Zwycięski Powrót "Górala"
Autorem artykułu jest Piotr Markowski
Tomasz Adamek Zadanie wykonane, bił zgodnie z planem - mógł powiedzieć po walce z Nagym Aquilerą Tomasz Adamek. Nie wygrał jednak przed czasem, a na punkty.
Polski bokser, wracający na ring po ubiegłorocznej porażce w Witalijem Kliczką, nie dał najmniejszych szans Nagyemu Aquilerze w walce, która odbyła się w hali Aviator na Brooklynie w Nowym Jorku. Tym razem gali nie oklaskiwało tysiące kibiców jak podczas poprzednich pojedynków " Górala", a raczej kilkuset, lecz Adamek przekonywał, że przede wszystkim chce się sprawdzić po przerwie. Adamek nie powalił rywala na deski, wypunktował go, ale roztrzaskał przy tym sobie lewą dłoń. Nie wygląda to dobrze wręcz przeciwnie, musi zająć się tym lekarz. Teraz naprawdę nie wiem czy dam rade walczyć w czerwcu - mówił Adamek. Dłonie Adamka są teraz najważniejsze, a lewa wygląda okropnie.
W ringu nasz bokser rządził niepodzielnie. Jak podano po walce, Polak wyprowadził 676 ciosów, przy 423 rywala. 305 uderzeń Adamka doszło do celu, Aquilera trafił tylko 149 razy. Po dziesięciu pełnych ryndach sędziowie punktowali 100-90, 100-90 i 99-91 dla Adamka. Początek Tomka był jednak nerwowy, Aquilera starał się wywierać presję i szedł do przodu. Pod koniec trzeciej rundy bokser z Żywca trafił lewym sierpem (po tym uderzeniu doznał kontuzji), poprawił prawym i Aquilerę przed lądowaniem na deskach uratował gong kończący rundę. W drugiej części walki nasz zawodnik mógł sobie pozwolić na więcej. Trafiał całymi seriami, ale nie powalił rywala.
Aquilera po pojedynku stwierdził, że mimo iż przegrał jest z siebie dumny. Dodał również, że stoczył najlepszą walkę w swoim życiu. Adamek też mógł być zadowolony, bo udowodnił, że lanie od Kliczki nie rozbiło go jako boksera. Już zgłosił się pierwszy chętny do starcia z naszym zawodnikiem. Zróbmy tę walkę - napisał na jednym z portali społecznościowych były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Amerykanin Eddie Chambers. Na razie Adamek jednak musi wyleczyć kontuzję. W znacznie gorszym nastroju wyjeżdżał z Brooklynu były mistrz świata wagi ciężkiej Siergiej Liachowicz, który jeszcze niedawno był wymieniany jako potencjalny rywal Adamka. Przegrał po jednostronnej rywalizacji z Bryantem Jenningsem. Białorusin nie wyszedł do ostatniej dziesiątej rundy.
---napisa: Piotr Markowski
www.aktualnoscisportowe.blogspot.com
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz