, inne z lataniem z ultra szybką prędkością – jeżeli masz takie problemy to spróbuj po prostu zmienić styl w jakim latasz.


Zwiedzaj Świat Swojego Snu

Skorzystaj z tego że masz pełną kontrolę nad snem, zwiedzaj sobie świat, szukaj ścieżek, szukaj symboli, przenoś się w różne lokacje.


Baw Się

Transformuj się w różne zwierzęta (będziesz rzeczywiście czuł i widział jak zwierze w które się zamieniłeś), zmieniaj płeć, zrób się niewidzialnym, przechodź na drugą stronę lustra i sprawdź gdzie wylądujesz


Uprawiaj Sex

Uprawiaj sex z kimkolwiek chcesz, gdziekolwiek chcesz (bez ciąży i bez hiv :D). Wiele osób śni świadomie głównie z powodu ogromnie przyjemnych doświadczeń seksualnych jakie można przeżyć w świadomych snach. Orgazm we śnie jest kilkunastokrotnie silniejszy niż w normalnym świecie.


W obiegu jest jedna historia kobiety, która latała sobie po niebie i spotkała na drodze wielką chmurę w kształcie penisa. Przeleciała przez tą chmurę i w tym momencie poczuła tak olbrzymi orgazm przeszywający jej ciało, że aż obudziła się jeszcze drżąca.


Odkryj Kim Lub Czym Byłeś W Przeszłym Życiu

Stwórz we śnie drzwi i powiedz sobie że jak przez nie przejdziesz to przeniesiesz się do Twojego przeszłego życia.


Przywołaj Swojego Patrona/Opiekuna

Każdy ma swojego patrona/opiekuna. Są to ludzie bądź istoty z innej planety które nas prowadzą i które się nami opiekują. Wystarczy że powiesz na głos „Przywołuję Cię mój opiekunie, chcę Cię zobaczyć”


Zwalcz Swoje Koszmary

Najłatwiejszym sposobem żeby zwalczyć koszmar jest skonfrontowanie się z nim. Gdy śnisz świadomie nie musisz się go bać, bo jesteś świadomy że jest on tylko wytworem Twojej wyobraźni. Jeżeli np. goni Cię jakiś potwór, to zatrzymaj się i zapytaj go prosto w oczy „Czego ode mnie chcesz?” Koszmar może wtedy Ci powiedzieć coś ważnego, może nie powiedzieć nic i zniknąć, może Cię też zaatakować. Jeżeli Cię zaatakuje to żaden problem, możesz z nim wygrać w 2 sekundy- to Twój sen. Jeżeli tak się stanie, to po tym jak go pokonasz poproś go o prezent – w taki sposób przeistoczysz agresję w coś przyjemnego.


Ja nie miałem osobiście nigdy koszmarów, ale krążą historie o ludziach którym ich koszmary np. wręczyły kierownicę samochodową mówiąc „goniłem Cię cały ten czas bo ciałem Ci tylko to dać”




Inne Metody Osiągania Świadomego Snu


.
MILD

Autorem tej techniki jest LaBerge. Polega ona na obudzeniu się z normalnego snu i położeniu się ponownie spać z intencją wejścia w świadomy sen.

Krok 1. Powiedz sobie przed snem, że po obudzeniu się będziesz pamiętał swój normalny sen. Gdy już się obudzisz, przypomnij sobie z niego jak najwięcej szczegółów.

Krok 2. Kładąc się z powrotem spać, skieruj swoją uwagę i intencję na to że chcesz mieć świadomy sen. Zasypiając powtarzaj w myślach „Zasypiam i mam świadomy sen, jestem w pełni świadomy że śnię”

Krok 3. Wizualizuj jakbyś był we śnie. Wyobraź sobie siebie w scenerii snu, jaki miałeś przed obudzeniem. Jeżeli nie pamiętasz snu, to wyobrażaj sobie siebie w świadomym śnie (np. jakbyś latał). Powtarzaj kroki 2 i 3 aż do zaśnięcia


Jeżeli wszystko poszło ok, powinieneś zasnąć i zacząć świadomie śnić.



WILD

Ta technika polega na przejściu ze stanu w którym jesteś obudzony, bezpośrednio do snu. Jest to możliwe za pomocą wyłapania fazy w której masz hipnagogi (granica między snem a byciem obudzonym) i skupieniu się na nich. Po prostu musisz obserwować jak się rozwijają i jeżeli zostaniesz odpowiednio długo świadomy to przejdziesz bezpośrednio do snu. Hipnagogi mogą mieć przeróżne kształty, począwszy od kolorowych kropek i kresek po pełne obrazy i scenki.


Oto jak to zrobić w 3 krokach:


Zrelaksuj Się

Połóż się wygodnie i zamknij oczy. Kiedy wdychasz powietrze napnij mięśnie stóp, kiedy wydychasz rozluźnij je. Potem przy wdechu napnij mięśnie łydek i rozluźnij je przy wydechu. Rób tak z każdymi mięśniami aż dojdziesz do głowy. Gdy zrobisz to dobrze, powinieneś się czuć totalnie rozluźniony- Twój mózg powinien przejść na fale alfa.


Zwracaj Uwagę

Teraz musisz zostać przytomny i nie odpłynąć w sen. Żeby to zrobić możesz:

*

Liczyć 1- Śnię, 2 Śnię, 3 Śnię itd.
*

Zwracać uwagę na swój oddech i liczyć wdechy i wydechy.
*

Wyobrazić sobie siebie idącego po schodach w dół, liczącego każdy stopnień
*

Kombinację kilku z powyższych


Wejdź W Sen

Jeżeli zostaniesz przytomny to dotrzesz do stanu gdzie hipnagogi będą stawały się coraz wyraźniejsze a Ty będziesz czuł że możesz wejść w sen. Nie da się opisać tego uczucia, to po prostu wiesz. Kiedy dotrzesz do tego momentu, po prostu złap jakiś obraz i zrób zbliżenie na niego – to powinno Cię wciągnąć w sen.


Ćwicz

Przy tej technice najtrudniej jest zostać przytomnym i nie odpłynąć w sen, dlatego może minąć trochę czasu zanim ją opanujesz, ale naprawdę warto. Gdy już opanujesz ją dobrze, będziesz w stanie wejść w sen bez odliczania – wystarczy się zrelaksować.




WBTB

Ta metoda jest uważana za bardzo efektywną, ja jej nie próbowałem, bo po prostu jestem śmierdzącym leniem. Polega ona na ustawieniu sobie budzika kilka godzin wcześniej niż planujemy wstać. Gdy się obudzisz idź i porób coś związanego ze świadomym snem. Możesz poserfować po stronach w internecie o świadomych snach, poczytać dziennik snów itp. Kiedy czujesz że świadomy sen to jedyna myśl która prześladuje Twój umysł, możesz pójść ponownie spać.


Można łączyć tą technikę z MILD i WILD.



Ciekawe Zjawiska Związane Ze Snem


Mogło się zdarzyć że przeżyłeś już niektóre z niżej opisanych przeze mnie zjawisk w przeszłości. Jeżeli tak, to teraz się dowiesz czym tak naprawdę są, a jeżeli nie, to będziesz wiedział czym są jeżeli Ci się kiedykolwiek przydarzą.


Fałszywe Przebudzenie

Fałszywe przebudzenie ma miejsce kiedy się obudzisz i robisz wszystkie normalne czynności jakie robisz np. rano (wstajesz z łóżka, myjesz zęby) ale tak naprawdę to wciąż jest sen. Po chwili budzisz się jeszcze raz i dopiero zauważasz że nie obudziłeś się tak naprawdę. Czasem dzieją się ciekawe rzeczy, bo możesz się fałszywie przebudzić i zacząć zapisywać sen który śnił Ci się tej nocy, by po chwili obudzić się jeszcze raz – może to być irytujące dla osób które często mają fałszywe przebudzenia;) Możesz również przekształcić fałszywe przebudzenie w świadomy sen, wystarczy że zrobisz test rzeczywistości. .


Paraliż Przysenny

Kiedy śpisz Twój mózg nakłada na Twoje ciało „klatkę” która paraliżuje i blokuje wszystkie Twoje mięśnie. Ma to na celu to, żebyś nie poruszał np. rękoma i nogami kiedyś śnisz. Może zdarzyć się, że przebudzisz się ze snu wciąż mając nałożoną klatkę – wtedy jesteś obudzony ale nie możesz się poruszać. Często temu zjawisku towarzyszą halucynacje – ludzie opisywali że czuli i widzieli kosmitów którzy chcieli wyciąć im organy, że słyszeli widma, jęki, krzyki, widzieli duchy. Dla kogoś kto nie wie czym taki stan jest wywołany, może to być straszne przeżycie.

Jeżeli zdarzy Ci się obudzić sparaliżowanym, to żeby przywrócić sobie władanie nad ciałem wystarczy poruszyć jakąś częścią ciała – wystarczy że poruszysz tylko delikatnie a wróci Ci władanie we wszystkich mięśniach. Skup się np. na dużym palcu u nogi i ze wszystkich sił fizycznych i mentalnych staraj się nim poruszyć. Gdy uda Ci się tylko drgnąć nim, paraliż minie.



Czym Są Sny


Jest wiele teorii na to czym są sny. Przybliżę Ci kilka z nich:



Naukowa

Twój mózg posiada specjalny ośrodek odpowiedzialny za sny który uaktywnia się w fazie REM. Gdy to nastąpi, Twój umysł zostaje bombardowany losowymi impulsami i stara się złożyć z nich coś sensownego. I tak powstaje sen :D


Sceptyczna

Sen jest wynikiem układania i porządkowania przez mózg wydarzeń i doświadczeń z całego dnia.



Psychologiczna

Twoje sny są niejako mechanizmem zabezpieczającym dla Twojej podświadomości, która daje upust i uwalnia podczas snu wszystkie rzeczy których nie mógłbyś zrobić w normalnym życiu. Rozładowuje się ze wszystkich nagromadzonych informacji, a że prawda i klarowne obrazy mogłyby być zbyt szokujące, to używa ona symboli.


Duchowa

W snach otrzymujesz znaki, sygnały i informacje od Boga. Możesz je rozszyfrować i wyciągnąć z nich prawdę dla siebie.


Moja Teoria

A co za różnica czym jest sen – nie dbam o to. Ważne jest to, że świadomy sen pozwala mi świetnie się bawić, rozwijać i poznawać nowe rzeczy, pozwala rozwijać moją kreatywność i wyobraźnię, Czy sen ma jakieś symbole i znaczenia pozaziemskie ? Nie sądzę, a jeśli tak to nie dbam o nie.





Historia Świadomego Śnienia


Pomimo tego że świadome śnienie zdobywa we współczesnym społeczeństwie coraz to większą popularność, to nie jest one wynalazkiem współczesnej generacji. Korzenie świadomego śnienia sięgają czasów starożytnych lecz dopiero współczesny człowiek zaczął badać naukowo fenomen tego zjawiska.

Technik świadomego snu używali szamani starożytnych plemion, żeby kontaktować się z Bogami, z duchami i żeby szukać odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Najstarszymi znanymi ludźmi którzy potrafili śnić świadomie byli żyjący przeszło 40.000 lat temu aborygeni.

Tybetańscy jogini używali świadomego snu żeby przebudzić się ze „snu” jaki my nazywamy rzeczywistością. O świadomym śnie wspominali tacy ludzie jak Św. Tomasz z Akwinu czy Sigmund Freud. Współczesne badania nad snami rozpoczął w 1977 LeBerge, które na początku nie przynosiły rezultatów, ale przyniosły rozgłos publiczny który padł na temat snów. LeBerg jest również autorem techniki wywoływania świadomego snu MILD.






http://www.DrugaDroga.com

Rozwój Osobisty I Filozofia Tylko Dla Inteligentnych




Prawa Autorskie: Artykuł Jest Własnością Intelektualną Autora. Możesz udostępniać i powielać ten artykuł TYLKO jeżeli:

1) Powielasz artykuł w NIEZMIENIONEJ formie

2) Zakaz używania moich tekstów do celów komercyjnych

3) Umieścisz następujące informacje o autorze tego artykulu na początku i na końcu tekstu:

Autorem tego artykułu jest:

www.DrugaDroga.com - Rozwój Osobisty I Filozofia Tylko Dla Inteligentnych (link musi być klikalny i aktywny)


Bardzo chętnie dzielę się wiedzą i dlatego zezwalam na przekazywanie tego artykułu dalej, ale tylko z uwzględnieniem powyższych warunków -wystarczy że umieścisz adnotację o autorze i link zwrotny . Wszelkie oznaki łamania powyższych zasad będzie skutkowało wyciąganiem konsekwencji prawnych od osób które je łamią - zastanów się dwa razy czy stać Cię na to żeby płacić duże grzywny za kradzież wartości intelektualnej albo na siedzenie w ciasnej celi za taką głupotę.

DrugaDroga.com - Rozwój Osobisty I Filozofia Tylko Dla Inteligentnych
Świadome Śnienie - Kurs
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak sobie poradzić z załamaniem nerwowym?


Autor: Remigiusz

Załamanie nerwowe określane jest również jako kryzys nerwowy, załamanie stresowe czy załamanie psychiczne – wtedy nie wymaga ono specjalistycznego leczenia, co więcej załamanie nerwowe jako choroba nie występuje w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych.

Stan ten często mylony jest z depresją i taka błędna diagnoza powoduje tylko pogłębianie się załamania, bowiem oba schorzenia wymagają zupełnie innych metod leczenia.
O ile depresja jest procesem ciągłym, a stan psychiczny chorego zmienia się stopniowo, to o załamaniu nerwowym najczęściej mówi się w przypadku, kiedy dojdzie do nagłych i niespodziewanych sytuacji, takich jak tragedia rodzinna czy wypadek. Oczywiście załamanie nerwowe może również narastać w czasie, szczególnie jeśli cierpiący bagatelizuje problem od początku powstania stanu.
Załamanie nerwowe możne powstać na skutek kryzysu rozwojowego, w wyniku nowej sytuacji życiowej (np. pojawienie się dziecka, zmiana miejsca zamieszkania czy miejsca zatrudnienia) bądź kryzysu egzystencjalnego – najczęściej w okresie dojrzewania bądź w czasie kryzysu wieku średniego.
Objawy
Załamanie nerwowe odmiennie od stanów depresyjnych najczęściej objawia się fizycznie: dochodzi do kołatania serca, podniesionego tętna i drżenia rąk, pojawiają się zaburzenia ze snem, zaburzenia trawienne w postaci biegunek i wymiotów oraz bóle głowy. Oprócz tych objawów występują również te typowo emocjonalne jak przygnębienie, smutek, lęk, wycofanie społeczne, gniew, a nawet wrogość i agresja.
Leczenie
Zazwyczaj załamanie nerwowe ma charakter krótkotrwały i nie wymaga specjalistycznego leczenia. W ciężkich przypadkach przyda się pomoc psychologiczna jednak najczęściej osoba dotknięta tym stanem sama dokonuje analizy swojego zachowania, myślenia i funkcjonowania w otoczeniu, po czym wraca do środowiska i jeszcze sprawniej radzi sobie z codziennymi obowiązkami - paradoksalnie w tych sytuacjach dochodzi do rozwoju osobowości.
Załamanie nerwowe wymaga terapii, kiedy do reaktywacji nie dochodzi, a stan przygnębienia pogłębia się. Nieleczone załamanie nerwowe przeradza się wtedy w depresję bądź nerwicę.
Zapobieganie
Tak naprawdę nie ma złotego środka na uniknięcie załamania nerwowego, gdyż to nierzadko występuje na skutek nagłych, traumatycznych wydarzeń. Istnieją jednak pewne skutecznie wskazówki, które pomagają przetrwać ten stan.
Nie od dziś wiadomo, że optymistom żyje się łatwiej. Ci również rzadziej przechodzą załamanie nerwowe. Pozytywne nastawienie do życia powoduje inne, może nawet mniejsze przeżywanie tragedii. Postaraj się z każdej sytuacji wysnuć wnioski, ucz się i zachowaj doświadczenia na przyszłość.
Łatwiej przechodzi się życiowe zakręty jeśli wyznaczy się wcześniej swoje priorytety – jeśli sytuacja ich nie dotyczy, dystansujmy się.
Nie zadręczaj się problemami innych, bądź asertywny – nie oznacza to oczywiście, że masz nie pomagać bliskim w potrzebie jednak wszystko z umiarem, bez szkody dla osobistej psychiki.
Nie bój się korzystać z pomocy specjalistów. Pamiętaj, że terapie u psychologa bądź wizyty u psychoterapeuty mają na celu poprawę Twojego stanu. Możesz zdecydować się na terapie indywidualną bądź dołączyć do grupy wsparcia i uczestniczyć w spotkaniach grupowych – trzeba wiedzieć, że kumulowanie swoich problemów i brak otwartości do wyznań może przyczyniać się do powstania załamania – wsparcie rodziny, przyjaciół, a czasem osób zupełnie obcych - obiektywnych staje się wtedy nieocenione.

Pokonaj depresję - sprawdź nasz portal: http://bezdepresji.pl/
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Cudowna moc śmiechu


Autor: Urszula Arczewska

Miło jest popatrzeć na rozbawione, pełne entuzjazmu dzieci. Nie trzeba ich specjalnie namawiać do tego, by się śmiały. Mają one uśmiech na zawołanie. Niestety, z upływem lat tracimy tę spontaniczność i stajemy się ponurzy. Czasem usprawiedliwiamy się tym, że nie wypada się śmiać.



Miło jest popatrzeć na rozbawione, pełne entuzjazmu dzieci. Nie trzeba ich specjalnie namawiać do tego, by się śmiały. Mają one uśmiech na zawołanie. Niestety, z upływem lat tracimy tę spontaniczność i stajemy się ponurzy. Czasem usprawiedliwiamy się tym, że nie wypada się śmiać. Uczeni zbadali znaczenie śmiechu dla ludzkiego zdrowia. Około 15 lat temu powstała tak zwana laughter yog, czyli joga śmiechu. Opracował ją hinduski lekarz, Madan Kataria. Wkrótce rozpowszechniła się w całym świecie. To system ćwiczeń mający na celu pobudzanie ludzi do śmiania się. Techniki relaksacyjne łączą się z pranajską jogą. Jej celem jest wzbudzenie w nas wewnętrznego dziecka i odczuwanie radości dziecięcej.

Dobroczynny wpływ na układ parasympatyczny
Laughter yoga wywołuje śmiech, który ma za zadanie stymulację przepony i uruchomienie układu parasympatycznego, pomagającego przezwyciężać stres. Dzięki niej można znakomicie zrelaksować się. W czasie śmiania się wydzielają się endorfiny - hormony szczęścia. Pobudzanie przepony poprzez śmiech sprzyja prawidłowemu funkcjonowaniu układu parasympatycznego. Zwolennicy jogi śmiechu zapewniają, że organizm może zregenerować się podwójnie pod względem fizycznym i psychicznym. I to w sposób naturalny i przyjemny.

Joga Śmiechu pomaga wydajniej pracować

Terapeutyczną wartość jogi śmiechu zauważono i zaczęto stosować w życiu. Powstały nawet firmy, które używają tej metody w celu podniesienia wydajności własnych pracowników. Hinduski lekarz przeprowadził w Ameryce dużo kursów  i współpracował z takimi dużymi zakładami jak Hewlett Packard czy SAS Airlines. Sesja jogi śmiechu trwała pół godziny i zaczynano ją na początku dnia. Stwierdzono, że pracownicy lepiej i wydajniej pracowali dla dobra firmy. Używa się też w kryminalistyce. Terapia śmiechem pomaga lepiej kierować przestępcami i łagodzić ich stres.

Śmiech dobry na wszystko
Ogólnie mówiąc śmiech jest lekiem na wszystko. Nie ma tu żadnych przeciwwskazań. Dla każdego bez względu na wagę ciała, wiek i przynależność rasową. W sytuacji konfliktowej  potrafi rozładować napięcie i sprzyja znalezieniu rozwiązania. Małżonkom pomaga zachować świeżość uczuć i wzniecać namiętność. Ludzie z dużym poczuciem humoru są dobrze oceniani przez innych i lubiani. Każdy chce przebywać z osobą pogodną. Ludzie weseli również lepiej radzą sobie w życiu. Warto więc połączyć ćwiczenia fizyczne ze śmiechem.




Urszula Arczewska
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Samotność i osamotnienie - plaga obecnych czasów?

Badania donoszą, iż coraz więcej osób cierpi zarówno na świecie, jak i w Polsce z powodu uczucia, które dotyczy tak naprawdę każdego z ludzi. Tym uczuciem, a raczej stanem psychicznym, czy też stanem emocjonalnym jest samotność.
Z samotnością ludzie zmagają się od zarania dziejów, a właściwie od czasu, kiedy istnieje człowiek, tak i istnieje samotność. Samotność może mieć przy tym różne podłoża i może występować ona z różnych przyczyn. I tak rozróżniamy samotność związaną z brakiem partnera życiowego, bliskiej osoby z rodziny, czy też przyjaciół, znajomych, a także ogólno pojęte osamotnienie związane z różnymi zdarzeniami w życiu człowieka. Od zarania dziejów także człowiek stara się walczyć z tym negatywnym i niewątpliwie przeszkadzającym mu stanem emocjonalnym, czy też emocjonalno-uczuciowym.
Samotność dotyczy coraz większej ilości osób, bo też i nasz styl życia się ciągle zmienia. Coraz więcej ludzi zamyka się w domach z różnych powodów, albo też nie ma po prostu czasu na nawiązywanie nowych znajomości i miłych relacji. Przychodzi moment, w którym niezauważalnie do człowieka życia wdziera się samotność. Samotność w dzisiejszym świecie staje się zjawiskiem coraz bardziej powszechnym. W dobie Internetu coraz więcej osób zamyka się w czterech ścianach i wybiera samotne spędzanie czasu przed komputerem, niż np. spotkanie ze znajomymi. Z czasem taki stan może sprzyjać pojawieniu się uczucia samotności.
Problemy w rodzinie, czy też problemy w związku, który często bywa dosyć nieudany, a nawet toksyczny powodują jeszcze większe poczucie samotności i osamotnienia. Osamotnienie i samotność stają się coraz częstszym powodem, dla którego ludzie popadają w schorzenia, typu depresja, która odbiera im już do reszty sens życia. Coraz więcej osób ma trudności w znalezieniu partnera, ponieważ promuje się wyścig szczurów, perfekcyjność i dążenie do doskonałości w każdej dziedzinie życia. Nie każdy jednak podziela tego typu wartości, a osoby niekoniecznie je podzielający często odczuwają osamotnienie z tego powodu.
-- O autorze
Pozdrawiam,
D. Lipowski.

Przestań tkwić w przeszłości


Autor: Daniel Karwicki

Przeszłość – popularne miejsce „wycieczek” wielu osób. Szkoda tylko, że ktoś, kto się tam wybiera, nie dostrzega zazwyczaj jednej rzeczy, a mianowicie tego, że przeszłości już nie ma. To nieistniejące miejsce działa jednak na ludzi jak światło na owady. Przyciąga, hipnotyzuje, więzi, i ciężko się oprzeć przed jej urokiem.

Działa też niczym pułapka. I w rzeczywistości nią jest. Przyciąga do siebie sporą liczbę „turystów” zachęconych jej obezwładniającym czarem. W rzeczywistości jednak przeszłość odeszła i jedyne co po sobie pozostawiła to wspomnienia, a i te nie zawsze potrafimy idealnie odtworzyć, kiedy je przywołujemy.
Po co zatem wybierać się w przeszłość i czy ma to w ogóle sens?
Przeszłość dostarczyła człowiekowi różnych wrażeń i doświadczeń. Począwszy od tych złych i koszmarnych na przyjemnych kończąc. W zasadzie składa się ona z całego wachlarza doznanych uczuć, przeżytych sytuacji i nabytych doświadczeń itd. To, co warto z niej wyciągać to lekcje, które uczyniły nas mądrzejszymi i przyjemnie wspomnienia – i warto także pamiętać, żeby i one nie stały się czymś, co obezwładnia i przyćmiewa najważniejszy moment w życiu, jakim jest chwila obecna. Owszem, przywołać ze wspomnień coś miłego jest czasami potrzebne i pomaga, ponieważ działa kojąco, lecz w bardzo wielu przypadkach również potrafi sparaliżować ludzi przed pójściem dalej i zatrzymać ich w miejscu. Zaciągnięcie przeszłości do teraźniejszości ma to do siebie, że w teraźniejszości brakuje miejsca na… teraźniejszość, ponieważ jej miejsce zajęła przeszłość; czyli coś, co już było, zastępuje to, co jest teraz.
Nie jest rzadkim zjawiskiem, a nawet należy powiedzieć, że aż nazbyt częstym, widok ludzi stale cierpiących z powodu przeszłości. Przyczyn, które wywołały taki stan rzeczy, może być wiele. W zasadzie każdy z własnego doświadczenia wie, co to może być i jaki to może mieć wpływ na życie człowieka. Maltretowanie się jednak z powodu przeszłych przeżyć to złe rozwiązanie. Przywiązanie do niej to jeszcze coś gorszego, ponieważ podobnie jak już wspomniałem powyżej, teraźniejszość cierpi poprzez umieszczenie w niej bolesnej przeszłości. Jeśli człowiek umieszcza bolesną przeszłość w teraźniejszości, to jak jawić się będzie przyszłość? Nie trzeba być jasnowidzem, żeby to wiedzieć. W ten sposób trwa cierpienie, którego końca nie widać. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość zlewają się w jedno i jest tym ból; są nim. Dlatego zazwyczaj u ludzi, którzy przywiązali się do bólu z przeszłości rzadko kiedy widać jakąkolwiek poprawę, ponieważ przywiązali się do niego tak bardzo, iż nie dopuszczają do siebie myśli ani odrobiny nadziei, że może być inaczej. Posługują się stale tym samym wzorcem zachowania, który daje im ciągle ten sam efekt. Zobacz, jak wielu ludzi postrzega teraźniejszość poprzez pryzmat swoich przeszłych doświadczeń, tak naprawdę szkodząc w ten sposób sobie i innym. Chcąc pozbyć się bólu, należałoby zmienić nieco swoje podejście do przeszłości. Mianowicie potrzebne jest pewne zrozumienie tego, że jedynie dzięki porzuceniu jej i daniu zielonego światła chwili teraźniejszej, wolnej od przeszłości, można wiele zmienić w swoim życiu, a nawet i wszystko.
To jest jednocześnie łatwe i trudne do zrobienia. Łatwe, ponieważ wystarczy jedna decyzja, jeden krok naprzód, żeby zostawić przeszłość tam, gdzie jej miejsce – i niech tam zostanie, ponieważ niczego już w niej zmienić nie można. Trudne, ponieważ przez długi czas człowiek żył jak w hipnotycznym transie, pogrążony w śnie o przeszłości, który jest niczym innym jak tylko zniewalającą iluzją.
To już było, to se ne vrati.
Właśnie, to, co już było, nie wróci, więc po co marnować na to swoją teraźniejszość i cierpieć z tego powodu? Z przeszłości warto wyciągnąć nauki i miłe wspomnienia. Więcej nie trzeba, ponieważ grzebanie w niej w nadmiarze może jedynie zaszkodzić.
Nie będę Ci też teraz na siłę doradzał zastosowania w życiu prawd typu: „bądź jedynie teraz”, „opuść przeszłość i zacznij w końcu żyć”, „skup się na teraźniejszości”, „tylko to, co jest teraz ma znaczenie” itd. Zamiast wygłaszać mowy pełne patosu, zasugeruję jedynie, że może jednak warto zastanowić się nad sensem przebywania w przeszłości? Jeśli cierpisz z jej powodu i nie przynosi Ci przebywanie w niej żadnych pozytywów, a Twoje obecne życie nie wygląda przez to dobrze, to chyba warto opuścić statek, który już dawno zatonął? Przeszłość już nie pływa, teraźniejszość jest tym, co pływa i kieruje Twoim życiem, ponieważ jest to jedyna chwila, w której możesz cokolwiek zrobić. Nie zrobisz nic w przeszłości czy w przyszłości. Pierwszej już nie ma, a druga zależy od tego, co właśnie robisz teraz. Na koniec dodam jeszcze moje własne słowa:
Pomyśl o tym, co możesz zrobić teraz, zamiast myśleć o tym, co mogłeś zrobić w przeszłości.



Drugie życie.


Autor: Richart Grel

Był pogodny lipcowy dzień. Wąska górska ścieżka. Słońce przbijało się przez liście chroniące nas przed nadchodzącym skwarem. Zapach lasu wprawiał w upojny nastrój wycieczki w nieznane. Czy to przypadek, że pod przypadkowo kopniętym kamieniem kryła się stara moneta zgubiona przez nieznanego przechodnia ponad sto lat temu. A jednak.

Gdzie ukryte są skarby? W ruinach zamków? W zbójeckich pieczarach? W podziemiach pałaców? Grobowcach władców?
Ja zacząłem ich szukać wokół siebie. Najpierw na dnie szuflady. Potem w przepastnych czeluściach szaf. Dotarłem w swych poszukiwaniach w głębiny piwnic. Wspiąłem się na szczyty strychów. Wszędzie gdzie kolwiek dotarłem było ich mnóstwo. Wystarczyło sięgnąć, a one zamieniały się to w stare wieczne pióro, to w skórzany pasek, to w zegar z kukułką, to w lampowe radio, popsute żelazko, starą walizkę, ołowianego żołnierzyka...
Ile warte są nasze rupiecie, stare nieużywane sprzęty.
Nasz majątek to dziesiątki tysięcy złotych. Wszyscy jesteśmy bogaczami.
Dlatego:
Zastanów się nim pozbędziesz się starych trzewików, zepsutego zegarka, wojskowej czapki po wujku, aparatu fotograficznego po dziadku. Może ktoś właśnie czeka na te cudeńka i zapłonie pożądaniem na ich widok.
COKOLWIEK STWORZYŁY LUDZKIE RĘCE JEST SKARBEM.
Znalazłem na strychu stary zegar.  No może nie tak bardzo stary. Rok produkcji 1958. Czyli liczy sobie ponad pół wieku.  Stał zakurzony i zapomniany tylko z tego powodu, że ktoś pozbawił go szklanej osłony na plastykowy cyferblat.
Odkurzyłem. Nakręciłem. I….
CHODZI, BIJE. Co pół godziny słychać jego bim bom. Wspaniała tercja mała w dół.  Jakby ktoś o pełnej godzinie tyle razy, która godzina i po razie o wpół, śpiewał życzenia „sto lat”.
Ile takich sentymentalnych cudów kryje jeszcze mój strych?
Czy ktoś da im drugą szansę, obdarzy drugim życiem?
Dostrzeże w nich skarby?

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.


Daniel Karwicki
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Małe kłamstewka, które sobie wmawiamy


Autor: Daniel Karwicki

Niestety, może temat do najmilszych nie należy to jednak warto go poruszyć. Czym są kłamstewka, o których piszę? Z całą pewnością można je określić jako czynniki negatywne. Ich obecność powoduje wiele zamętu  w życiu człowieka i jest to zatrważające. Jak wielkie szkody powodują i do jakich rezultatów prowadzą?

Odpowiedź jest jednoznaczna. Powodują wielkie szkody, a o fatalnych rezultatach wspominać już nie trzeba. Niby każdy zdaje sobie sprawę z tego, że wszelkie kłamstewka mające coś usprawiedliwić są z natury złe, tak mimo wszystko bardzo wiele osób korzysta z ich „usług”.
Często zdarza się, iż człowiek ze wszelkich sił próbuje jakoś usprawiedliwić swoje poczynania, szczególnie kiedy coś poszło nie tak, znaleźć jakąś wygodną wymówkę i uciec od odpowiedzialności. Jest to dosyć wygodne, gdyż dzięki łatwemu kłamstewku można ominąć ciężar odpowiedzialności.
„Małe kłamstewko” to wcale nie taka „mała rzecz”.

Kłamstewko, wymówka, wykręt bądź jakkolwiek inaczej to nazwać są w zasadzie praktycznie tym samym. W ostatecznym rozrachunku prowadzą do tego samego rezultatu. Bo czym innym jest wymówka jak nie kłamstewkiem powtarzanym sobie i innym w celu usprawiedliwienia siebie? Kontynuując temat. Najgorszą rzeczą, jaką człowiek może zrobić, jest kłamanie samemu sobie. Dlaczego? Ponieważ od tego wszystko się zaczyna. Jeśli człowiek nie jest uczciwy w stosunku do samego siebie, nie będzie takim i dla innych.
Jedno małe kłamstewko, mała wymówka mogą być tym czynnikiem, który faktycznie nie jest taką „małą rzeczą”. Może opiszę jak działa małe kłamstewko na dwóch przykładach. Powiedzmy, że ktoś pragnie schudnąć. Osoba ta zrobiła sobie solidne postanowienia i pragnie wcielić w życie samodyscyplinę. Stosuje w tym wypadku jakąś dietę, zaczyna ćwiczyć itd. Jednak od czasu do czasu w jadłospisie pojawia się jeden „niewinny” pączek albo i kilka. „To nic takiego” - mówi sobie taka osoba. „Jeden czy dwa pączki nie zaszkodzą od czasu do czasu”. I po tym stwierdzeniu robi się tej osobie jakoś tak miło i błogo. Jest przecież niewinne usprawiedliwienie!!! Kiedy jednak inni zaczynają to widzieć i pytają: „przecież się odchudzasz i ćwiczysz, jak pączki mogą ci pomóc?” nasz bohater zaczyna czuć się dosyć niewygodnie po takim spostrzeżeniu i zaczyna się w jego głowie rodzić pewna myśl: „przyznać się, że schrzaniłem i nie dotrzymałem postanowienia czy może coś wymyślić?” Finał jest do przewidzenia. Wygra jakieś małe usprawiedliwiające kłamstewko niż chęć przyznania się do złamania postanowienia. Jako że ludzie nie przepadają przyznawać się do winy i błędów, tym bardziej z większą chęcią wymyślą jakieś usprawiedliwienie. Podobnie będzie z kimś, kto notorycznie się spóźnia. Zawsze znajdzie wyjaśnienie na to, co go powstrzymało przed byciem na czas. Korki uliczne, zła pogoda, popsuty budzik, kot i pies, którym trzeba było dać jeść, sąsiad, który go zaczepił i za dużo gadał itd. Niby to faktycznie drobne i małe wymówki, z tym że…
…zrobią one później prawdziwy bałagan w życiu.
Mała przyczyna, wielki skutek. Łatwość, z jaką ludzie znajdują wszelkie usprawiedliwienia, zaczyna przeradzać się w powtarzaną czynność. Po prostu znalezienie wymówki jest prostsze i przyjemniejsze niż ciężar przyznania się do złamanych postanowień i obietnic. Kiedy człowiek oszukuje sam siebie, zacznie oszukiwać innych w celu usprawiedliwienia siebie. Notorycznie łamane obietnice i przyrzeczenia samemu sobie będą przyczyną łamania obietnic i przyrzeczeń, które dało się innym. Pomyślmy w tym momencie. Jeśli ktoś skłamał samemu sobie nawet w tak niby błahych i drobnych sprawach, o których pisałem, jak pączek i spóźnianie się, to jak taki człowiek chce udźwignąć ciężar większej odpowiedzialności, skoro nie potrafi dotrzymać umowy w tak prostych postanowieniach? Jak w ogóle chce funkcjonować wśród poważnych ludzi? Jak z takim podejściem będzie wyglądał związek takiego człowieka z drugą osobą, praca, biznes, cokolwiek, czym niby pragnie się na poważnie zająć? Chcąc być traktowanym poważnie przez poważnych ludzi, samemu trzeba być poważnym. Prosta to filozofia jak gwóźdź.
Każdy z nas z całą pewnością coś kiedyś „wymyślił”, co miało go usprawiedliwić. Nie jest niczym złym się do tego przyznać. Zauważenie tego, jako coś szkodliwego to pierwszy stopień do zmian. Nie jest się w już tym momencie osobą, która ślepo wierzy we własne usprawiedliwienia.  To powinno cieszyć. W końcu człowiek zaczyna zmieniać się na lepsze.
Tak jak pisałem, temat może do „najlżejszych” nie należy, jest jednak dosyć istotny moim zdaniem. Warto być świadomym tego, co robimy samym sobie i innym poprzez wymyślanie wszelkich wymówek.
Człowiek, który zawsze szuka wymówek i kłamstewek, nie będzie miał lekko. Prędzej czy później inni ludzie stracą wiarę w niego i będą zmęczeni takim postępowaniem. Po prostu odejdą z jego życia i pójdą swoim własnym torem. Taka osoba w gruncie rzeczy sama czyni sobie szkodę. Warto o tym pamiętać.

Daniel Karwicki
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Energetyczne zagrożenia


Autor: Krzysztof Kina

Żyjemy nieświadomie i to w dość kuriozalny sposób. Nie zdajemy sobie sprawy jak jest naprawdę. Żyjemy w jakimś 1% rzeczywistości, która nas otacza. To tak, jakby ryba nie myślała wcale o tym, że jest w oceanie i jest rybą tylko myślała, że jest jakimś morskim piaskiem, skorupiakiem i z nim się chciała utożsamić…

Oglądam ten proces od czasu gdy w moim życiu nastąpiło „przebudzenie” i dostrzegłem inny obraz rzeczywistoście ale do niedawna żyłem w dość idealistycznym świecie, gdzie przeważały przede wszystkim dobre siły - aniołki i inne pozytywne energie… Tych złych nie chciałem zauważać i ktoś powie, że dobrze, bo w naszym życiu jest to, na czym się skupiamy ale… aby to w pełni zadziałało musimy doświadczyć wszystkiego i świadomie wybrać, że np. tego nie chcemy, a to jak najbardziej… bo inaczej będziemy tylko uciekać przed prawdą, która i tak nas w końcu dogoni. 
Wraz ze wzrostem świadomości, nabieraniem pewności siebie odkrywam nowe umiejętności, które stosuję z coraz większym powodzeniem. Ponieważ Świat niejako zmusza mnie do tego bym się tym podzielił, więc przedstawiam je tutaj i teraz.
Tak, zająłem się tak zwaną egzorcystką - czyli oczyszczaniem przestrzeni duchowej/energetycznej i jestem w tym całkiem dobry. Potrafię gruntownie oczyścić przestrzeń wokół, jak i samego człowieka. To, co kiedyś wydawało mi się jakimś tam epizodem w moim życiu teraz jest namacalnym faktem i praca z energiami stała się moją rzeczywistością. To cieszy bardzo, bo potrzeby ku temu są ogromne. Żyjemy teraz na przełomie epok. Do tej pory żyliśmy jak owieczki... wypasani, pilnowani... nieświadomi... teraz ma się to zmienić i mamy świadomie zadbać o siebie, o własną energetykę, inaczej nie będziemy w stanie tutaj żyć. Ziemia przechodzi transformację i my wraz z Nią.
Sygnalizowałem to szerzej w artykule „Jak owieczki 2.0”. Teraz, idę dalej i przedstawiam wstępny zakres tego co się dzieje na planach niefizycznych albo inaczej, to też jest fizyka tylko niewidoczna dla naszych oczu. Więc to wszystko się dzieje normalnie, tylko, że my nie dorośliśmy do tej normy.
Nie chcę tu straszyć, ani pocieszać ale za większość nieszczęść w naszym życiu odpowiadają „obce wpływy energetyczne”. Rozróżniam tutaj dwa typy tych wpływów: wpływy duchowe/astralne i wpływy kosmiczne z innych wymiarów (chociaż astral, to też wymiar). To wszystko co opisuję tutaj jest moją wersją rzeczywistości w której się poruszam i możesz jak najbardziej mieć swoją własną, która zupełnie się różni. Świat jest bardzo pojemnym miejscem...
Ponieważ wszystko jest energią, więc istot energetycznych jest cała masa. W większości są one dla nas niewidzialne, widzimy tylko to, co jest w trzecim, materialnym wymiarze i to jest nasze nieszczęście, a czasem błogosławieństwo. Cała masa tych istot żeruje na nas niszcząc nas w większym lub mniejszym stopniu. Ok, wszystko to jest przewidziane w ramach ewolucji człowieka i teoretycznie ma nas wzmacnić – jak najbardziej, ale też w ramach tej ewolucji musisz się dowiedzieć co się dzieje i jak sobie z tym radzić, bo inaczej proces ewolucji nie będzie kontynuowany.
Obecnie dzielę to dodatkowo na jeszcze inne, dwa rodzaje: wpływy istot duchowych i wpływy programów duchowych. Istoty, wiadomo to coś żywego, mającego swój cel, świadomość, chcące „żyć” w jakiś sposób i realizować siebie, swoje zadanie życiowe. Wszystko dobrze, jeśli to zadanie życiowe jest „świetliste” czyli dobre. Gorzej (dla nas, nie dla świata) jeśli taka istota ma mroczny rodowód i chce czynić to, co nam się nie podoba, czyli szkodzi, psuje energie, chce naszej zguby, naszego nieszczęścia. Tego typu istoty – byty powinny być bezwzględnie odprawiane z naszego pola aurycznego, biopola, z naszego życia. Nie chcemy mieć dywersantów w domu, szkodników, którzy kradną nam energie, mieszają w głowie, ściągają na nas nieszczęścia i choroby.
Programy z kolei, to coś bardziej mechanicznego. To coś, co zostało nam zainstalowane (w większości sami sobie to instalujemy lub pozwalamy na to) po to, by realizować jakiś program, cel twórcy. I teraz, jeśli twórca jest dobry, czysty, wspierający i kochający, to zazwyczaj taki program jest w porządku i nam pomaga(przynajmniej do czasu). Ale jeśli program powstał od niedobrego człowieka, pod wpływem złych emocji, to mamy do czynienia z programem destruktywnym, które w równym stopniu co byty niszczy nam życie. Przykładami takich programów mogą być: klątwy, złorzeczenia, negatywne osądy… to wszystko wchodzi w naszą aurę, w nasze biopole i niszczy nas.
Co w związku z tym? Zobacz: jeśli czujesz się słabo, wystraszony, źle śpisz, jesteś ciągle zmęczony, bez energii, prześladują Cię jakieś myśli, pojawiają Ci się w głowie natrętne obrazy, to może to oznaczać, że jesteś zanieczyszczony energetycznie - po prostu i trzeba to oczyścić. Chodzenie do lekarza, jeżdżenie na urlopy, opijanie się nic nie da, ewentualnie zniweluje na jakiś czas dolegliwości ale przyczyny nie usunie.
Generalnie, tak samo jak dbamy o higienę ciała tak samo powinniśmy dbać o higienę naszych ciał energetycznych ale to jest w zupełnym zapomnieniu, pominięciu - nieświadomości. Rano i wieczorem powinniśmy brać prysznic energetyczny - wizualizować - energia Twojej myśli jest realną siłą, która wykonuje to co sobie wyobrażasz (kwestia tylko Twojej wiary/mocy). W ciągu dnia powinniśmy się oczyszczać – wizualizując. Powinniśmy zwracać na bieżąco uwagę jak się czujemy w czasie rozmowy z kimkolwiek, w czasie oglądania TV, robienia zakupów, szperania w Internecie czy czytania gazet – wszędzie, jeśli się nie ma własnej, naturalnej ochrony można się zarazić, zanieczyścić energią, która po prostu nas będzie osłabiać.
Okazuje się, że najczęstszą przyczyną naszego złego samopoczucia, chorób, nieszczęść życiowych jest zanieczyszczenie energetyczne. A teraz, w tych czasach jest zmasowany atak na nasze nieświadome umysły... niestety. 
Wszystkiego Świadomego!
Krzysztof

P.S. Nosiłem się z tym tekstem, z takim a nie innym przedstawieniem siebie od dłuższego czasu i w końcu życie niejako zmusiło mnie do tego by się otworzyć i wyjść z ukrycia, pokazać to co widzę i jak patrzę na świat. Biłem się z myślami, żeby nie kodować nikogo, nie przedstawiać tu czarnych myśli, nie roztaczać wizji o zanieczyszczeniach i niebezpieczeństwach – o blaskach i cieniach naszej rzeczywistości… ale czy po to, to wszystko poznaję, aby to chować?
Dziś dzień jak co dzień. Piszę to w czym czuję się dobrze… jak ryba w wodzie… nie zaprzeczam swej naturze… jestem rybą, a bezkresny ocean to mój dom… żyją tu różne stworzenia i dobre i … takie, które lepiej omijać, choć też są potrzebne w ekosystemie. Są różne miejsca, rafy, prądy… bogactwo życia jest przeogromne… a ja jestem już rybą, a nie skorupiakiem utożsamiającym się ze swoją ciasną skorupą, która daje mu jakąś imitację bezpieczeństwa… chcę się utożsamić z oceanem, poznać jego potęgę, prawa, zwyczaje, i stać się jego pełnoprawnym obywatelem. Obywatelem Świata.
P.S. wszelkie informacje co do moich usług są umieszczone na mojej stronie Drogowskaz.pl


Drogowskaz - do świadomego Życia...
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Dary, którymi zostaliśmy obdarzeni


Autor: Daniel Karwicki

Przychodząc na ten świat, każdy z nas został obdarzony jakimiś darami. Nie mam bynajmniej na myśli rzeczy materialnych, które zazwyczaj dostają dzieci od kochających rodziców, kiedy są małe. Chodzi mi raczej o pewne naturalne cechy naszej osobowości. Zostaliśmy bowiem wyposażeni zupełnie za darmo w pewien zestaw podczas narodzin.

No więc właśnie, czym jest ten zestaw? Jest to zdolność myślenia i odczuwania. Należy też koniecznie dodać, że do owego zestawu zawsze dodawany jest bonus w postaci indywidualnych cech, które, kiedy są rozwijane, świadczą o naszej własnej, indywidualnej osobowości. Zdarza mi się od czasu do czasu pisać na temat tego, jak ważna jest indywidualność każdego człowieka, tak w tym artykule poruszę coś, co z tym tematem doskonale się wiąże.
Twoje własne unikalne dary
Częstym przypadkiem jest – i należy to zaznaczyć, że ludzie w dużej mierze nie są świadomi własnych nieograniczonych możliwości, jakie posiadają. Żyjemy i wychowujemy się niestety w takim systemie (przekonań i niby wartości), który nie jest przyjazny rozwijaniu indywidualnych cech ani zwracaniu na nie uwagi, tylko próbuje ujednolicić to, co ujednolicone w zasadzie być nie może. Natura jest tak urządzona, że nic nie jest identyczne w całym wszechświecie i wszystko występuje w pojedynczym, unikalnym egzemplarzu. Wystarczy spojrzeć w niebo, a nie zobaczy się dwóch identycznych planet, tak samo, jak nie zobaczy się dwóch identycznych płatków śniegu czy drzew w lesie. Zawsze będą się czymś różnić. Człowiek będący nieodłączną częścią całego istnienia, również podlega temu samemu prawu. Istnieje tylko jeden egzemplarz Ciebie i mnie, więc co za tym idzie, każdy jest wyjątkowy.
Wracając do istoty poruszanego tematu. Skoro każdy jest unikalny, to i każdy ma jakieś cechy, którymi się wykazuje, a które świadczą o jego wyjątkowości. Tutaj pasują następujące słowa, które zasłyszałem: „Zwracaj uwagę na dary, jakimi zostałeś obdarzony, a nie na te, których nie dostałeś”. Trafna uwaga. Nasz system wychowawczy, o którym wspomniałem, jakoś dalece odbiega od tych słów. Każe ludziom postępować jak ktoś inny, stawia przed nami wzorce, przekonania i wartości, które niekoniecznie muszą być Twoje czy moje i próbuje upchnąć każdego z nas do określonej szuflady. Ma to opłakane skutki, ponieważ w następstwie tego ludzie często nie odnajdują prawdziwej radości w życiu, nie zwracają uwagi na własne cechy, jakie posiadają, tylko gonią za innymi ludźmi, próbując ich naśladować, przy okazji myśląc, że jest to właściwa postawa. Sprawia to też, że człowiek potrafi niekiedy „przespać” całe życie, nie zdając sobie nawet sprawy, że mógł jednak zrobić coś więcej i żyć na własnych warunkach, zamiast przeżywać je ku radości innych, którym podlegał. O ile łatwiej byłoby, gdyby od dzieciństwa przyglądano się indywidualnym cechom każdego z nas i pomagano nam je rozwijać oraz pielęgnować, zamiast je tłamsić. Człowiek uniknąłby poszukiwania długie lata własnego powołania, dociekania, co naprawdę chce robić, jak i czegoś najsmutniejszego, czyli przeżycia życia bez odnalezienia w nim prawdziwej przyczyny, dla której przyszedł na ten świat.
Dary są po to, żeby je wykorzystywać
Kiedy człowiek rozwija swój prawdziwy potencjał i jest świadom swoich mocnych stron, tego, co czyni go wyjątkowym, potrafi tak je wykorzystać, że będzie w stanie pokierować własnym życiem, czerpać z tego radość i robić faktycznie to, co jest zgodne z jego zainteresowaniami, osobowością i cechami charakteru. Prawdziwe spełnienie, podążanie własną drogą jest wartościowe nie tylko dla osoby, która jest w pełni świadoma swoich zalet, jak i wad (te również są pomocne i przynoszą korzyści, ponieważ pokazują, nad czym trzeba popracować) lecz dla innych ludzi także. Kiedy znasz swoją wartość i siłę swoich indywidualnych cech, przekuwając je jednocześnie w coś, co przynosi wartość nie tylko dla Ciebie, ale również i dla świata, wszystko nabierze jeszcze większego rozmachu. Mając smykałkę do biznesu, tworzy się miejsca pracy dla innych ludzi i pomaga się im zarabiać. Tworząc muzykę, daje się radość innym, ponieważ mogą obcować z dźwiękiem. To samo dotyczy filmu czy książki. Jeśli zamiłowania są ukierunkowane na zdrowe odżywianie, można z kolei pomóc wielu osobom pozbyć się pewnych problemów zdrowotnych. Takich przykładów można byłoby namnożyć wiele. Kiedy robi się coś z pasji, wykorzystuje się do tego własne naturalne umiejętności i zdolności, kiedy czuje się w 100%, że to jest właśnie to, życie nabiera innych barw i sensu.
Także życzę Ci, abyś podążał w życiu przeświadczony o własnych wyjątkowych darach, jakie dostałeś i wykorzystywaniu ich w życiu codziennym. Jest jedna fajna rzecz w tych darach. Dostałeś je w nieograniczonej ilości, więc nigdy ich zasób się nie wyczerpie. Korzystaj z nich bez ograniczeń.

Daniel Karwicki
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak rozmawiać ze swoim Aniołem, kiedy można liczyć na jego pomoc?


Autor: Światło życia

Od dzieciństwa wiemy, że każdy człowiek ma swojego Anioła Stróża. Większość z nas jako dziecko najczęściej przed snem komunikowała się z nim słowami popularnej modlitwy: "Aniele Stróżu mój...."Ale już jako dorośli rzadko zwracamy się do swojego Anioła Stróża o pomoc.

Jedynie w chwilach niepewności, czy zagrożenia przypominamy sobie o naszym boskim Strażniku. Pierwsze wskazówki, jak rozmawiać ze swoim Aniołem Stróżem znajdujemy już w Starym Testamencie, w Księdze Wyjścia, kiedy to Jahwe mówi do Mojżesza, że pośle Anioła, który otoczy opieką naród wybrany. A jak my w dzisiejszych czasach mamy rozmawiać ze swoim Aniołem Stróżem i kiedy?
Otóż zanim zwrócimy się o pomoc, należy wyciszyć inne myśli, a skupić się jedynie na tej kwestii, którą chcemy powierzyć Aniołowi, o której chcemy z nim porozmawiać. Zapalamy świecę lub kadzidło. Siadamy i w myślach lub na głos wypowiadamy swoimi słowami prośbę do Anioła; musimy ją dokładnie sprecyzować. Im dokładniej sprecyzujemy, tym większa szansa, że nasza prośba zostanie spełniona. Anielski telefon zaufania działa bardzo szybko ,ale nie przyjmuje reklamacji, więc dokładnie przemyślmy rozmowę z aniołem. Jeśli chcemy lepszą pracę, więcej pieniędzy nie opowiadajmy jacy jesteśmy biedni, bo zamiast pomnażać pieniądze, będziemy rozmnażać biedę. Ważne też są nasze intencje, by nie rozmawiać z boskimi opiekunami w złości czy też nie prosić o coś co jest negatywne np. by wrócił nasz były ukochany, kiedy wiemy że On już nie jest wolnym człowiekiem. Kiedy już skupimy się nad intencją, prośbą i oddamy się w ręce Aniołów uważnie wsłuchujmy się w głos intuicji, bo to przez nią Anioły podpowiadają nam drogę , którą mamy wybrać; dają wskazówki. Czasem podpowiedzi dostajemy we śnie. Znakiem od naszego anioła stróża może być nawet zwyczajny artykuł w gazecie, lub usłyszane przypadkowo zdanie, piosenka, które będzie odpowiedzią na nasze pytanie, nasz problem. Anioły dają nam setki znaków, tylko my nie umiemy ich dostrzegać. Pamiętajmy, że ta podpowiedź czasem przychodzi za kilka dni, nawet tygodni, dlatego nie możemy się w oczekiwaniu na rozwiązanie denerwować ani negować sensu pomocy. Zawsze pamiętajmy by podziękować naszym skrzydlatym opiekunom, w ten sposób nie tylko wyrażamy wdzięczność, ale też pogłębiamy naszą więź z nimi.
Intencje próśb mogą być różne: jedni chcą pieniędzy, inni miłości, a jeszcze inni będą prosić o ochronę domu przed kradzieżą, czy też o ochronę w podróży, albo pomoc w losowaniu pytań na egzaminie, pomoc w zostaniu rodzicem czy dobrym przyjacielem....
Nie tak dawno zadzwoniła do mnie pewna kobieta, Miała na imię Asia. Była bardzo młoda i bardzo chora; lekarze nie dawali jej dużych szans. W zasadzie była świadoma tego, że jej ziemskie życie dobiega końca. W szpitalu niespodziewanie spotkała kobiet ę, która zajmowała się channelingiem. Kobieta opowiedziała Asi o Aniołach i jak się z nimi kontaktować. Asia bardzo gorliwie prosiła, wręcz błagała je by pozwolili jej zostać na ziemi. Już drugiej nocy przy jej szpitalnym łóżku zobaczyła postać z długimi, jasnymi włosami, od której bił blask i nieopisana radość. Nie bała się mimo, że postać zbliżyła się do niej i powiedziała: "Nie pozwolę by stało Ci się coś złego, nie bój się. Odpoczywaj, wkrótce będziesz zdrowa"
Rano Asia obudziła się pełna radości, optymizmu i nadziei na lepsze jutro. Wkrótce jej stan zdrowia zaczął się poprawiać, lekarze byli zdziwieni, ale Ona wiedziała, że to gorliwa prośba do Anioła Stróża zostawiła ją tu na ziemi. Minął już rok a ona codziennie z żarliwością serca dziękuje boskiemu strażnikowi. W każdy czwartek zapala zieloną świece, dziękując Archaniołowi Rafaelowi za pomoc i opiekę. Wierzy, że wtedy On miał dyżur przy boskim telefonie zaufania i dał jej znak, że czuwa i opiekuje się nią.
Jak wiemy jest 12 Aniołów Królewskich i 94 Anioły Atlantydy i każdy z nas ma swojego Anioła, który nim się bezpośrednio opiekuje, wspiera w trudnych sprawach, przywraca spokój, radość. Anioły nigdy nie działają wbrew naszym życzeniom, prośbom. Dlatego tak ważne jest zwrócenie się do nich o pomoc. Anioły bardzo szanują naszą wolną wolę i pozwalają dokonywać własnych wyborów, dlatego nawet jak widzą, że popełniamy jakiś błąd nie działają , czekają na naszą prośbę. I zawsze w odpowiedzi otrzymujemy pomysł, któremu możemy zaufać i bezpiecznie realizować. Jest to przecież rozwiązanie dane od istot, które są blisko Boga. Należy im w pełni zaufać. Każdy z nas ma inną datę urodzenia, inną drogę życia, a więc i innego Anioła Stróża. Dobrze jest poznać jego imię i słuchac przesłań, które ma dla nas każdego dnia.

w
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

 

 

Moje małe przyjemności


Autor: Zosia Krzyżanowska


Moje małe przyjemności...
w ten szary codzienny dzień...
to mecz piłki nożnej
i gawęda z tobą
i radości z gola strzelonego przez naszych
tylko, którzy są nasi?
to tylko ty wiesz?
Moje małe przyjemności to...
plecienie warkoczy!
Moje małe przyjemnosci to...
begonie, lawenda w przedsionku i majeranek w warzywniku
mięta pod wiśnią i kwaśne winogrona...
Moje małe przyjemności to
ty...


Zosia Krzyżanowska
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Czas wolny w domu – 10 sposobów na jego efektywne wykorzystanie.


Autor: Paulina Bulek

Pewnie wiele razy zdarzyła Ci się sytuacja, że z utęsknieniem czekałeś na to by mieć wolną chwilę w domowym zaciszu. Gdy już się doczekałeś okazało się, że nie wiesz co robić, czym się zająć. Spróbuję dać Ci kilka propozycji na efektywne wykorzystanie wolnego czasu w domu byś nie marnował czasu na bezczynność.

Sposób pierwszy – Relaksacja.

Wydaje mi się, że pierwszym rozwiązaniem – w chwili gdy zdobędziemy wolny czas – jest relaksacja. Ogromne przemęczenie i stres towarzyszące codzienności mogą doprowadzić do wyczerpania nawet najsilniejszych, więc gdy staniemy się szczęśliwymi „posiadaczami” wolnego czasu dobrze doprowadzić się do stanu używalności.

Jak to zrobić?

Istnieje wiele technik relaksacyjnych. Napiszę tylko o kilku – o takich, które są dla mnie skuteczne.
Pierwszą z technik są ćwiczenia oddechowe. Pozwalają one się odprężyć, uregulować bicie serca i uczą koncentracji. Najlepiej usiąść wygodnie lub położyć się i skupić na miarowym oddychaniu. Liczę w myślach do pięciu wdychając powietrze, zatrzymuję oddech – liczę wtedy do trzech, a następnie wypuszczam powietrze licząc do siedmiu. Powtarzam całość około10 razy.

Drugą techniką jest słuchanie muzyki. Może to być muzyka relaksacyjna, ale nie koniecznie – ważne aby była spokojna. Kiedy słucham muzyki – podkładu instrumentalnego bądź odgłosów natury – staram sobie wyobrazić jakąś miłą scenerię. Las, wodę, plażę, bezludną wyspę, zachód słońca – cokolwiek, co wywołuje we mnie przyjazne emocje. Przenoszę się tam myślami zostawiając wszelkie problemy daleko za sobą.
Słuchając muzyki – piosenek z tekstem – wyobrażam sobie to, co zawiera tekst – np.: widzę na ziemi cień orła, spoglądam w górę, a tam leci przepiękny biały orzeł i zatacza na niebie koła J. Pozwól by Twoja wyobraźnia pokazała Ci na co ją stać!

Sposób drugi – Pasja, hobby.

Wiele osób ma swoją pasję, hobby. Coś czemu może poświęcać się bez reszty, każdą wolną chwilę. Myślę, że osoby, które posiadają jakąś pasję nie muszą czytać tego artykułu – bo ich cały wolny czas zagospodarowany jest właśnie na robienie tego co kochają. Kiedy ma się takie zainteresowanie, któremu można się poświęcić to jest się w sytuacji komfortowej.

Jeżeli jednak nie ma się hobby to najwyższa pora je znaleźć! Posiadanie hobby naprawdę ubogaca. Jedni kolekcjonują znaczki, monety itp., drudzy czytają wszelkie dostępne informacje o tym co ich kręci, inni uprawiają sport, jeszcze inni robią na drutach ilu ludzi tyle hobby!

Hobby to doskonały sposób by wolny czas spędzany na beznamiętnym nic nie robieniu przestał istnieć.

Sposób trzeci – Udoskonalanie domu.

W wolnym czasie warto przyjrzeć się bliżej naszemu mieszkaniu. Może jest coś, co wymaga poprawy? Może warto zrobić jakiś mały remont albo przemeblowanie? Może czas na jakieś drobne upiększenia?

Czasami wystarczy niewielki wysiłek, by coś, co do tej pory uważaliśmy za stare i bezwartościowe nabrało wartości. Odnawianie mebli jest doskonałym przykładem takiego działania. Wystarczy stare szafki lub drzwi okleić okleiną i będą wyglądały jak nowe. Świeżo pomalowany stół i krzesła też nadają uroku pomieszczeniom.

Sposób czwarty – Udoskonalanie siebie samego.

Udoskonalanie siebie samego ma dwa aspekty – możemy poprawiać swój wygląd, ale również rozwijać swoje wnętrze. Warto rozważyć obydwa warianty udoskonalania siebie.

Dbanie o wygląd zewnętrzny działa dobroczynnie na naszą psychikę. Kiedy robimy coś dla siebie – panie: zabiegi kosmetyczne, maseczki, odżywcze kąpiele itp.; panowie: golenie, nacieranie się aromatycznymi wonnościami itp. – odczuwamy satysfakcję i poprawia się nasz nastrój.

Wnętrze możemy kształtować m.in.: przez lekturę dobrej literatury. Zdobywanie nowych umiejętności np.: szybkie czytanie czy nauka obcych języków jest też dobrym rozwiązaniem. Warto rozwijać swoje pasje i zainteresowania. Może dzięki temu staniesz się w przyszłości ekspertem z danej dziedziny?

Sposób piąty – Nauka gry na instrumencie.

Ten sposób może wydawać się trudnym do zrealizowania. Jestem jednak przekonana, że poza instrumentem i chęcią do gry na instrumencie nie potrzeba nic więcej – no może podstaw z muzyki (nuty i ich nazwy), ale to każdy powinien znać ze szkoły podstawowej.

Żeby nie być gołosłowną – przez tegoroczne wakacje poznałam podstawy gry na keyboardzie. Chwyty można znaleźć w Internecie. Można też wypożyczyć z biblioteki książkę, która przedstawia podstawy gry na instrumencie (żeby nie wchodzić w koszta). To naprawdę jest możliwe. Na początku jest ciężko, ale przy odrobinie samozaparcia osiąga się zamierzone efekty.

Gdy potrafimy już jako tako grać na instrumencie, będziemy się starali nauczyć coraz większej ilości utworów i będziemy chcieli coraz lepiej grać. To naprawdę dobre zajęcie w wolnej chwili.

Sposób szósty – Twórczość.

Gdy dostajemy szansę na spędzenie czasu wolnego warto ją twórczo wykorzystać. Można poświęcić się tworzeniu. Co można tworzyć? Wszystko zależy od usposobienia. Możemy pisać wiersze, opowiadania, powieści, artykuły – będzie to wówczas twórczość literacka. Możemy też tworzyć rysując, malując, rzeźbiąc, lepiąc, tworząc coś z niczego. Możemy też komponować muzykę. Wszystko jest dozwolone byle tylko dawało jakieś owoce. Twórczość to wyrażenie siebie samego przez sztukę.

Sposób siódmy – Gimnastyka.

”W zdrowym ciele zdrowy duch.” W myśl tej zasady dobrze poświęcić trochę wolnego czasu na ćwiczenia gimnastyczne. Jeśli na co dzień nie gimnastykujemy się dobrze w wolnym czasie wykonać serię ćwiczeń rozciągających, wzmacniających mięśnie czy też oddechowych. Wpłynie to doskonale na nasze samopoczucie.

Sposób ósmy – Gotowanie.

Nic nie zajmuje tak wspaniale wolnego czasu jak przygotowywanie przysmaków w kuchni. Nowe potrawy, przysmaki, ciasta, desery to coś co może pobudzić wyobraźnię wielu ludzi do działania.

Możemy opracowywać własne przepisy i modyfikować już znane. W kuchni wszystkie chwyty są dozwolone. Kiedy coś fajnego uda nam się ugotować możemy przekazać przepis dalej – dlaczego tylko my mamy korzystać z dobrodziejstw kulinarnych naszej kuchni? – w zamian za to otrzymamy na pewno wiele ciekawych przepisów, które mogą nas pozytywnie zaskoczyć.

Sposób dziewiąty – Planowanie.

Wolny czas można wykorzystać też na planowanie przyszłych działań. Możemy zaplanować wakacyjny wyjazd, czy wypad na weekend.

Warto zaplanować kolejne dni. Nie będziemy wtedy żyć w chaosie. Określając zadania, jakie mamy wykonać systematyzujemy nasz czas – łatwiej wtedy określić kolejny termin wolnego czasu, co nastroi nas optymistycznie.

Sposób dziesiąty – Pobudzanie umysłu do myślenia.

Nic tak nie sprzyja pracy mózgu jak rozwiązywanie zadań logicznych. Dlaczego zmuszać swój mózg do myślenia w wolnym czasie? Słyszałam, że każde zmuszenie mózgu do wykonania jakiejś pracy przedłuża nam życie. Nie wiem ile jest w tym prawdy, ale dlaczego by nie spróbować?

Co dobrze pobudza nasz umysł?

Wszelkiego rodzaju gry logiczne i strategiczne, gry, w których musimy coś dokładnie zaplanować np.: brydż.

Dla naszego umysłu dobre jest też rozwiązywanie krzyżówek – panoramicznych, „jolek”, wykreślanek itp. Nie można zapomnieć też o SUDOKU, grze polegającej na ustawieniu w odpowiedniej kolejności cyfr od 1 do 9.

Czytanie książek też pobudza nasz umysł. Pozwala działać naszej wyobraźni. Czytanie daje dużo więcej pożytku dla naszego mózgu niż np.: oglądanie filmów. W filmach dostajemy gotowe, podane na tacy wizje reżysera. Nie musimy wytężać umysłu tylko przyjmujemy skondensowaną papkę.

Kilka słów na zakończenie.

Życzę wszystkim Czytelnikom, aby zawsze potrafili maksymalnie wykorzystać swój wolny czas. Przeznaczenie wolnego czasu na swój rozwój to naprawdę procentująca inwestycja.

wolny czas w domu, spędzanie wolnego czasu Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

W jaki sposób może pomóc Ci mądrość i idea inteligencji finansowej?


Autor: Aleksandra Jagodzińska

Dlaczego tylu milionerów z Lotto tak szybko "wyparowuje"? Dlaczego luksus nie jest dla wszystkich? Dlaczego osoba, której ofiarowano ponad pół miliona złotych, wróciła po pół roku na ulicę bez grosza przy duszy? Co tak naprawdę ma wpływ na takie, a nie inne postępowanie pewnych osób?

Kolejne pytanie: DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE?
Bo te osoby nie były gotowe na sukces, taka sytuacja je przerosła, nie wiedzieli, co tak naprawdę zrobić z tymi pieniędzmi, więc je wydali. Pomyślisz sobie, że są to jakieś bzdury. Jednakże wszelkie statystyki, badania zarówno z naszego kraju jak z zagranicy potwierdzają taki stan rzeczy. Przykre, ale prawdziwe.
Szkoła zapewnia tak naprawdę tylko minimum wiedzy i to takiej, gdzie ważne są regułki i działania. Nikt do tej pory nie pomyślał o planowaniu finansowym, o kształceniu już od dziecka tzw. inteligencji finansowej.
Skąd pojawiła się idea inteligencji finansowej?
Otóż zapoczątkował ją Robert Kiyosaki w serii swoich książek, który z kolei zainspirował się badaniami Howarda Gardnera. Gardner stwierdził, że szkoła wymaga tylko zapamiętywania i liczenia. Życie jednak wymaga od nas innych umiejętności, jak chociażby radzenie sobie z trudnościami, czy też współpracy z ludźmi.
Świetną książkę na temat radzenia sobie z finansami, zarządzania zgromadzonym majątkiem oraz popełniania najczęstszych błędów jest książka dr Andrzeja Fesnaka „Bogaty Polak, biedny Polak. Jakie decyzje finansowe podejmują bogaci i dlaczego biedni robią błędy działając inaczej”.
Co proponuje dr Andrzej Fesnak, aby pogłębić i wykorzystać swoją inteligencję finansową?
Należy ją ćwiczyć i rozwijać poprzez:
  • Oswajanie się z cyframi
  • Oglądanie ekonomicznych programów
  • Słuchanie częściej wiadomości, w których są podawane dane finansowe
  • Czytanie artykułów w gazetach, które dot. branży ekonomicznej
  • Odwiedzanie portali internetowych banków, towarzystw ubezpieczeniowych oraz funduszy inwestycyjnych
  • Częste myślenie o finansach
  • Przeczytanie książki o finansach osobistych
  • Liczenie w pamięci
Dzięki powyższym wskazówkom – wg dr Andrzeja Fesnaka – zadziała stare prawo:
  • Twoje myśli staną się słowami
  • Twoje słowa staną się czynami
  • Twoje czyny staną się nawykami
  • Twoje nawyki zmienią Twoją postawę
  • Twoja postawa zmieni Twoje zainteresowania
  • Twoje zainteresowania zmienią Twoje wybory
  • Twoje wybory doprowadzą Cię do sukcesu finansowego
Zgadzam się z tym w 100% i mam nadzieję, że Ty również. Od myśli wszystko się zaczyna, a co z nią zrobisz? zależy już tylko od Ciebie.
OD CZEGO ZATEM WARTO ZACZĄĆ?
Zacznij od zweryfikowania poniższej reguły, bo od niej nie ma odstępstw:
Wiedza ----- > Działanie ---- > Doświadczenie ---- > Mądrość
Pkt. 1 Wiedza
Najpierw była szkoła podstawowa, następnie kolejne szkoły, uczelnie….. Wiedza to zasób wiadomości, informacji, które do tej pory zdobyłeś, nabyłeś poprzez naukę, czytanie książek, uczestniczenie we wszelkich kursach, szkoleniach, czy to stacjonarnych, czyli ty+ komputer (np. webinary), czy też wymagających twojej osobistej obecności, czyli wyjazdowych.
Pkt. 2 Działanie
Zdobyta wiedza przyczyniła się, że postanowiłeś w jakiś sposób ją wykorzystać, więc ruszyłeś się – zacząłeś działać. Często sytuacja zmusza nas do działania, bo nikt nie opłaci za nas rachunków, nie zapewni pożywienia, czyli tego minimum bezpieczeństwa jakie jest nam potrzebne do egzystencji. Działanie też skłania nas do poznawania nowego, odkrywania, uczenia się. Czyli pracujemy, odkrywamy, uczymy się i zarabiamy, więc działamy.
Pkt. 3 Doświadczenie
Działając zdobywamy doświadczenie. Wzbogacamy nasz życiorys o kolejne umiejętności, kwalifikacje, kompetencje.  W pracy poznajemy pewne zasady, reguły, procedury, wytyczne niezbędne do prawidłowego funkcjonowania firmy. Zmiana pracy powoduje, że kolejne „nowości” są przez nas przyswajane.
Pkt. 4 Mądrość
Wiedza + Działanie + Doświadczenie rodzą Mądrość. Sama nauka to nie mądrość. Mądrość to całokształt naszego życia. To wszelkie emocje, doświadczenia, to każda osoba spotkana na naszej drodze. Wszystko i wszyscy w jakiś sposób kreują nasz światopogląd, wzbogacają nasz zasób wiedzy, wymuszają działanie powodując, że zdobywamy doświadczenie i stajemy się mądrzejsi.
To prawda, że uczymy się przez całe nasze życie. Ile z tej nauki wyniesiemy zależy już tylko od nas. Na co się zdecydujemy? co zrobimy? jakich dokonamy wyborów? Te pytania towarzyszą nam przez całe nasze życie, bo życie to sztuka dokonywania wyborów. Jednakże wzbogacając się o wiedzę, działania, doświadczenia i mądrość – łatwiej jest podejmować decyzje.
Spójrz przez pryzmat czasu i sporządź bilans swojego życia odpowiadając na poniższe pytania:
  • Gdzie teraz jesteś, a gdzie chciałbyś być?
  • Co do tej pory osiągnąłeś?
  • Kim jesteś?
  • Jakimi ludźmi się otaczasz?
  • Czy i ile masz długów?
  • Co zrobiłeś, aby zmienić swój obecny stan?
Powyższe pytania powinny pomóc Ci podjąć właściwą decyzję – mi pomogły i pamiętaj – nigdy nie jest za późno na zmiany, na realizowanie swoich marzeń.


Rozwój & Relacje Aleksandra Jagodzińska
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wyjdź do ludzi. Nie bądź samotny!


Autor: Robert Monik

Każdy z nas potrzebuje kogoś, kto by nas lubił, szanował, kochał, podziwiał, doceniał. Przyjaciela, sympatii, drugiego człowieka. Zarówno do pełnego rozwoju osobowego, jak i społecznego. Co oznacza, że nie powinniśmy zamykać się przed ludźmi: ich światem, myślami, uczuciami, pragnieniami.

"Samotność to taka straszna trwoga, ogarnia mnie, przenika mnie" - śpiewał Ryszard Riedel, wokalista i muzyk zespołu Dżem.

Miał dużo racji, ponieważ samotność rzeczywiście jest straszna. Prowadzi do lęku, braku zaufania, poczucia winy, alienacji, zaburzeń psychicznych i psychosomatycznych. Wiedzą o tym ci, którzy byli lub są samotni. Dlatego warto jest zmienić ten stan i wyjść z samotności po to, by stać się szczęśliwym i kochanym człowiekiem.

Jednak, by tak się stało, musimy wyjść od swojego ja do ty. Musimy otworzyć się na drugiego człowieka i na to, co on myśli, czuje i pragnie. Na jego historię, świat i życie. I postarać się go zrozumieć i polubić.

Nie możemy zamykać się na innych ludzi i myśleć, że jesteśmy pępkiem świata i że to inni do nas przyjdą. Tak się nie stanie. Tylko aktywność w tej materii może przynieść nam wyjście z samotności i zaowocować poznaniem kogoś fajnego i miłego. Warto zawsze o tym wspomnieć.

Niekiedy mam wrażenie, że ludzie myślą, że coś lub ktoś skapnie im z nieba bez ich aktywnego działania. A przecież dobrze wiemy o tym, że tak się nie stanie.

Każdy z nas potrzebuje bliskości drugiego człowieka. Jego serdeczności i wsparcia. Tego, co zarówno jest bezcenne, jak i wartościowe dla nas. O czym możemy przekonać się w chwilach słabości, zwątpienia, choroby, śmierci. W momencie, gdy jesteśmy bezradni i podłamani. To ważne, by w takich chwilach mieć pomocną dłoń i dobre serce kogoś bliskiego. Kogoś, kto nas wysłucha i spróbuje zrozumieć.

Do poczucia samotności prowadzi niska samoocena, która powoduje unikanie kontaktów z innymi, z obawy przed odrzuceniem. Kompleks ten wpływa na brak zaufania zarówno do innych, jak i własnych możliwości, co skutkuje unikaniem kontaktów społecznych.

Samotności sprzyja również obawa przed bliskością emocjonalną oraz unikanie społecznego ryzyka, które wiąże się z nawiązaniem więzi z drugą osobą, emocjonalny dystans i ograniczenie interakcji do sztucznych, powierzchownych, przypadkowych i sformalizowanych kontaktów. To zjawisko jest widoczne w dużych miastach. Tam ten kontakt z drugim człowiekiem często sprowadza się do przelotnego spotkania na ulicy, w markecie, do chwilowej rozmowy przez komórkę, spotkań przy alkoholu, papierosie.

Samotność jest niebezpieczna dla rozwoju człowieka, ponieważ człowiek samotny koncentruje często swoją uwagę tylko na własnych potrzebach i przeżyciach, nie zwraca uwagi na sprawy i potrzeby innych. Według niego to, co on przeżywa i doświadcza, jest najważniejsze. Jedynie słuszne i prawdziwe. W ten sposób osoba samotna zamyka się na dialog z drugim człowiekiem. Zamyka drzwi przed nosem każdego, kto się do niej zbliży. Czy to nie smutne?

Skutkiem samotności staje się izolacja i zerwanie więzi z innymi ludźmi. Osoby samotne dzielą swój świat na ja i oni. Nie starają się zrozumieć innych, ponieważ same czują się przez nich nierozumiane. W ten sposób wznoszą mur, przez który trudno się przebić.

Osoby samotne ponadto myślą, że są takie, jak same siebie postrzegają. To powoduje, że nie weryfikują one prawdziwości swoich osądów na temat własnej osoby z tym, co o nich myślą inni. Zdania tych innych uważają za niesprawiedliwe i nieważne. Dla nich liczy się przede wszystkim ich osoba i to wszystko, co jej dotyczy.

Największym zagrożeniem dla osób samotnych jest brak miłości, bliskości i przyjaźni. Brak prawdziwie głębokich relacji z drugim człowiekiem. Czyli takich, że się żyje nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla kogoś: dla partnera, przyjaciół, rodziny. Po to, by służyć ich dobru, szczęściu, rozwojowi. W ten sposób sami możemy być szczęśliwi i rozwijać się.

By wyjść z samotności, muszę wyjść do ludzi. Co oznacza, że nie mogę się bać innych ludzi. Spotkań z nimi, kontaktów, rozmów, znajomości, nawiązywania głębszych relacji.

Nie mogę także uważać się za kogoś najważniejszego, najmądrzejszego, kto wszystko wie i umie, kto z wszystkim sobie radzi i nie potrzebuje pomocy. To oznacza, że muszę zmienić myślenie, zarówno o sobie samym, jak i o drugim człowieku.

Muszę starać się być dla drugiego człowieka. Muszę mu pozwolić na to, by był on sobą, muszę się z nim liczyć: z tym, co myśli, czuje, pragnie. To prawdziwie mentalna rewolucja w życiu każdego z nas. Ale jakże potrzebna i rozwojowa.

Duże znaczenie ma także myślenie o sobie. Często bowiem osoby, które są samotne, mówią o sobie w niezbyt miły sposób. W ten sposób umniejszają swoją wartość i nie doceniają samych siebie. Czy mogą w ten sposób wyjść z samotności? Według mnie nie.

Dlatego ważne jest, by otworzyć się na drugiego człowieka, na to kim jest i jak żyje. Na jego świat, wartości i historię. W końcu, kto z nas chce być samotnym?


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Psie wiersze...

„PSIA DUSZA”
To tylko pies, tak mówisz, tylko pies...
A ja ci powiem, że pies
to czasem więcej jest niż człowiek.
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz -
Psia dusza większa jest od psa.
My mamy dusze kieszonkowe –
maleńka dusza, wielki człowiek.
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
ona się huśta na ogonie.
A kiedy się pożegnać trzeba
i psu czas iść do psiego nieba,
to niedaleko pies wyrusza.
Przecież przy tobie jest psie niebo,
z tobą zostaje jego dusza.

„PSI NOS”
Pies ma taki kawałek siebie,
który zawsze frapuje mnie wielce.
Ten kawałek psa jest na przedzie.
To nos. A za nim jest serce.

Do ludzkiego serca przez żołądek,
przez nos tylko się wejdzie do psiego.
Pies obejrzy cię nosem, oceni,
zdecyduje, czy mu będziesz kolegą.

Czarny, mokry, czasem zimny strasznie,
zwłaszcza, gdy cię pod kołdrą trąca
najpierw nos, potem łapa. Hej, wstawaj!
Trzeba na dwór, do wiatru, do słońca!

Nos się przecież musi nawąchać,
musi sprawdzić, kto szedł drogą z rana.
Ty kupujesz w kiosku gazetę,
na latarniach jest psia wypisana.

„OGON”
Cieszyć można się na różne sposoby:
głośnym śmiechem, krzykiem, pokłonem,
lecz czy może się cokolwiek równać
z szczęściem psim, wypisanym ogonem.

Sama radość, ten koniec ogona,
pętle szczęścia w powietrzu pisane,
kiedy pies zaczyna opowiadać,
jak się cieszy, że wychodzi gdzieś z panem.

Albo jak mu jest miło napotkać
na spacerze Agę sąsiada.
Nawet gdyby chciał grać obojętność-
nie da rady. Ogon wygada.

Pewnie, można pokręcić kuleczką,
ale lepiej wygląda to znacznie,
jak pies całym ogonem wiruje,
gdy ze szczęścia machać nim zacznie.

„DOKĄD IDĄ PSY GDY ODCHODZĄ”
Dokąd idą psy gdy odchodzą?
No bo jeśli nie idą do nieba,
to przepraszam Cię, Panie Boże,
mnie tam także iść nie potrzeba.

Ja poproszę na inny przystanek –
tam gdzie merda stado ogonów;
zrezygnuję z anielskich chórów
tudzież innych nagród nieboskłonu.

W moim niebie będą miękkie sierści,
nosy, łapy, ogony i kły;
w moim niebie będę znowu głaskać
wszystkie moje pożegnane psy…

Barbara Borzymowska

Z pamiętnika wielkiego stresu

Stres to najczęstszy towarzysz współczesnego człowieka. Żyje nam się coraz łatwiej, jednak ceną dobrobytu jest wszechobecny stres. Co nas najbardziej stresuje i jak z tym walczyć?
Na szczycie najbardziej stresujących doświadczeń życiowych jest śmierć współmałżonka, rozwód i utrata pracy. Co ciekawe, w zestawieniu najbardziej stresujących sytuacji są też te, które mają wymiar pozytywny, jak np. ślub czy też wakacje. Wszelkie zmiany, nawet na lepsze, zmuszają człowieka do przystosowania się do nowych warunków, czyli ogromną mobilizację i stres. Śmierć i pogrzeb najbliższych jest wielkim ciosem, który powoduje ogromny stres. Najbardziej boli strata osoby, z którą spędzaliśmy dużo czasu – stąd uwzględnienie małżonka.
Stres to zastrzyk energii, który ma pomóc w walce z zagrożeniem. Człowiek pierwotny, dzięki stresowej mobilizacji, stawał do walki lub uciekał. W czasie stresu wydziela się kortykotropina, która pobudza nasz organizm do walki lub skutecznej ucieczki. Wzrasta wówczas ciśnienie krwi, przyspiesza oddech i wzrasta ostrość widzenia. Jeśli człowiek nie wykorzysta tej energii w konfrontacji z wrogiem, może on mieć negatywny wpływ na zdrowie i samopoczucie. Dzisiejszy sposób życia buduje wiele sytuacji, które uruchamiają mobilizującą machinę stresu, jednak nie dają jej ujścia. Jeśli więc sami nie wykurzymy stresu z naszego ciała, będzie on rozsadzał nas od środka.
Ruch, ruch i jeszcze raz ruch. Naturalnym sposobem niwelowania stresu był wysiłek fizyczny. Gdy człowiek pierwotny odczuwał stres, prowadził on do wyczerpującej walki lub ucieczki. Dzisiaj, sami musimy zorganizować swoją walkę, żeby dać ujście tym naturalnym mechanizmom. Pamiętajmy więc o codziennych ćwiczeniach i ruchu na świeżym powietrzu. Dzięki temu wykorzystamy nadwyżki energii i zachowamy lepsze zdrowie i samopoczucie.
Przyjaciele. Poza ruchem, człowiek ma naturalną potrzebę obcowania z innymi ludźmi. Najlepszym środkiem znieczulającym ból istnienia jest wianek bliskich, zaufanych osób. Możliwość dzielenia się emocjami i obcowania z innymi ludźmi buduje bezcenne poczucie bezpieczeństwa.
-- O autorze

Giętki czy kanciasty? Jaki jest otaczający nas świat?

Autorem artykułu jest Marcel1981

O dwóch zupełnie różnych, ale równorzędnych podejściach do rzeczywistości. Jaka jest otaczająca nas rzeczywistość? Jak postrzegamy świat, w którym żyjemy?
Pamiętam to piękne uczucie bycia dzieckiem, któremu towarzyszy przeświadczenie, że świat jest prosty, stały i dobry, a rzeczy są, jakie są. Nie potrafię tego stanu opisać słowami, dlatego posłużę się przykładem. Obserwując swojego syna, zauważyłem, że rzeczywistość w jego wyobrażeniu, w tym, jak ją mimowolnie definiuje, przejawia się ujmującą prostotą. Jak czegoś nie ma, to trzeba to kupić! Jak coś boli, to trzeba pocałować :-). Jeśli to nie pomaga, trzeba pójść do doktora (Taaak, do doktooora). Pieniądze wyjmuje się ze ściany. Samochód jest nasz i w tym samochodzie jest specjalne miejsce dla Niego... Nie ma znaczenia, że pieniądze trzeba zarobić, samochód jest w leasingu, nie na wszystkie dolegliwości pomoże całus a nawet doktor, ale na tym właśnie polega piękno dzieciństwa i nie wolno tego niszczyć.
To jest tak niesamowite w swojej wymowie i prostocie, że ostatnimi czasy nie mogę oglądać filmów, w których jakiemukolwiek dziecku dzieje się krzywda. Świadomość bezgranicznej ufności dziecka w to, że dorośli się nim zaopiekują i będą o nie dbać, sprawia, że wykorzystywanie tej wrodzonej ufności postrzegam jako największe zło. No dobrze, ale nie o tym miałem dzisiaj pisać.
Z czasem, mimowolnie dziecko spostrzega (zazwyczaj bardzo szybko), że świat nie jest taki prosty, jak to się na początku wydawało, i następuje proces komplikacji rzeczywistości. Dziecko stopniowo zaczyna dokładać coraz to nowe elementy, budując z czasem skomplikowany obraz otoczenia oraz osób w nim żyjących. Coś, co kiedyś było prostym zamkiem z piasku, z czasem staje się wielopoziomowym gmachem.
Stawiane przez nas gmachy bardzo się od siebie różnią. I to nie tylko liczbą poziomów i pomieszczeń, ale także podstawową materią, z jakiej są zbudowane.
Oto mamy gmachy giętkie, kanciaste oraz kanciasto-giętkie i giętko-kanciaste. (Koncepcję tę zapożyczyłem od Alana Wattsa z wykładu pod tytułem „Patrząc poprzez sieć”). W czym przejawiają się te różnice? W sposobie postrzegania i definiowania rzeczywistości.
Weźmy pod uwagę kilka hipotetycznych sytuacji i możliwości podejścia do nich:
Jan ukradł pieniądze!
Z jednej strony możemy powiedzieć: Przewinienie – kara. Zasady są jasne. Nie ma pobłażania dla destruktywnych zachowań. Jest A, musi być B.
Z drugiej strony możemy zapytać: Dlaczego Jan ukradł? Dlaczego postąpił w tak niegodziwy sposób? Co go do tego skłoniło? Może gdybyśmy wyeliminowali powody, dla których tak się stało, pomoglibyśmy nie tyko Janowi, ale także innym, którzy w przyszłości znajdą się w podobnej sytuacji.
W ostatnich miesiącach spadła sprzedaż butów marki X!
Z jednej strony możemy powiedzieć: Stało się tak ze względu na negatywne czynniki makroekonomiczne, mniejsze wydatki na kampanię marketingową oraz niższe płace w dziale sprzedaży.
Z drugiej strony można powiedzieć: Stało się tak, ponieważ marka od pewnego czasu traci zaufanie klientów, na rynku pojawiły się też inni gracze, którzy lepiej wsłuchują się w potrzeby i oczekiwania klientów, mają też lepsze wyczucie trendów.
Góry:
Z jednej strony możemy powiedzieć: Góry składają się głównie ze skał, które z kolei są skupiskami minerałów jednorodnych lub różnorodnych. Ze względu na sposób powstania wyróżnia się skały magmowe, osadowe i metamorficzne…
Z drugiej strony możemy powiedzieć: Góry to zapach jodły o poranku, pastwiska pełne owiec, ludzie witający się na szlaku, gorąca herbata w schronisku i czapy śniegu na szczytach.
To dwa zupełnie różne podejścia, które są równorzędne. I jedno, i drugie jest prawdziwe, ale jednocześnie jest zupełnie inne. Tak jak zimne i gorące lub jasne i ciemne. Mamy dwa podejścia: giętkie i kanciaste, pomiędzy którymi istnieje cała gama podejść giętko-kanciastych i kanciasto-giętkich. Jakie podejście prezentuje dziecko na początku swojej drogi? Trudno powiedzieć. Z jednej strony wszystko jest tam proste i jednoznaczne, ale z drugiej świat jest tajemniczy i pełen niespodzianek. Wygląda to tak, jakby te dwa podejścia wychodziły z jednego źródła i z czasem coraz bardziej się od siebie oddalały, dając jednocześnie coraz bardziej złożony obraz rzeczywistości.
---

Alan Watts „Patrząc poprzez sieć

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Chwytam dzień – czy to źle?

Bardzo często w powszechnym mniemaniu dewiza renesansu „chwytaj dzień” jest kojarzona z wolnym duchem, który nie dba ani o przyszłość, ani o siebie, czy też swoich bliskich.
Wydawałoby się, że poważny i zdrowo myślący człowiek zawsze planuje na przód i zajmuje się dziś sprawami po to, by nie zajmować się nimi w przyszłości i by to właśnie przyszłość była dla nas spokojna i bezpieczna.
W ten właśnie sposób ciągle żyjemy w dniu jutrzejszym, w tym co będzie za miesiąc, rok czy nawet później. Wydawałoby się, że jest to odpowiedzialna postawa, która zapewni nam w przyszłości dobrobyt i szczęście.
Jednak jeśli bardziej wgłębić się w zagadnienia, które oferuje nam rozwój osobisty – zauważymy, że coraz więcej specjalistów mówi, że to właśnie skupienie się na dniu dzisiejszym nie tylko przyniesie nam szczęście ale i dobrą przyszłość.
Jeśli będziemy myśleli w kategoriach dziś i teraz – nigdy nie będziemy odkładać rzeczy i spraw na później. Tym samym zniknie niebezpieczeństwo nawarstwiania się wszelkich spraw do zrobienia (a tym samym i kłopotów). Świadomość wagi każdej chwili i tego, że jesteśmy odpowiedzialni za to, co teraz – może w znacznym stopniu podnieść nie tylko nasze zadowolenie z życia, ale także w realizacji planów długoterminowych (każdy dzień przecież ma wtedy swoją niepowtarzalną wagę).
Z drugiej strony – czyż to nie przedziwne myślenie, że szczęśliwi / bogaci mamy stać się dopiero w jakiejś nieokreślonej przyszłości? Dlaczego to właśnie kiedyś mamy się śmiać i korzystać z życia. Dlaczego nie możemy tego dać sobie właśnie dzisiaj? Szczególnie, że nigdy nie jesteśmy pewni kiedy to „kiedyś” nastąpi i czy w ogóle nastąpi…
Zanim zatem po raz kolejny zaczniesz się zamartwiać tym, co ma się stać w jakieś bliżej nie określonej przyszłości – pomyśl lepiej, czy właśnie tę obecną chwilę chcesz spędzić w ten sposób. Czy na pewno dzień dzisiejszy wykorzystałeś tak, jak powinieneś?
-- O autorze
projeskt STOS inspiracja + motywacja = sukces

Technika oczyszczania myśli metodą Hooponopono

Autorem artykułu jest Sylwia Mościcka-Stasica

Technika Hooponopono pochodzi z regionu Hawajów. Tam stosowali ją od wielu wieków szamani. Jest to metoda oczyszczania umyslu i naszej świadomości oraz duszy z naszych negatywnych emocji, mysli i energii. Polecam, bo sama ją codziennie stosuję.
Czy znasz taką sytuację, że pomimo iż kochasz kogoś, jest Ci ktoś bardzo blisko, a mimo wszystko nie masz do niego drogi zrozumienia? Szukasz pomostu pojednania? Przeżywasz w miejscu pracy mobing, kłótnie, odczuwasz, że jesteś przez innych wykorzystywany, albo masz ciągły stres ze swoim szefem? Atmosfera w pracy nie jest najlepsza?
Masz wrażenie, że przeszkadzasz sam sobie w drodze do sukcesu? Doprowadzają Ciebie do rozpaczy Twoje ciągle powtarzające się problemy finansowe? Jeżeli na pytania te możesz odpowiedzieć twierdząco, to trafiłeś na artykuł, który pomoże rozwiązać ci te problemy. Hawajski lekarz, dr. Ihaleakala Hew Len, który rozpowszechnił na całym świecie metodę Hooponopono, na początku lat 90 - tych, w miejskim szpitalu psychiatrycznym, uzdrowił psychicznie chorych przestępców. Klasyczne metody psychiatryczne nie były w stanie pomóc tym chorym. Cały oddział psychiatryczny traktowany był jak ogólne zło, nikt nie chciał tam pracować. Dr. Hew Len całkowicie wyleczył wszystkich psychicznie chorych pacjentów, w ciągu niespełna czterech lat. Ten niepodważalny, wielokrotnie udokumentowany przypadek jest fantastycznym przykładem pozytywnego działania metody Hooponopono. Jest niezbitym dowodem, na fantastyczne efekty uzdrawiania, pojawienie się pozytywnych zmian w życiu itp. Jeżeli ta metoda, może pomóc nawet chorym psychicznie więźniom, dlaczego ma nie pomóc "całkiem normalnym" ludziom, takim jak Tobie? Dlaczego Ty miałbyś nie profitować z pozytywnych energii niesionych przez Hooponopono?
Jak stosować tą metodę. Generalnie sama technika opiera się na wybaczaniu sobie naszych codziennych problemów. Przez słowa kluczowe: WYBACZ MI PROSZĘ, PRZEPRASZAM, KOCHAM CIĘ, DZIĘKUJĘ, otwieramy kanał oczyszczania naszej jaźni ze złych myśli, emocji i energii. Dzięki czemu uwalniamy je  z własnego umysłu i ciała.
Metoda
Usiądź wygodnie i wycisz myśli. Zamknij oczy. Pracę rozpocznij oddechem siódemkowym: na 7 wdech, 7 zatrzymaj na wdechu, na 7 wydech i 7 zatrzymaj na wydechu (licz do 7 w trakcie tych oddechów) – zrób razem 7 oddechów. Następnie pomódl się, np. jak poniżej (na podstawie modlitwy hawajskiej): Duchu Wszechwielki, proszę oczyść moje uczucia, myśli, wypełnij lukę Twoją wiarą, uczuciem, miłością. Napełnij miłością każdy poziom, warstwę, obszar i aspekt mojej istoty zgodnie z wolą Boga. Boże umiłowany, duchu miłości przejdź wszystkie pokolenia czasu i wieczności, uzdrawiając każde wydarzenie i jego części u źródła, Napełnij je światłem i prawdą!!! Pokój Boga i miłość napełnia me serce ciało i duszę… Odpuszczam i wybaczam każdej osobie, miejscu, okolicznościom i wydarzeniom, które przyczyniły się do tych myśli i uczuć.  Następnie: Poczuj ciążący problem na sobie, nie musisz znać jego nazwy, nie mówisz mówić o nim na głos, ważne jest to, aby Cię on całkowicie wypełnił.Następnie zamknij swoje oczy, niech problem będzie ciągle w Twoim umyśle.Jak masz już te uczucie w głowie, a następnie powoli w umyśle, powtarzać 4 frazy (afirmacje ho’oponopono):
Przepraszam, Proszę Wybacz Mi, Dziękuję, Kocham Cię
Z moich własnych obserwacji pracy z tą metodą mogę dodać, że przy dziennych czynnościach, kiedy czuję nagle przypływ depresji, stresu, lęku czy negatywnych myśli lub emocji- wtedy to stosuję słowa: Wybaczam sobie to… przepraszam, kocham cię, dziękuję.  Dzięki temu rozładowuję te emocje i uwalniam je z siebie.
---

http://zakletewrota.blogspot.com/2013/01/technika-oczyszczania-mysli-metoda.html

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Odrzuć pierdoły i skup się na tym, co NAJWAŻNIEJSZE!

Autorem artykułu jest Tander

Odrzuć pierdoły i skup się na tym, co NAJWAŻNIEJSZE! Mam dla Ciebie proste pytania. Poświęć na nie czas i odpowiedz szczerze. Jeśli tylko je przeczytasz i się nie zastanowisz ani przez chwilę, ten artykuł nie jest dla Ciebie
 Zwróć uwagę, jakie uczucia pojawiają się w Tobie, kiedy na nie odpowiadasz.

Gdybyś jutro umarła, czego najbardziej byś żałowała w swoim życiu, że nie zrobiłaś dzisiaj?
Gdybyś znalazła się na bezludnej wyspie, za czym najbardziej byś tęskniła?
Gdybyś miała wybrać jeden sposób, w który chciałabyś spędzać czas, co by to było?
Gdybyś miała do wyboru jedną pracę, którą chcesz mieć do końca życia, a nie istniałyby żadne ograniczenia, co byś wybrała?
Gdybyś miała teraz 50 lat, jakich decyzji z przeszłości najbardziej byś żałowała?
Gdyby zostało Ci pół roku życia, jakie zmiany byś wprowadziła? Jak by wyglądał Twój dzień? Jak byś się czuła? Czy dalej pozwoliłabyś by kierował Twoim życiem strach?
Gdyby umarła Ci najbliższa, najukochańsza osoba, jak bardzo zmieniłoby się Twoje myślenie?
Gdybyś już nigdy nie spotkała osoby, na której Ci zależy, czy wciąż wahałabyś się by się z nią skontaktować?

Widzisz, te pytania tak naprawdę trafiają głęboko do Twojego wnętrza. Do miejsca, do którego być może rzadko zaglądasz. Jednak to miejsce to prawdziwa TY! To miejsce to Twoje serce, to Twoja dusza… nazwij to jak chcesz.
Wszystko inne, co sobie w życiu mówisz do siebie:
„Nie wiem, czy to będzie dobre”
„Boję się”
„Nie mam pieniędzy”
„Nie mam czasu”
„Problemy…”

To pierdoły. To wymówki i pierdoły.
Dlaczego odpowiadając na te pytania poczułaś się nieco inaczej? Zaobserwowałaś to? Jeśli nie, zadaj je sobie jeszcze raz i zaobserwuj.
Czemu tak rzadko patrzymy na życie w ten sposób?
Zamiast robić to, czego naprawdę pragniemy, pozwalamy, by kierowały naszym życiem lęki, obawy, strach, obrazy z przeszłości, negatywne przekonania, potrzeby bezpieczeństwa, a nawet wpływ innych ludzi z zewnątrz.
Dlaczego tak rzadko słuchamy siebie, a ciągle zwracamy uwagę na sugestie, które są narzucane nam z zewnątrz?
Brak nam świadomości?
Umiejętności obserwacji?
Słuchania głosu własnego wnętrza?
Nie potrafimy się zmierzyć z naszymi wszystkimi obawami?
Mamy wiele nieuświadomionych, ograniczających przekonań?
Tak!
Waśnie tak!
Wszystko po trochu.

Jednak spójrz na swoje życie z perspektywy tych pytań. Czy dalej masz wątpliwości? Czy dalej słuchasz innych? Czy dalej się wahasz? Czy dalej masz problemy?
„Nie, ale to tylko pytania…”
Nie, moja droga, to Twoje życie i albo przeżyjesz je w pełni, czasami ryzykując, by sięgnąć po więcej, by żyć tak jak pragniesz, by mieć to, co chcesz, by być tym, kim chcesz albo…
Skończysz jako staruszka, w ciepłych kapciach w fotelu z niespełnionymi marzeniami.
Czy taka wizja Ci odpowiada?
Nie?
To dlaczego się właśnie na nią godzisz?
Skąd to wiem… bo pewna część Ciebie, której spodobał się nagłówek, stwierdziła, że może w końcu ten artykuł Cię oświeci. Może sprawi, że zaczniesz żyć pełnią i słuchać wewnętrznego głosu.
Ohhh wiem…”To niełatwe” - powiesz.
To czemu, kiedy odpowiadasz na powyższe pytania, znasz odpowiedź i czujesz się jakoś tak inaczej? Jakbyś miała dostęp do tajemnej mocy. Widzisz, ta moc jest w Tobie w każdej chwili, tylko ciągle ją zagłuszasz swoimi dialogami wewnętrznymi. Gadasz do siebie jak opętana, więc niedziwne, że nie słyszysz siebie.
Nauczyłaś się gadać do siebie, to teraz się oducz i zacznij słuchać siebie. Może przez kilka dni nic nie usłyszysz, ale to umiejętność jak każda inna. By być mistrzem, trzeba ćwiczyć.
Jeśli jednak wciąż masz wątpliwości, skorzystaj z powyższych pytań albo sama stwórz sobie własne, które sprawią, że dostrzeżesz to, co jest dla Ciebie najważniejsze.
O wiele łatwiej jest słuchać innych i iść ich drogą. Nie zdziw się jednak, jeśli obudzisz się za kilka lat, obok niewłaściwej osoby, w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym życiu, z niewłaściwą pracą…
Co wtedy? Co wtedy zrobisz?
Takie przypadki są bardzo częste. Ludzie właśnie wtedy popełniają samobójstwo, popadają w depresję lub kompletnie nie wiedzą, co zrobić ze swoim życiem.
Więc jeśli chcesz mieć swoje życie, słuchaj siebie! Nieważne czy popełnisz błędy, odniesiesz porażki, czy coś stracisz. Lepiej żyć jeden dzień jak tygrys niż 100 dni jak cicha myszka.
Dlatego: Take your time!
Maksymalnie!
Przestań słuchać pierdół w swojej głowie i skup się na tym, co naprawdę jest dla Ciebie NAJWAŻNIEJSZE.
Życie jest zbyt krótkie, by przeżywać je na wątpliwościach. Zadaj sobie odpowiednie pytania, a znajdziesz odpowiednie odpowiedzi.
Życzę Ci prawdziwie przeżytego życia. Bez wymówek, bez pierdół.
A w zgodzie z własnym sercem i duszą.


---
Pozdrawiam Ciepło
Tander
www.unikalna-kobieta.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Pokolenie WHY

Obecni 20-30 latkowie coraz częściej przełamują utarte, zawodowe schematy. Coraz częściej odchodzą oni od kultu pracy na rzecz spełniania swoich marzeń. Młodzi ludzie, zadają coraz wiele pytań, z których najważniejsze jest to - czym jest szczęście i dlaczego coraz mniej osób go doświadcza. Nadchodzi pokolenie WHY.
Koniec lat 90. oznaczał powolny kres ideologii yuppie. Skończyła się epoka, gdy za główny cel życia i wyznacznik szczęścia uznawano karierę i spełnienie zawodowe. Współczesna coraz chętniej żyje według zasady „żyj chwilą, wyciskaj z niej najlepsze soki”. Sens życia widzą nie w mozolnej pracy i pakiecie nadgodzin, lecz w spełnianiu swoich rzeczywistych pragnień. Pracują po to, by mieć pieniądze na realizowanie swoich pasji i realizowanie ciekawych (niekoniecznie dochodowych) projektów.
Odgrzewanie kultu yuppie jest niemodne. Dzisiaj za miarę sukcesu coraz częściej uznaje się satysfakcję z życia (która nie jest równoważna z pieniędzmi). Źródłem sukcesu nie jest już wyłącznie sukces w pracy, ale spełnianie swoich prawdziwych marzeń. Pokolenie WHY nie chce spędzić całego życia w pracy – cenią sobie niezależność i wolność realizacji swoich pragnień. Wiedzą, że życie jest za krótkie na to, aby poświęcić je w całości zarobkowaniu. Po zachłyśnięciu się biografie karierowiczów, pokolenie WHY wie, że nie tego chcą. Szczęście to sprawa indywidualna i niezależna od pieniędzy – oto wspólny mianownik nowej alternatywy.
Pokolenie why częściej pyta niż odpowiada. Nie aspirują oni do stanowiska znawców, wiedzą jedynie, że każdy powinien zastanowić się czego naprawdę pragnie – i za wszelką cenę zacząć to realizować. Podstawą do osiągnięcia takiego stanu jest stałe źródło dochodu i chociaż podstawowe źródło bezpieczeństwa. Tak więc startem jest praca i sprawdzone ubezpieczenie, na tych solidnych podstawach można budować swoje szczęście i realizować najodważniejsze plany.
-- O autorze

Wróżka widmo. Jak się przed taką ustrzec?

Autorem artykułu jest Światło życia

Kilka miesięcy temu dostałam dziwnego maila. „Bezpłatna wróżba od jednej z najlepszych jasnowidz na świecie!” – krzyczał do mnie baner reklamowy. Hmm... Skoro darmowe to sprawdźmy, co będzie dalej...
Poproszono mnie o złożenie zamówienia i wypisanie parę informacji o sobie. Następnie, trzeba było potwierdzić swoje „zamówienie” i czekać do godziny na odpowiedź. Po upływie 14min (najwyraźniej ów jasnowidz ma też zdolności szybkiego pisania na komputerze ;-)) w odpowiedzi dostałam bardzo dużo opisów dotyczących mojej sfery uczuciowej, finansowej i szczęścia, które niebawem do mnie przyjdzie.. Ah…
Następnie, jak przypuszczałam, ów jasnowidz prosiła, by zapoznać się z proponowanymi przez nią usługami – oczywiście już nie za darmo. „Aby otrzymać tę Wielką Wróżbę, proszę przekaż kwotę 99,90 zł”. Po potargowaniu się zeszła z początkowo proponowanej ceny na połowę niższą – i tak w kółko.. ;-)
Dlaczego wspominam o tym? Ponieważ coraz więcej ludzi zostaje oszukanych przez tzw. internetowe wróżki. Wystarczy wpisać w Google pseudonim takiej Pani, by dowiedzieć się, ile osób oszukała i od ilu ludzi wyłudziła pieniądze. Zdarzały się kradzieże z kont bankowych – owa jasnowidz żądała nr karty kredytowej swojego klienta i czyściła mu konto! Osoby, które wpłacały mniejsze kwoty dostawały cały czas te same odpowiedzi – obojętnie o co pytały.
Przykre, że tyle łajdaków żeruje na cudzej lekkomyślności i niewiedzy. Trudno potem odzyskać stracone pieniądze, gdyż często stoi za tym cała masa osób lub wręcz szajka, która żeruje na naiwnych i nieszczęśliwych ludziach.
Jak ustrzec się przed „wróżką widmo”? Zawsze sprawdzaj pseudonim danej wróżki w Internecie – te prawdziwe cieszą się dobrą i nieposzlakowaną opinią. Dokładnie czytaj regulamin i informacje zamieszczane na stronach – bardzo często unikniesz przykrej niespodzianki. Żadna szanująca się wróżka nie wyśle do Ciebie maila z ofertą – chyba, że wcześniej korzystałeś/aś z jej usług i chciała poinformować Cię o promocjach itp. Sprawdzaj opinie o danej wróżce na forach i portalach społecznościowych – dziś praktycznie każdy komunikuje się za pomocą portali. Większość wróżek nie zaoferuje Ci darmowej wróżby -są oczywiście pewne wyjątki. Bądź w stałym kontakcie - pamiętaj, że masz prawo najpierw porozmawiać z daną wróżką, a dopiero później ewentualnie skorzystać z jej usług
Mam nadzieję, że ten artykuł pomoże ocalić Twój budżet i Twoje nerwy przed nadszarpnięciem. Pamiętaj: „Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada”. W razie wyłudzenia niezwłocznie udaj się na najbliższy komisariat policji lub zgłoś sprawę w sądzie.
---
Tarocistka Monika, wróżę tutaj: wizytauwrozki.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Blogowe Ars Moriendi

Informacja o poważnej chorobie to cios zarówno dla chorego jak i dla jego otoczenia. Co jednak, gdy opadnie pierwszy szok i trzeba pogodzić się z chorobą i nieuchronnością śmierci? Współcześnie coraz częściej chorzy swój los zapisują w świecie wirtualnym.
Ludzie od zawsze pragnęli zaznaczyć swoje istnienie, zwłaszcza, gdy przeczuwali jego rychły koniec. Egipcjanie zaznaczali swoją obecność na papirusach, zaś Tybetańczycy opisali śmierć w barwnej Księdze Umarłych. Wiara w życie po życiu była w poprzednich wiekach znacznie silniejsza niż współcześnie. Wierzono albo w niematerialne życie albo w reinkarnacje, jednak dziś już grono sceptyków skutecznie uśmierca taki sposób myślenia. Powstająca luka wiary, wymaga nowych rytuałów i sposobów radzenia sobie z nieuchronnością losu.
Wierzę w Bloga wszechmogącego. Życie po życiu jest dość mglistą wizją. Blog jest narzędziem, które skutecznie materializuje nasze istnienie. Ludzie, walczący ze śmiertelną chorobą, dzięki blogom mogą zaistnieć w świadomości społecznej i uzyskać wiele pozytywnej energii od czytelników. Często to właśnie kotara wirtualnej rzeczywistości pozwala wyrazić prawdziwe myśli i lęki piszących. Piszą o tym, o czym boją się, albo nie chcę obarczać najbliższych. Dzięki temu zapisują swój los, a do tego oswajają lęk przed śmiercią – zarówno swój jak i czytelników.
Profesor Jacek Łuczak z Katedry i Kliniki Medycyny Paliatywnej Akademii Medycznej w Poznaniu docenia to, że niszczy się bańkę mydlaną, zbudowaną z szczęśliwych i bogatych ludzi, rodem z Mody na Sukces. W Polsce co roku aż 90 tys. osób umiera z powodu nowotworów, a około 400 tys. przez choroby przewlekłe. Wykluczanie tak dużej grupy to po prostu przekłamywanie rzeczywistości. Lekarze i rodzina często nie potrafią rozmawiać z takimi pacjentami, bliscy też często boją się dosłowności. Blog pozwala mówić o najgłębszych rozterkach, bez obawy o to, że ktoś się przestraszy, czy zmieni temat. Jest to wygodna przestrzeń do swobodnego rozliczania się i przerwania zmowy milczenia. Nic tak nie boli w chorobie, jak milczenie na temat spraw kluczowych.
Śmierć to naturalne zwieńczenie życia, dlatego pisanie o tym wypełnia to, co z naszej kultury niepotrzebnie wyparto. Czas by takie pojęcia jak śmierć, choroba czy pochówek zmarłych – stały się czymś naturalnym, nie zaś demonizowanym. Liczy się to, co po nas zostanie – nasz obraz w pamięci bliskich, czy też blogowy ślad naszego istnienia. Świadomość śmierci jest czymś, co potrafi skłaniać do głębokiego przedefiniowania systemu wartości, o czym przekonać się mogą czytelnicy blogów, prowadzonych przez chorych.
-- O autorze Komunikacja interpersonalna
Człowiek jest istotą społeczną. Oczywiście niemały procent społeczeństwa stanowią jednostki, które ponad wszystko cenią sobie samotność, ale faktem jest, że nawet skrajni samotnicy, nie wyjeżdżając na bezludne obszary Syberii czy zaszywając w tybetańskiej pustelni, zmuszeni są do mniej lub bardziej bliskich kontaktów z innymi.
Do współistnienia w grupach społecznych zmusza nas choćby konieczność zarobkowania, nabywania niezbędnych produktów żywnościowych i codziennego użytku, korzystanie ze środków komunikacji czy chociażby zwyczajne przemieszczanie się po ulicach i kontakt z sąsiadami, znajomymi, nie mówiąc o nieuniknionych wizytach w różnego typu urzędach i instytucjach państwowych.
Począwszy od okresu dziecięcego jesteśmy socjalizowani i wdrażani do życia w społeczności. Jednak nasze relacje z innymi często bywają zaburzone i niejednokrotnie nie potrafimy powiedzieć, co sprawia, że ktoś denerwuje się na nas bez wyraźnej przyczyny, albo że kogoś, z kim zamieniliśmy tylko kilka słów, zaczynamy lubić jak starego znajomego? Tym bardziej w miejscu pracy możemy zaobserwować, jak komunikują się ze sobą różne osoby i w jaki sposób wyrażają sympatię, oczekiwanie, rozczarowanie, żal. Okazuje się, że dużą rolę grają tutaj niuanse: postawa ciała, tonacja głosu, mimika, gestykulacja, zachowywanie odpowiedniej odległości uzależnionej od zażyłości, jaka występuje pomiędzy rozmawiającymi osobami.
Badania prowadzone zarówno przez psychologów, jak i socjologów pokazują, że komunikacja interpersonalna w dużym stopniu jest procesem nieświadomym i odbywa się za pomocą określonych kodów, które często wbrew naszym intencjom ukrycia niektórych emocji, zdradzają nasze prawdziwe odczucia. Zdarza się też tak, że nie potrafimy wyrazić tego, co myślimy z powodu niepokoju czy nieśmiałości, natomiast nasze wahanie powoduje nadanie zaburzonego komunikatu, który może być mylnie odebrany. Aby uniknąć takich nieporozumień, warto zapoznać się z podstawowymi zasadami, które rządzą komunikacją interpersonalną.
Dzięki takiej wiedzy możemy lepiej rozumieć komunikaty wysyłane nam przez innych, ale także będziemy potrafili bardziej świadomie wchodzić w relacje ze współpracownikami, znajomymi, obcymi osobami, z którymi musimy załatwiać jakieś sprawy, ale być może również z domownikami, gdyż jakże często zdarza się, że najbliższe sobie nie mogą się porozumieć, nie dlatego że nie chcą, ale ponieważ nie potrafią czytać nawzajem swoich intencji. Jeżeli nie chcemy tracić czasu na żmudne lektury, warto zainwestować w siebie i zapisać się na krótki kurs, na którym specjalista nie tylko przekaże nam podstawową wiedzę z zakresu komunikacji, ale na bieżąco będzie mógł odpowiedzieć na wszystkie nasze wątpliwości, pomagając nam przełożyć teorię na codzienne doświadczenie. Codziennie komunikujemy się z różnymi ludźmi. Jak jednak często zastanawiamy się nad tym, jakie sygnały i komunikaty przekazujemy im oprócz słów?
Artykuł z serwisu Airstar.pl Promocja strony
Autor: akkom

Podziel się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem. Dodaj artykuł na Airstar.pl

O neurotycznej potrzebie miłości…

Autorem artykułu jest Tomasz Sobolewski

Kim jest osoba neurotyczna?
To przede wszystkim osoba wyróżniająca się dużą wrażliwością i chwiejnością emocjonalną którą cechujące podwyższony stan lęku. Karney Horney – niemiecka psychoanalityk i psychiatra - źródła nerwicowych zachowań i nerwicowych sposobów przeżywania upatrywała w negatywnych, traumatycznych doświadczeniach z dzieciństwa. Najważniejszym symptomem nerwicy jest tu lęk, który jest bardzo często irracjonalny i może przechodzić w napady paniki lub strachu.
Lęk w rozumieniu Horney to lęk podstawowy jakie przeżywa osamotnione, opuszczone dziecko.
Osoba neurotyczne to osoba nie mogąca poradzić sobie z niezrealizowanymi potrzebami z dzieciństwa.
Taka osoba zazwyczaj:
1. potrzebuje uznania i akceptacji, których nie znała w dzieciństwie.
2. boryka się z dużym deficytem miłości i brakiem poczucia bezpieczeństwa
3. jest wrażliwa na odrzucenie i na nieakceptację własnej osoby przez innych…
4. ma wygórowane oczekiwania wobec innych
5. ma poczucie zagrożenia i bezsilności
6. jest uległa lub agresywna wobec innych
7. nie uczy się na własnych błędach
Co cechuję związek z neurotyczną osobą?
Neurotyk potrzebuje partnera aby nie czuć w sobie pustki i aby to partner zapewniał go o swojej wartości i niepowtarzalności. W związku z drugą osobą szuka też poczucia bezpieczeństwa, co pcha go często w toksyczne związki. Nieustannie w związku potrzebuje słów akceptacji, zachowań potwierdzających miłość partnera i jego wiecznej adoracji. Gdy jego oczekiwania nie są spełniane, traci poczucie bezpieczeństwa, pojawia się lęk i poczucie odrzucenia. Osoba neurotyczna nie wierzy w bezinteresowną miłość, w szczerość uczuć i boi się, że zostanie porzucona jak nie spełni oczekiwań. Dlatego też neurotyk dąży do pogłębienia zależności emocjonalnej i do kontroli w związku. Staje się niekiedy osobą uległą i zależną a później oskarża partnera o zniewolenie. Paradoksalnie nie umie przyjąć oznak prawdziwej miłości (bo jej nigdy nie zaznał) chce uwolnić się od relacji i związku, ale ponieważ boi się nawrotów lęku i samotności jest nadal (często w dysfunkcyjnym) związku.
Taka osoba często posuwa się do szantażu emocjonalnego. Chcą związać ze sobą partnera na zawsze. Oczekują bezwarunkowej miłości, choć same nie potrafią tak kochać. Często są chorobliwie zazdrosne, wzbudzają litość a nawet grożą samobójstwem. Nie tolerują odmienności, (brak akceptacji dla autonomii innych) i wykorzystują innych do własnych potrzeb.
Traumy, poczucie krzywdy i odrzucenia oraz lęk zamyka serce neurotyka na miłości oraz na żywą autentyczną relację z drugą osobą. Bez zahamowań i wstydu. Nie umie się otworzyć, gdyż boi się zranienia i odrzucenia. Kieruje się zaburzonym obrazem siebie i świata. Gdy dusza choruje trudno wtedy o miłość. Jest ona niemożliwa.
Aby stworzyć udany, zdrowy związek trzeba akceptować przede wszystkim siebie. Czerpać z siebie, ze swojego „ja” odważyć się pokazać prawdziwą swą twarz drugiej osobie ze swoimi wszystkimi wadami i niedoskonałościami, ze swoimi słabościami…
Bo to co nieautentyczne pęka, to co ludzkie zostaje…….

--- http://tomaszsobolewski.pl/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak się podnieść po stracie bliskich?

Wypalenie, stagnacja, brak impulsów i chęci do życia? Wiele osób w pewnym momencie swojego życia przestaje doceniać to co ma i popada w smutny stan żałoby i zawieszenia. Warto wtedy zrobić wszystko, by obudzić się i uniknąć marnowania kolejnych dni.
Stagnacja wcześniej czy później dopadnie każdego człowieka. Życie jednak mamy tylko jedno, a do tego oznaczone datą końcową. Warto więc wykorzystać dany nam czas na coś lepszego niż popadanie w czarną otchłań. Czasami, żeby poprawić swoje „tu i teraz”, wystarczy włączyć perspektywę: „tam i wtedy”.
Życie ze świadomością końca – inna, lepsza perspektywa. Jeśli spojrzymy na codzienność przez pryzmat śmierci – zarówno swojej, jak i bliskich – pewne rzeczy przestają mieć znaczenie. Paradoksalnie, oswojenie się ze śmiercią, bywa prawdziwym uzdrowicielem codzienności. Dzięki temu wyciskamy więcej z każdego dnia i omijamy niepotrzebne kłótnie i niesnaski. W obliczu śmierci maleją też drobne potknięcia i niepowodzenia – szkoda czasu, na rozpamiętywanie.
Wyjdź do innych. Zamiast szczelnie otulać się własnymi myślami i ograniczeniami, warto jest spożytkować ten czas na konstruktywną pomoc innym. Poczucie, że jest się potrzebnym bywa najlepszym uzdrowicielem. Zamiast marnować cenny czas na zamartwianie się, po prostu wyjdźmy i pomóżmy innym. Nie załamujmy rąk, tylko przekażmy je tam, gdzie mogą komuś pomóc. Hospicja zawsze potrzebują rąk do pracy, a poczucie bycia potrzebnym jest nie do przecenienia. Dzięki temu, oswoimy się z życiem, oraz jego częścią – śmiercią. Żegnanie i pochówek bliskich osób może okazać się najlepszym nauczycielem życia i pokory.
Jeśli chcesz być szczęśliwy, to po prostu bądź. Radość z życia to nie wynik pasma szczęścia, ale sposób patrzenia na codzienność. Niezależnie od bólu i cierpienia jakiego doświadczamy, żyjemy i czujemy – a to już bardzo wiele. Najważniejsze jest to, by otwarcie rozmawiać o swoich uczuciach i bólu. Szczera rozmowa z przychylną nam osobą jest lepsze niż miesiące psychoterapii. Najważniejsze jest to, by otworzyć się na świat, na swoje emocje i po prostu, czerpać z tego radość.
-- O autorze

Poprawa pamięci bez wysiłku

Autorem artykułu jest Kasia Szafranowska

Większość poradników pisze o tym, co dodatkowego musisz zrobić, aby poprawić pamięć. Jednak poprawa pamięci może być prostsza. Pokażę Ci, jak mieć lepszą pamięć, robiąc więcej tego, co większość z nas uwielbia. W tym artykule powiem Ci, jak wykorzystać naturalną skłonność Twojego organizmu do pewnej czynności i dzięki temu poprawić swoją pamięć we wszystkich kontekstach. Niezależnie, czy chcesz mieć lepszą pamięć do dat, imion, czy podczas wykładów na studiach. Ten prosty, sprawdzony naukowo trik po prostu zbuduje Ci lepszą pamięć.
Biegłam przed siebie. Droga ciągnęła się po horyzont. Biegłam z taką lekkością jakbym miała za chwilę polecieć. Jeszcze chwilę, a uniosę się ziemią. Jeszcze tylko kilka kroków…
“Katarzyna! Szafranowska!” – głos dochodził gdzieś z oddali. Zbliżał się nieubłaganie w moją stronę – “… to po prostu niesłychane! Katarzyna!”
Nagłe potrząśnięcie za ramię otrzeźwiło mnie natychmiast. Otworzyłam oczy ze zdziwieniem. Nad sobą zobaczyłam oczy w wielkich okularach patrzące na mnie z wyraźnym niezadowoleniem.
“Co Ty wyprawiasz?” – do oczu dołączył surowy głos – “Jak możesz spać na lekcji?” Rozejrzałam się po sali, nie rozumiejąc, co się dzieje. Roześmiane twarze kolegów i koleżanek uświadomiły mi dopiero, gdzie jestem.
“Jaaa… Czy ja naprawdę zasnęłam?” – zapytałam nie wierząc, że to mówię.
sen na poprawe pamieci 150x150 Poprawa pamięci bez wysiłkuNawet najlepszym zdarza się zasnąć nad książkami lub w trakcie lekcji.
Szczególnie, gdy temat jest tak fascynujący, że oczy same się kleją, a nauczyciel mówi monotonnym głosem, który mógłby zahipnotyzować nawet 2-tonowego słonia.
Zawsze wydawało mi się, że to strasznie głupie zasnąć podczas nauki. Tylko tracisz czas, zamiast czytać i powtarzać informacje. Wydawało mi się, że takie zachowanie raczej nie sprzyja nauce, a na pewno nie pomaga w lepszym zapamiętywaniu.
Miałam rację – wydawało mi się!
Na pamięć człowieka wpływa mnóstwo czynników. O tym, że sen działa pozytywnie na przetwarzanie informacji, wiedziałam już dawno. Działa to mniej więcej tak:
W trakcie nocnego snu, gdy zasypiasz, lecz nic Ci się jeszcze nie śni, mózg produkuje więcej fal theta niż normalnie. To czas, gdy mózg przetwarza, czyli układa, kategoryzuje i łączy między sobą wszelkie informacje z całego dnia. Jednym słowem: Ty śpisz, a Twój mózg wykonuje mokrą robotę za Ciebie.
Często korzystam z tego triku, czytając przed snem fotograficznie, aby podczas snu mój mózg przetworzył podświadomie wszelką wiedzę z książek, a potem aktywuję ją rano, używając strategii MultiCzytania.
To wiem i stosuję w praktyce. Jednak byłam ciekawa, jak można wykorzystać sen do poprawy pamięci.
Ostatnio czytałam fascynujący artykuł o najnowszym eksperymencie badaczy Uniwersytetu Notre Dame nad snem i pamięcią.
Przeprowadzono go na grupie 207 studentów, którzy standardowo śpią co najmniej 6 godzin dziennie. Uczestnicy zapamiętywali grupy słów połączonych lub niepołączonych znaczeniem o 9.00 lub o 21.00. Zapamiętanie testowano po 30 minutach, 12 godzinach i po 24 godzinach.
Co ciekawe po 12 godzinach w trakcie testu lepiej wypadali Ci, którzy uczyli się o 21.00 i szli spać zaraz po nauczeniu się słów.
Potwierdziło się to także na teście 24-godzinnym. Wtedy wszyscy studenci mieli za sobą przespaną noc. Jednak uczestnicy, którzy niedługo po uczeniu się zasypiali, osiągali dużo lepsze wyniki niż ci, którzy mieli przed sobą cały dzień aktywności, a dopiero potem zasypiali.
Jessica D. Payne – prowadząca badanie podsumowała: “Nasze badanie potwierdziło, że sen zaraz po nauczeniu się nowego materiału znacząco wpływa na poprawę pamięci”
Co Ty na to, aby wykorzystać naturalny czas snu do poprawy pamięci? Możesz zacząć zauważać poprawę swojej pamięci już od jutra.
--- Wejdź po drugą część artykułu: Poprawa pamięci bez wysiłku
Kasia Szafranowska: ekspertka i trenerka technologii szybkiej nauki. Od 10 lat zaraża entuzjazmem, ucząc najskuteczniejszych strategii czytania, zapamiętywania, zdawania egzaminów oraz rozwoju osobistego. Założycielka portalu SzybkaNauka.pro

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Efekt Pigmaliona, czyli jak człowiek dostosowuje się do opinii

Autorem artykułu jest Miłosz Karbowski

Ludzie mają tendencję do zachowywania się zgodnie z tym, czego oczekują od nich inni. Czyli, jeśli traktujesz kogoś wyjątkowo, zwiększasz szansę, by takim się stał. Musi tylko w to uwierzyć.
Pigmalion był mitologicznym królem Cypru. Miał zakochać się w wyrzeźbionym z kości słoniowej posągu idealnej kobiety. Dzięki bogini miłości Afrodycie rzeźba ożyła w czasie pieszczot swojego twórcy. Tą historię wykorzystał później irlandzki dramaturg George Bernard Shaw. W sztuce „Pigmalion” tytułowym bohaterem uczynił on profesora Higginsa. To jedna z najbardziej znanych sztuk Shawa.

Higgins – wykształcony znawca angielszczyzny – ale także zatwardziały kawaler i egoista (przy okazji przeklinający jak szewc) wchodzi w specyficzny zakład ze swoim przyjacielem, pułkownikiem Pickeringiem. Otóż twierdzi, że w 6 miesięcy jest w stanie nauczyć biedną kwiaciarkę, Elizę Doolitle, poprawnej wymowy oraz wprowadzić ją na arystokratyczne salony. Wydawałoby się to niemożliwe, ale Eliza robi postępy tak duże, że w końcu DOSTOSOWUJE się do roli, jaką stworzył jej profesor.

W przypadku panny Doolitle nie wszystko kończy się szczęśliwie. Włożona w konwenanse nie jest po prostu tak szczęśliwa jak wcześniej, traci swoją niezależność. Ale sam schemat postępowania, uzyskanie efektu Pigmaliona, jest naprawdę godny zastanowienia. Posągu nie ożywisz, ale warto o nim pamiętać, gdy wybieramy sposób traktowania naszych dzieci, małżonków czy przyjaciół.

Jeśli np. do swojego syna będziesz odnosił się jak do rozumnej, bardzo ważnej osoby, na pewno szybciej się dogadacie, a on poczuje Twoje wsparcie. Gdy będziesz prawił komplementy życiowej partnerce (np. kiedy seksownie się ubierze), prawdopodobnie jeszcze chętniej zadba o siebie, bo uwierzy że jej uroda jest tego warta. Nie wierz jednak na słowo – spróbuj!
Multo die!
--- Więcej na: http://sugestia.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Z czego składa się asertywność

Autorem artykułu jest Tomasz Mocny


Wiele się obecnie mówi o asertywności, ale wiele osób nie do końca sobie uświadamia, że asertywność jest w istocie złożoną postawą. Składa się na nią wiele aspektów zachowania, które mogą się pojawiać w różnych sytuacjach. Poniżej skrótowo je opisuję.
Przede wszystkim osoba asertywna potrafi odmawiać. Problemy z odmawianiem są też najczęstszym typem problemów, z którymi męczą się osoby nieasertywne. Asertywna odmowa zawiera w sobie również szacunek dla tego, kto poprosił, i nie wyraża dla niego dezaprobaty z tego powodu, że poprosił. Jednocześnie jest w tym świadomość własnych interesów - i to ona jest podstawą takiej, a nie innej decyzji.
Drugą stroną medalu jest, że osoba asertywna potrafi również prosić innych o różne rzeczy. I w swych prośbach akceptuje również ewentualność odmowy, jako jedną z możliwych opcji. Wtedy też nie obraża się. Dobrze to ilustruje hasło „mam prawo prosić, a oni mają prawo odmówić”.
Jest jeszcze kwestia reagowania na krytykę, ponieważ asertywność oznacza również umiejętność bronienia swoich granic, gdy krytyka jest bezpodstawna lub agresywna, a jednocześnie przyznania komuś racji, gdy taka krytyka jest oparta na merytorycznych przesłankach.
I oczywiście działa to w drugą stronę – osoba asertywna potrafi przekazać słowa krytyki w taki sposób, że oddziela osobę od problemu, oddziela wartość człowieka jako takiego od jego błędnych zachowań. Potrafi mówić o trudnych problemach, nie raniąc.
Istotnym aspektem jest również wyrażanie opinii. Osoba asertywna wyraża swoje poglądy na różne tematy po to, by mieć wzbogacającą dyskusję. Nie próbuje nikogo przekonać na siłę, ale też nie daje sobie wmawiać rzeczy, z którymi się nie zgadza. Również zabiera głos wtedy, gdy czuje, że ma coś do powiedzenia, nie boi się wyrazić swojej opinii.
---

Autor promuje wiedzę związaną z umiejętnościami komunikacji i poleca asertywność szkolenie. By dowiedzieć się więcej, kliknij kurs asertywności.


Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl




W poszukiwaniu pracownika lojalnego

Autorem artykułu jest Aneta Ryś


Lojalny pracownik - Coraz częściej trafiam na artykuły i badania mówiące o tym, jak wielu pracowników chętnie odejdzie z obecnej firmy. Oznacza to, że gdy tylko sytuacja na rynku pracy się polepszy, wiele firm może spodziewać się utraty cennych pracowników.

Bezpośrednią inspiracją do napisania tego artykułu był tekst Pana Jacka Kowalczyka z Pulsu Biznesu, z którego wynika, że aż czterech na pięciu pracowników rozważa odejście od swoich obecnych pracodawców. To bardzo wysoki odsetek, zwłaszcza, że sytuacja na rynku pracy niezbyt sprzyja pracownikom, gdyż bezrobocie jest ciągle dość wysokie i niewiele firm szuka stałych pracowników. Widać więc, jak bardzo pracownicy są z jednej strony zdemotywowani, a z drugiej gotowi na podjęcie ryzyka i stresu wiążącego się ze zmianą pracy.
Mam nieco odmienne podejście do prowadzenia biznesu. W moim świecie zawodowym, stworzona przeze mnie organizacja przynosi wymierne korzyści każdemu zaangażowanemu w nią pracownikowi. Te korzyści to nie tylko pieniądze. Praca zapewnia również wyższe potrzeby: przynależność, bezpieczeństwo, solidarność, samorealizacja, wiedzę.
Czy jest to możliwe? Oczywiście, że tak. Jednak, aby zapewnić takie środowisko pracy, potrzebuję zrekrutować ludzi, którzy cenią podobne do moich wartości, innymi słowy: grają według moich zasad.
Wiele firm umieszcza na swojej stronie dumne slogany, które mają przyciągnąć kandydatów. Jednak w praktyce niewiele firm wykorzystuje te wartości korporacyjne jako kompetencje, które trzeba brać pod uwagę w procesie rekrutacji. Zatrudniamy osoby o odpowiednim wykształceniu, wieloletnim doświadczeniu w interesującej nas dziedzinie, o pożądanych umiejętnościach, a potem dziwimy się, że pracownicy chcą odejść, gdy w firmie dzieje się trochę gorzej. Odchodzą ponieważ nie czują się z wiązani z organizacją.
Aby zatrudnić pracownika, który będzie prawdziwym wsparciem dla organizacji, należy przede wszystkim wiedzieć jaki, jest cel oraz wartości firmy. Jeżeli będziemy rozwijać nasze umiejętności managerskie oraz klarownie określimy kierunek rozwoju naszej organizacji, znajdziemy pracowników, którzy za nami podążą. Rekrutacja to początek wspólnej drogi.
---

Pozdrawiam serdecznie,
Aneta Ryś
Smak Pracy


Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz